Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlam posty z etykietą proza

Mruk cz. III

  III Na dworze od rana padało. Poprzedniego dnia, pan Eugeniusz zaplanował sobie, że będzie reperował ławkę . Miała ona już trochę lat i jedna z desek służących za oparcie trochę się poluzowała. Przygotował więc sobie wkrętarkę i śruby, by za pomocą odpowiednich narzędzi unieruchomić deskę. Było to dla niego ważne, ponieważ ławka była miejscem jego wypoczynku - usytuowana pod sporych rozmiarów gruszą, dawała cień i dobre miejsce do obserwacji, zarówno swojego niewielkiego ogrodu, jak i posesji sąsiadów. Siedząc na niej, pan Eugeniusz czasem denerwował się widząc, jak ludzie zza płotu marnują czas spacerując tam i z powrotem, lub wylegują się na kocach, podczas, gdy ich rabaty wymagają pielenia, a trawniki aż proszą się o koszenie. Jednak mimo tych wszystkich rzeczy, które skutecznie psuły mu humor, ławka dawała jakieś wytchnienie po dobrze wykonanej pracy. Oczywiście, zdawał sobie sprawę z tego, że staruszka odsłużyła już swoje, będąc narażoną na deszcz, śnieg i inne niepogody, je

Mruk cz. II

  II   Przesunął palcem po kaloryferze. Jego zdaniem nadal zalegał na nim kurz, choć wydawało mu się, że tym razem sprzątaczka użyła choć raz swojej szmaty i nieco przetarła poręcz i rurki wiodące do grzejnika. Zrobiła to jednak niedokładnie. Dobrze, że przynajmniej umyła schody, a po klatce schodowej unosił się przyjemny zapach płynu do podłóg. Pan Eugeniusz pomyślał jednak, że celowo wlała większą ilość płynu, żeby przyjemny zapach zatuszował inne niedoskonałości. Skoro jednak raczyła przyjść i jako tako wykonać swoje obowiązki, nie było sensu, by dzwonić już do biura administracji osiedla, co nie zmienia faktu, że tego dnia przyszła nieco później, niż zwykle. Pan Eugeniusz przekonał się niejednokrotnie, że uwagi, które wnosi u jej przełożonych   pozostają bez echa, gdyż   ludzie ci uparcie twierdzą, że powinna wykonać swoje czynności w ciągu swojej dniówki i wcale nie musi to być o określonej godzinie. Tak wiec, żeby nie stracić zupełnie humoru, lepiej było nie zwracać uwagi p

Mruk cz. I

I Klatka schodowa była brudna, pan Eugeniusz zauważył to od razu, gdy tylko wszedł do bloku. Było południe. O tej godzinie sprzątaczka powinna już umyć schody. Cały blok składa się na to, żeby klatka była czysta, a tu okazuje się, że kobiecie, która otrzymuje pensję za swoją pracę, po prostu nie chce się wykonywać swoich obowiązków. Kiedy pan Eugeniusz o tym myślał wszystko w nim się gotowało od złości. Przejechał palcem po kaloryferze i okazało się, że ten również nie lśni czystością. Nie dość, że leniwa kobieta nie umyła klatki schodowej, to na dodatek nie ściera regularnie kurzu, choć on, jako lokator wielokrotnie dzwonił do administracji osiedla i informował o tym, że podłogi nie są myte na czas, szyby w drzwiach wejściowych niejednokrotnie są brudne, a nawet, kiedy kobieta ściera je co jakiś brudną szmatą, to można zauważyć na nich smugi. Pan Eugeniusz chciałby zobaczyć jakich to płynów używa do mycia ta kobieta. Widocznie nie są one zbyt dobrej jakości, skoro klatce schodow

Wampirzyca XV - koniec

XV Wampiry też miewają wypadki. - Dziękuję, że powiadomiła mnie pani o pogrzebie – Monika czuła się zobowiązana dodatkowo podziękować, mimo , że złożyła już Ernie kondolencje. - To ja dziękuję, że pani przyszła, – Erna powtórnie ucałowała ją w oba policzki – ciotka bardzo panią lubiła, mówiła, że była jej pani bardzo pomocna. Dziewczyna zaczerwieniła się, miała wrażenie, że słowa Erny są na wyrost. Nigdy przecież nie zrobiła staruszce zakupów, ani nie była z nią u lekarza, choć wszyscy wokół są przekonani, że robiła to stale. Erna zadała sobie wiele trudu, żeby   dowiedzieć się o jej adres, a potem osobiście przyjechała powiadomić ją o pogrzebie. To wszystko było dla dziewczyny przygnębiające, tym bardziej, że ostatnio bardzo zaniedbała wizyt u staruszki. Być może, Stefa potrzebowała jej   towarzystwa, zapewne czekała na jej odwiedziny, ona zaś zajęta była w ostatnim czasie swoją nową miłością. Umówiły się ze starszą panią jakiś czas temu, ale ona po prostu zapomniała o swoje

Wampirzyca cz. XIV

XIV Agnieszka. Wstała późno. Jednak nocne życie pomagało na bezsenność. Tej krótkiej nocy nie obudziła się ani razu, choć śnili jej się zmarli. Taki sen wcale jej nie zdziwił – odkąd   duchy przestały nawiedzać jej dom o różnych porach, przychodziły nocą. We śnie zmarli byli bardziej aktywni i widoczni. Nie ukazywali się, jako cienie, a jako ludzie dokładnie tacy, jakimi ich zapamiętała. Czasem coś do niej mówili, rankiem jednak rzadko pamiętała co chcieli jej przekazać. Tym razem w ich towarzystwie zobaczyła Monikę. Przeraził ją ten widok, sprawił, że po przebudzeniu czuła się przybita i nie miała na nic ochoty, choć poprzedniego dnia, zaglądając do lodówki uświadomiła sobie, że świeci już pustkami. Powinna ubrać się i pójść na zakupy. Może w sklepie dowie się czegoś o Monice, mogłaby też pójść zajrzeć na tablicę informacyjną, obok kościoła, gdzie zazwyczaj wywieszano klepsydry. Bała się jednak, że zobaczy tam jej nazwisko. Zajrzała do szafki w poszukiwaniu herbaty, na szczęście

