Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z październik, 2019

Wczas

Wczas

Danuta rysuje swój własny świat

Danuta rysuje swój własny świat                            bez polowania na ludzi. ziemia zebrana z kretowin wyjęta z głębokiego matrixu. wszystko co na niej rośnie żyje i krwawi. godła i sztandary ukryte pod korzeniami drzew butwieją. echo zamknięte w ciemnej jaskini. ślady na śniegu za progiem. na krzewach dzikie dzieci ćwierkają radośnie z wróblami. mali mężczyźni ukryci w macicach w pozycjach embrionalnych. matka zrodzona z wody zupełnie przeźroczysta odnalazła swe źródło. gwiazdy pachną czosnkiem i miętą. kiedy je rozczłonkowuje bladym tasakiem księżyca otwierają się jak kwiaty nabierają barw tęczy. drzewa jak krucyfiksy dają schronienie w cieniu swojego dostojeństwa. dom biały jak lniana chusta rozłożony na miękkim zielonym dywanie. w jedynym pokoju łóżko oddycha równomiernie. a pod poduszką brązowy kasztan pogromca reumatyzmu.

Wampirzyca cz. VI

VI      Niektórzy, to mają pecha. W sklepie spotkała Traudkę. Sąsiadka od razu uraczyła ją opowieściami o wypadku w nocy. - Ten pierwszy trafił do szpitala. Taki młody! Ten drugi w niego uderzył – relacjonowała zadowolona, że może w końcu opowiedzieć o wszystkim komuś, kto nie był świadkiem wypadku. – A ty się nie obudziłaś? Masz bardzo twardy sen. - Jak to stary człowiek. – podniosła na nią wzrok zadowolona, że miała okazję podkreślić, iż jest tylko słabą staruszka, której nie trzeba się obawiać. – A ten, co trafił do szpitala, to bardzo ucierpiał? – zaniepokoiła się o człowieka, który nagle wydal   jej się bliski, odkąd stała mu się krzywda tuż pod jej oknem. - Chyba nie bardzo, ale zabrali go na obserwację. – Traudka coraz bardziej podnosiła głos z zadowoleniem widząc, że wzbudza zainteresowanie u coraz większej liczby klientów. Uwielbiała mieć coś ważnego do powiedzenia i być w centrum uwagi, a taka okazja rzadko jej się zdarzała. - To całe szczęście – ucieszyła się

Jaki dynkmal.

Jaki dynkmal. Umrzył Richuś na ciśniyni, leży na kiyrchowie. Niedowno go zakopali w zimnym, cichym grobie. Familijo łod Richusia zaczyna się głowić, jaki drogi dynkmal trza bydzie wystawić. Poszła baba z cerom na kiyrchow szacować, jaki Richusiowi mogby się podobać. A dynkmale roztomańte: z marmura, kamiynio i jeszcze inaksze . Rychtyg do zachcynio! Jedne majom krziże, a inksze aniołki, Przi jednych som ławki, kole inkszych stołki. A jaki kwioteczki! A jaki ozdoby! Rychtyg do zachcynio som nikiere groby! A miyndzy grobami jak z bajki cudnymi leży mały kopczyk usypanej ziymi, a na tej kupeczce je z patyczka krziżyk, a na tym krziżyczku siod se mały czyżyk. Niy siod na gobowcu piyknym i ozdobnym, łon śpiywoł na grobku, tym lichuśkim, drobnym. Pomyślała wtedy baba łod Richusia: „ Czy jo rychtyg dynkmal mieć bogaty musza?” A mono tam Richuś żyje w szczynśliwości   i dynkmal mu żodnej niy zrobi radości. Czy niy lepi spomnieć se ło tym co było,

Trzi życzynia Herberta

Trzi życzynia Herberta Prawiła mi ciotka jak żech boła mało, że w lesie Hermaniok żyła baba staro, mało miała chałpka, ziela w ni warziła, a kożdy dziyń rano ciynżki chrust nosiła. Szoł roz chłop łod ciotki, Herbert mioł na miano tyż po chrust pod blacha do lasa wczas rano. Naroz kieryś kwionczy i stynko na trowie. Dyć to staro baba! Pado – Niy to zdrowiy co to kiejś bywało, siły niy ma tela, a drzewa trza naniyść wiyncyj na niedziela. Strzylo stary pukel pod takim ciynżarym. Źle je fest na świecie samej babie starej! Zlitował sie Herbert, wzion drzewo i niesie, kludzi go ta baba ku chałpce po lesie. Jak byli pod progiym piyknie mu dziynkuje i życzynia spełnić aż trzi obiecuje. Prziszoł Herbert du dom, ciotce opowiado jako z tej pomocy była baba rado. a na stole łobiod : żur i jajca dwa. - Przidołby sie konszczek jeszcze wosztu pra? Jak to pedzioł Herbert naroz dziwy, czary! Konsek wosztu leży! Rychtyg niy do wiary! Kiwie ciotka głowom

Wampirzyca cz. V

V Wypadki chodzą po ludziach. Wydawało jej się, że dopiero zamknęła oczy, kiedy obudziły ją jakieś światła. Dopiero po chwili zorientowała się, że jest już grubo północy, a to, co mieniło się w szybie. dochodziło z ulicy, która wiodła tuż za jej płotem. W pierwszej chwili pomyślała, że to służby drogowe. Dopiero po jakimś czasie   usłyszałam gwar i rozmowy dochodzące z zewnątrz. Od razu pomyślała, że zdarzył się jakiś wypadek. W miejscu, gdzie mieszkała był niewielki zakręt. Sąsiedzi od dawna apelowali do władz miasta, żeby ustawiono tu lustro z powodu złej widoczności jadących z naprzeciwka samochodów.   Ulica nie była mocno uczęszczana, a jednak odkąd sięgała pamięcią zawsze zdarzały się tu wypadki. Jeszcze za życia męża wiele razy musieli z tego powodu reperować plot, gdyż zdarzało się, że kierowcy, którzy nie zachowali należytej ostrożności, albo nie dostosowali prędkości do   warunków jazdy   lądowali w nim, a potem wszystko kończyło się na różnego rodzaju urazach i uszkodze

Danuta spotyka się z przyjaciółkami

Danuta spotyka się z przyjaciółkami                         przechodzą przez nią ich mężczyźni jak przez słup światła. ich dzieci mieszkają w jej brzuchu. robi się tam tłoczno. pomieszczenie szarzeje od ich wyzwisk trosk i namiętności. przy okrągłym stoliku w małej kawiarence siedzą sobie ich aniołowie. piją kawę. nie ma już miejsca dla kobiet przytwierdzonych do podłogi. karłowate złośliwe demony znaczą na ich twarzach kolejne rysy. oznaczają czas za pomocą zmarszczek i dołów pod oczami. Danuta rozmawia z aniołami. tylko one widzą przez światło. na resztce trawnika za szybą przycupnął czarny robak. rozprostowuje sztywny pancerzyk. czyści go w kropelce rosy. Danuta uświadamia sobie że są przyjaciółmi. rozmawiają bez słów. dzielą się ciepłem. robak odwraca się przodem. długo patrzy jej w oczy aż staje się szybą. rozmowy jej przyjaciółek nie kaleczą już uszu. rozprostowuje skrzydełka jak tamten robak. kawa przestała jej smakować. tęskni do błot