Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z styczeń, 2021

Mruk cz. VII

    VII Pan Eugeniusz wrócił do domu nieco wcześniej. Zbierało się na burzę. Poza tym ziemia była wyschnięta od słońca i nie dało się nawet wbić do niej motyki. Tego dnia posiedział na ławce, ale było chłodno, zerwał się wiatr, a on nie zabrał ze sobą swetra, ani kurtki. Był zły sam na siebie, bo przecież jeszcze kilka dni temu sam zabrał z altanki ciepłą kufajkę, która zawsze przydawała się w takich sytuacjach. Była już jednak trochę przybrudzona i postanowił dać ją żonie do prania. Pani Wiesława zrobiła to od razu, jednak on nie zabrał jej z powrotem. Teraz są tego skutki - zziębnięty i niezadowolony musiał wrócić na swoje szare, pełne spalin osiedle. Po drodze, jak zwykle domknął drzwi do piwnicy. Zupełnie nie rozumiał ludzi, którzy uparcie tego nie robili – jakby mieszkali w namiotach. W końcu drzwi są chyba po to, żeby je zamykać! A potem są skargi do administracji osiedla, że do piwnic wchodzą jakieś postronne osoby. Zdarzało się nawet, że spali tam bezdomni, a przecież tak

Danuta goni Anioły - Miedziany

  Miedziany. Danuta idzie sprzątać miasto. czworonóg trąca kolano lodowatym nosem. wszczepia w nią jedność by mogła patrzeć jego oczami. jest pośrednikiem pomiędzy śmieciami a trawą między miotłą a trotuarem między stopami a światem podziemia.   księżycowi od rana zbiera się na pełnię. dojrzewa. dobrze będzie dzisiaj we śnie. tymczasem pada.   zbiera mokre kamyczki i butwiejące liście. układa je w klocki. potem wyrzuci jak zwiędłe wspomnienia. staruszka idzie wolno odgarniając laską krople deszczu. patrzy w między światy. na twarzy ma nieistnienie. Seraf o twarzy miedzi zagradza jej drogę a chciała spytać tylko o toaletę. po deszczu słońce wiruje jak kłębek żółtej włóczki.   nawija tęczę. chyba nic się nie stało. nikt nie zabrał ani kawałka ułożonego w klocki świata.  

Rozstanie

  Rozstanie. ta sama gwiazda dla nas – spalmy ją w kominku. księżyc krwawi . glos w telefonie: ten pan już tu nie mieszka. w jednej chwili można utracić kolory duszy.   ktoś szepcze że tylko pszczoły i motyle od setek lat mają takie same twarze i mają taka sama mowę. czasem szatan mieści się w uchu.   dopiero tańczyła na chmurze w zielonym kapeluszu. nawet jeśli jesteś daleką gwiazdą w końcu powrócisz by wypłowieć   jak ścięta ryba. otwierasz usta nie mogąc wypowiedzieć słów.   jeszcze niedawno dzielili się ta sama gwiazdą. jeszcze niedawno byli jedna gwiazdą. teraz pali ją w kominku. jakiś obcy anioł z płonącym mieczem uniesionym w górę   uparcie powtarza że tylko będąc w niebie można poczuć   wieczność.      

Skąd sie wziyny diobły