Wampirzyca cz. XIII

XIII W domu pełnym dusz. Bolały ją plecy. Wstała , by je rozprostować i zajrzała do okna. Na zewnątrz ulica zionęła pustką, tylko latarnie mrugały w ciemności rozświetlając mrok. Było późno, ale jej przecież nigdzie się nie śpieszyło, nie była też śpiąca. Co wieczór zwlekała z położeniem się do łóżka. Jeśli robiła to zbyt wcześnie budziła się w nocy i potem długo nie mogła zasnąć. Teraz czuła się nieco zmęczona, pomyślała wiec, że może tej nocy będzie łatwiej. Najpierw jednak musiała sprawdzić efekty swej pracy. Udała się więc do przedpokoju, gdzie na ścianie wisiało największe w całym domu lustro i zaczęła przymierzać swoją kreację. Efekt jej starań był zadowalający i byłoby całkiem dobrze, gdyby nie fakt, że jej twarz pokryta była zmarszczkami, a włosy bieliły się na głowie. Zbliżyła się do tafli lustra i zamiast oceniać dopiero co przeszyty kostium zaczęła przyglądać się swojej twarzy. Gdyby dokładała więcej starań do   zachowania dobrego wyglądu, gdyby na przykład stosowała

Wampirzyca cz. XII

XII Ksiądz Witek. Była pewna, że przed chwilą Marek był w jej domu. Zapewne zajrzał do swojego pokoju, pokręcił się po korytarzu, a potem szepnął jej do ucha, że powinna zejść do kuchni i napić się herbaty miętowej na uspokojenie. A Monika pewnie wyszła do miasta i kiedy wróci, zobaczy nieodebrane połączenie i oddzwoni, albo może nawet odwiedzi ją jeszcze w tym tygodniu. Kochany chłopak, troszczył się o nią nawet po śmierci. - Nie martw się, wkrótce do ciebie dołączę, a wtedy razem napijemy się herbaty miętowej – szepnęła, gdy schodziła do kuchni, by przyrządzić napar. Postanowiła wziąć się w garść i zająć się czymś pożytecznym, dlatego, kiedy tylko wypiła herbatę zaczęła grzebać w szafie w przedpokoju, gdzie przetrzymywała swoją starą maszynę do szycia. Na wieszaku czekał przecież jej kostium, a sam się nie zwęzi. Trochę się natrudziła przy wyjmowaniu maszyny, ale kiedy wszystko już było przygotowane do pracy, poczuła się bardzo z siebie zadowolona. Przymierzyła jeszcze ra

Wampirzyca cz. XI

XI Marek. Minęło już tak wiele dni odkąd Monika miała ją odwiedzić. Zawsze była daleka od tego, by napraszać się komuś, albo , co gorsza, nalegać na czyjeś odwiedziny. Uważała, że każdy sam powinien decydować o tym, czy chce spędzać czas w towarzystwie drugiej osoby. Ona przyzwyczaiła się do samotności, polubiła ją, dobrze się czuła we własnym towarzystwie, uważała, że wizyty innych ludzi prowadzą jedynie do sytuacji, gdy trzeba się martwić o to, co niepotrzebnie powiedziała i czego mogła uniknąć. Jednak Monika nie była taka, jak większość ludzi, których znała. W jej towarzystwie myślała tylko o rzeczach pozytywnych, bo dziewczyna była pełna ciepła niczego   nie oczekiwała i niczego nie narzucała. Przychodziła rzadko, wypiła herbatę, porozmawiała z nią o rzeczach przyziemnych i po prostu odchodziła do swoich zajęć. Była pokrewną duszą, przy której Stefa nie obawiała się o swój wpływ na ludzi. Nie wiedzieć czemu, była przekonana, że nie może jej skrzywdzić w żaden sposób. Tak było

Wampirzyca cz. X

X   Kiedy wampir spotyka wampira. Musiała uczciwie przyznać, że Maria była piękną kobietą, potrafiła też udawać przed tym, na których jej zależało, że jest niewinną, delikatną, iście niebiańską istotą. Najbardziej jednak oburzał Stefę fakt, że podobnie jak ona niegdyś, Maria rozpieszczała Marka na wszelkie możliwe sposoby, co jednak Andrzejowi teraz w ogóle nie przeszkadzało. Chłopak nadal po całych dniach włóczył się z kolegami, a nawet zdarzało mu się przychodzić do domu pod wpływem alkoholu, Maria jednak zawsze potrafiła   tak owinąć sobie Andrzeja dokoła palca, że ten stawał się głuchy i ślepy na wszystkie wybryki syna. Teraz to on tłumaczył   teściowej, że Marek jest młodym chłopcem, a młodość ma swoje prawa. Wolał nie widzieć, że jego syn był lekkoduchem i rozpieszczonym dzieckiem, gdyż sam zbytnio zajęty był swoją nową miłością. Stefa, choć przez wiele lat była zaślepiona miłością do wnuka teraz zaczęła dostrzegać, że w rodzinie jej zmarłej córki źle się dzieje. Uważała,