Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z październik, 2018

Odmienne światy

Odmienne światy Danuty. kiedyś będzie patrzyła na świat od drugiej strony - jakby wejść do środka koła albo oglądać liście od wewnątrz. człowiek w grubych okularach chce wiedzieć wszystko. kiedyś ta wiedza legnie z nim w ziemi i znów będzie jak dziecko które niczego nie posiada. wszystkiego będzie musiał uczyć się od nowa. kiedyś będzie patrzeć jak jej świat   przecieka   niczym   dziurawy garnek. wypłyną z niego wspomnienia a nawet przyszłość zmieni się w przeźroczystą galaretę. nikt już   wtedy nie powie że jest kobietą utkaną z jego marzeń. to takie smutne.

Pieśniczki - Kaśka

Pieśniczki - Kaśka wykonuje zespół Jastrzymbioki I   Jedna Kaśka dość niechersko po placu lotała, a tam chopcy w bala grali, to sie im dziwała. Ref. Kaśka, Kaśka kup tym chopcom flaszka, jak sie na co przidosz, to sie mono wydosz. II Roz wylazła Kaśka na plac w rynce flacha miała i tom flachom przed łoczami chopcom szelontała. Ref. . Kaśka, Kaśka dej tym chopcom flaszka, jak sie na co przidosz, to sie mono wydosz III Miała Kaśka już galana, gryfny boł i sztramski, ale zamiast swoji lipsty bardzij cynił flaszki Ref. Kaśka, Kaśka zebier chłopu flaszka, Jak sie mu niy przidosz, wcale sie niy wydosz I   Przidź po szychcie Janek, nazbiyromy janek, pojadymy se nad woda, bo pogody szkoda. Przidź po szychcie Zbyszku, nacisna do miyszkow, sznita chleba, flaszka wody, bo szkoda pogody Ref. Klara fest sie miyni, Dziołchy som w bikini. Toć, Agata, szkoda lata idzie ku jesiyni. Lata mi je szkoda, bo zwiy

Ktoś zagląda

Ktoś zagląda przez niedomkniętą bramę. pozginane drzewa jabłoni – gatunki jabłek – gatunki ciał - gatunki mowy ludzkiej i ptasiej. bukszpan dokoła kostki brukowanej wyjętej spod końskich kopyt. kiedyś parkował tu furman. teraz w cieniu bukszpanu leży sczerniały wróbel nadgryziony przez kota. dziewczyna w oknie śpiewa do zamkniętych drzwi. do zaryglowanych okiennic. do miasta przesłoniętego węglowym pyłem. pada. ciche wiersze płyną rynsztokiem ciche wiersze wypływają z nieba. nocą dziewczynie wyrastają rzęsy by mogła lepiej zakrywać oczy. by mogła je chronić. W rogu kępki pokrzyw jak kaflowe piece czekają na położenie rąk . dziecko zawieszone na trzepaku żyje prawdziwie i kulawy staruszek żyje prawdziwie przytupując laską gdy sąsiad wraca późną nocą wrzeszcząc że czytał plakat o zbliżającym się festynie osiedlowym. stary człowiek patrzy jak niebo obniża się z dnia na dzień. pytano go kiedyś   gdzie chciałby mieszkać. – gdzieś w otoczen

Irka cz.XV -

XV Zobaczyła go, jak wychodził z zakładu z grupką współpracowników. W pierwszej chwili nie zauważył jej, samotnie stojącej pod drzewem. Przez chwilę rozmawiał o czymś z kolegami, którzy zaczęli rozchodzić się po przyzakładowym parkingu. Nie miała odwagi zawołać dopóki się nie rozeszli, dopiero, kiery ruszył w kierunku swojego samochodu poszła za nim. Chyba w końcu wyczuł jej obecność w pobliżu, gdyż nagle zatrzymał się i odwrócił. Zdziwienie, a jednocześnie niepokój odmalowały się na jego twarzy. –          Irena? Co tu robisz? - w jego głosie wyczuła niechęć. –          Chcę porozmawiać. Nie odbierasz moich telefonów, nie przyszedłeś na spotkanie, nie dopisujesz na SMS y – zaczęła wyliczać. Czuła jak głos jej zadrżał, ale nie mogła opanować tonu, który brzmiał jakby miała żal, wielki żal. Czuła się odepchnięta i poniżona i w dodatku ta niechęć w jego oczach. Pociągnął ją za rękę gdzieś za róg budynku, jakby wstydził się jej przed kolegami, zupełnie jakby była kimś, kogo na

Piyrsze zdrzadło

Piyrsze zdrzadło

Byda wojokiym

Jo byda wojokiym. Mie sie zdo że byda wojokiym. muskle mom jak cilip żyniaty. Je żech sztajfny i mocny we gorściach,   robia sie podany do taty. Rod sie piera na miecze i pałki, rod wyciongom autoki i tanki, a jak mlyko dopadna, to pija aż wutultom na roz   poł kanki. Niy boja sie myszy i szczura, po bosoku loca na wiosna, toż byda wojokiym i koniec. Yno jeszcze troszyczka urosna. Xxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxx Jeszcze kajś w pojstrzodku tyn pies wy mie wyje co bez głowy lotoł po Wańczury łące kaj w nocy traciły sie biołe kończyny mais i gynsipympki i miynty woniące . jeszcze kajś tyn bebok pod blachom mi kwionczy i pisko na cyji pod dźwiyrzami w siyni i czasym fojera pod starom dymbinom blank czerwionym łogniym w łoczach mi sie miyni jeszcze dłogom rajom idom straszki drogom że szkuty stowajom czasami mi dymba ale do tych berow z godek przi szkubaczkach śmieje po nocach moja śląsko gymba.