Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z maj, 2020

W samo południe

W samo południe przyszedł człowiek łaknący. nie dziwi jej że łaknie a ona jest nasycona. przejadła już swoje życie choć jeszcze go nie przeżyła. oboje są zesłańcami z nieba – on drapieżnie łaknący życia ona z myślami o śmieci – koniec z początkiem idą pod rękę. a za oknem Ziemia wciąż kreci się jak zardzewiała karuzela i jakieś cienie wolno wędrują po ścianie. bukiet zasuszonych kwiatów zamkniętych w czasie kiwa się z powodu braku zmęczenia. mów mi Panie głośniej do ucha bo słabo słyszę. nadal jestem brzoskwinią trochę zasuszoną z pestką pośrodku piersi. nie ma tam miejsca na nienawiść odkąd   poumierali wszyscy wrogowie. w samo południe przyszedł człowiek łaknący. stał w progu zawstydzony. mówił że deszcz go oczyścił. światło go rozświetla choć przyszedł z ciemności łaknący. wyciąga do niego rękę. powinna mieć jakieś plany choćby jej   przyszłość miała trwać jeszcze tylko jeden dzień.

Pamiynci potka

Pamiynci potka.  Szoł Jerzik do nieba na jednej szłapie a wartko choć kryka pociep we trule. i po co żejście dowali tyn kulas sztuczny do ziymie? Tam cilip w glasce maluśki niesie mi głos z gałynzi stroma mały chroboczek co żyje z kiyrchowa jak tyn kopidoł skrzidłami szuści. maj idzie krzipopom od płota. chalo mie anioł po licu skrzidłym swojigo przocio.   cicho noc przidzie tukyj -   tam wiecznie modro. niy ślimtej potek na cyji ci gro.                                                                     

Wampirzyca cz. XIV

XIV Agnieszka. Wstała późno. Jednak nocne życie pomagało na bezsenność. Tej krótkiej nocy nie obudziła się ani razu, choć śnili jej się zmarli. Taki sen wcale jej nie zdziwił – odkąd   duchy przestały nawiedzać jej dom o różnych porach, przychodziły nocą. We śnie zmarli byli bardziej aktywni i widoczni. Nie ukazywali się, jako cienie, a jako ludzie dokładnie tacy, jakimi ich zapamiętała. Czasem coś do niej mówili, rankiem jednak rzadko pamiętała co chcieli jej przekazać. Tym razem w ich towarzystwie zobaczyła Monikę. Przeraził ją ten widok, sprawił, że po przebudzeniu czuła się przybita i nie miała na nic ochoty, choć poprzedniego dnia, zaglądając do lodówki uświadomiła sobie, że świeci już pustkami. Powinna ubrać się i pójść na zakupy. Może w sklepie dowie się czegoś o Monice, mogłaby też pójść zajrzeć na tablicę informacyjną, obok kościoła, gdzie zazwyczaj wywieszano klepsydry. Bała się jednak, że zobaczy tam jej nazwisko. Zajrzała do szafki w poszukiwaniu herbaty, na szczęście

Chłop łognisty

Elefant

Elefant. Elefant mo wielki jak dwie chadry uszy, fachluje sie nimi, jak przidzie czas suszy I niy widzi bardzo, co mo pod szłapami. Wcale sie niy tropi małymi mrowcami co lotajom w piosku, ani chrobokami tyż sie niy przejmuje. Niy słocho uszami Jak szuszczom we piosku i klupjom we trowie, choć mo wielki uszy na wielkucnej glowie. Trompeta mo wielko. Tulto z rzyki woda, leje niom do gymby – tako mo wygoda. Ale niy uwidzi małej rybki w wodzie I czasym jom wciągnie ku swoji wygodzie. Niy chce ś niom nagrować, ani jom szterować, chce sie yno obloć i wodom napować. Mo elefant skora twardo choćby cegła. Niy przeżgo tej skory łoset, ani jegła. Toż coż go łobchodzi jak przilegnie mucha? Niy idzie przirownać jom do jego brzucha! Nic elefant niy wiy, ani wiedzieć niy chce, a ta mucha wcale w brzuch go niy połechce. Ja, wielki małego pojąć niy poradzi, chociaż mono wcale mały mu niy wadzi. Toż na elefanta niy gorszcie sie dzieci. On tyż mo utropy. Życi my niy leci tak prosto ze kympki, jak tup

Czarnoskóry.

Czarnoskóry. Danuta idzie sprzątać miasto. czworonóg prowadzi ją do przystanku. oboje tropią motyle. wbijają się w mgłę. sięga im do pasa. czworonóg tonie. macha ogonem – mówi własnym głosem. motyle głośno uderzają skrzydłami w zagęszczone powietrze. słychać bicie ich serc   za ścianą mgły. Danuta opuszcza przedmieście – najpiękniejszą z krain gdzie żywi się ciszą. chowa ją do pudełka z zapałkami. odpala. pierwszy pojawia się śmieciarz przyklejony do warczącej   maszyny. mówi że pan z pierwszego piętra tej nocy grał w karty ze śmiercią. Anioł o twarzy Murzyna wychodzi ze śmieciarki jak z bulgoczącego garnka. ma szeroki nos od wąchania przykrych zapachów. dotyka mgły. na policzku stygnie mu kropla. pęka gdy czarny kot przebiega mu drogę. Danuta sprząta rozrzucone kości kurczaka. wielka śmieciarka jak gwiezdna kula zastyga w próżni.