Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z marzec, 2021

Danuta goni Anioły - Wróbel

  Wróbel czworonóg jest wolny. nie potrzebuje kagańców ani smyczy żeby czuwać. sam wybiera kogo pilnować. Danuta myśli co kryją ściany. ludzie rozmawiają o pogodzie. wygasł w nich ogień. wezbrał w nich deszcz.   Danuta wstępuje w deszcz. krople łaskoczą ją pod koszulą. słyszy jak rośnie trawa. zmartwychwstają w niej drobne meszki i ziarna piasku z ustami pełnymi kropel. wyrywa ziarna piasku spod stóp młodzieńca z wygaszonym papierosem w ustach.   wszystko w nim moknie i gnije. Anioł z chóru mocy a szary I niepozorny. Anioł wszędobylski ze zmiętym papierosem w ustach sprawia że ciało młodzieńca napełnia się światłem. zeszłoroczne liście znów zielenieją. ich układ nerwowy napełnia się nabrzmiewa świeżością. od wschodu idzie paruzja.  

Mruk cz. VIII

  - Zrób mi kiełbasę po węgiersku. – zwrócił się do żony stając w drzwiach tak samo niespodziewanie, jak w południe wyszedł na działkę zły i głodny. - A, obiad? Pani Wiesława tego dnia wielokrotnie odgrzewała mężowi obiad nie wiedząc o której wróci, a kiedy już to nastąpi, to czy pan Eugeniusz nadal będzie głodny. Okazało się, że był głodny i jeszcze bardziej zły, niż w chwili opuszczenia domu, tylko, że tym razem, zażądał całkiem innego dania. - Sama sobie jedz obiad. – warknął na nią. Nie lubił przecież odgrzewanych potraw, a ona wiedząc o tym powinna przygotowywać posiłki o takich porach, żeby były świeże. - To trochę potrwa, zanim usmażę kiełbasę, poza tym nie wiem, czy mam przecier pomidorowy. – wyliczała przeszkody, co jeszcze wzmogło jego frustrację. - Przecier kupiłem w zeszłym tygodniu, o ile wiem, to jeszcze go nie zużyłaś, więc pośpiesz się, bo jestem głodny. Nie miał siły, ani ochoty dłużej z nią dyskutować. Powlókł się do pokoju i zamknął za sobą przezornie d

Szarość

  Szarość   drepcze za oknem. zagląda przez szyby. sypie popiół pod stopy człowieka zamroczonego wódką. człowiek ubrany w szarość przynosi deszcz na końcach palców.   jest ogniem. odlew człowieka utkanego z ognia sprowadza straż pożarną. gdzieś wybuchają butle gazowe i autobusy rozbijają się o drzewa. ludzie gubią drogę i stają się tułaczami.   kocham swe mury. jestem w nich pomnikiem odpornym na słońce i wodę wierszem zamkniętym w ramce piwnicy. jestem głosem i ciszą zamkniętą   w   pomniku.   poza murem szaleją żywioły. lepiej być pustym dzbanem w którym nie mieszka żywioł. trzymam serce za murem. ktoś ma pozwolenie na broń i zagraża miastu.   ktoś nieustannie myśli o cudzej śmierci. ktoś chce zobaczyć czyjeś oczy zamienione w beton. ktoś jest zdobywcą.   ktoś nie ma ucieczki. dziś ktoś nie przetrwa. ktoś już nie zaśpiewa.   ktoś nic nie napisze. ktoś wyskoczy oknem. ktoś odnajdzie drogę do własnej wolności. ktoś odnajdzie klucze   do moj