Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z kwiecień, 2018

Szprytno Koczka

Szprytno Koczka Szprytno koczka Tam w antryju na bifyju stoji mlyka szolka czako koczka aż wylezie mama, tata, Jolka. Jak wylyźli na zegrodka, to koczka skoczyła, cołki mlyczko ze szoleczki, wartko- chlaps- wypiła. Prziszła Jolka ze zegrodki, a pić ji sie chciało, wtym zaglondo, a tu mlyko kajś wyparowało. Inkszym razym szprytno koczka z kąta zaglondała jak w niedziela mama miynso w kuchni rychtowała. W cołki chałpie już woniało piyknie roladami, ale tata mama woło na film z kowbojami. Jedna baba do kowboja na koniu strzylała, a tam w kuchni se rolady koczka wyżyrała. Jak rodzinka już po filmie za stoł chciała siodać, to niy było już do klusek i zołzy co podać.

Wyznanie

Wyznanie   piosenka ludowa nie jest jeszcze językiem ojczystym. jest skrawkiem życia. grudką ziemi pod skórą. ktoś kto bardzo kocha kwiaty ma własny stół   a na nim obrus w czerwone róże. ktoś jest bardzo pobożny albo tylko udaje dlatego nie potrafi śpiewać. śpiewam o zarośniętych torach kolejowych z martwym ciemnym wagonem. śpią   w nim głosy robotników i rysunek ptaka. jego rdzawe skrzydła migoczą w słońcu. jestem dziewczyną z włosami zwiniętymi w śpiew niewiadomego koloru. jestem dziewczyną   z matowymi włosami. śpiewem przyzywam brudne krople deszczu   dzwoniące w zardzewiałych rynnach. dwa drzewa które kiedyś były lasem.   kopiec mrówek z epoki kamienia łupanego zamieniony w cmentarz. grzebień dziadka w zapomnianym grobie na obcej półkuli. starego żebraka grającego na akordeonie do wiatru w kieszeni i resztki wódki w wyszczerbionej butelce. bańki deszczu zmieniają się w płaską kałużę.   grają na ostatnich kroplach dzwoniąc o dziwne

Siła myśli cz. XV i XVI

XV   Codzienność w końcu ukoi smutek. Opieka nad moim chorym bratem okazała się trudniejsza, niż początkowo mogłam przypuszczać. Wydawało mi się, że mam już spore doświadczenie, a jednak mój brat był o wiele bardziej wymagającym podopiecznym niż matka. Z pewnością było mu trudno pogodzić się z unieruchomieniem, a zwłaszcza z tym, że był teraz całkowicie zależny ode mnie. Nadal był młodym człowiekiem, pragnął żyć pełną piersią, jak to było do tej pory. Nigdy specjalnie nie przejmował się innymi, z nikim nie wiązał się przez dłuższy czas, chyba nawet nikogo nie kochał żyjąc z dnia na dzień, nie przejmując się tym, co przyniesie jutro. Teraz był przygwożdżony do jednego pokoju, do tego samego łóżka, które miał najprawdopodobniej opuścić dopiero z chwilą śmierci. Początkowo bardzo buntował się przeciwko takiemu stanowi rzeczy, odmawiał jedzenia, ale na nic to się zdało. Karmiłam go papkami i różnymi odżywkami przez plastikową rurkę. Trudno było mu nawet wyrazić głośno swoje niezado

Wilkołak

Wilkołak                                                                      Kiery widzioł wilkołaka jak loce po nocy? Łon co łapnie do pazurow, zaroz zadławoczy. Jak miesiączek, choćby krepel na niebo sie skludzi, to zeżyro wszelko gowiydź, a czasym i ludzi. Rokow tymu bydzie dziesiynć, jak w chałpie przi lesie miyszkoł karlus jedyn młody, szwarny Wala Wiesiek. Chcioł sie żynić z Filomynkom co mu boła rada, coż, kie przoła mu Maryjka, cera łod somsiada. Sztyjc lotała na zolyty, strojiła sie sztyjc, niy zaglondoł na to Wala, bo ji niy przoł nic. Ja, niy bydziesz ty karlusie Filomyny pieścić, hned łobejrzisz jak Maryjka poradzi sie pomścić. Poszła dziołcha ubeczano do starej Waloszki, tej, co warzi z żab i zielo roztomańte proszki i prziniosła łod ni szlajfka dłogo i czerwiono. - Wejź jom synku na pamiątka, bo miłość skończono, noś na karku, a niy byda już lotać ku ciebie, wejź se swoja Filomyna, żyj se ś niom jak w niebie. A na dworze już sie

Przepisy po śląsku - Pikelsznita

Pikelsznita z ajerkoniakiym Pieczymy dwa biszkopty w bratrule – jedyn bioły i jedyn kakaowy. Oba mażymy ajerkoniakiym. Bierymy liter mlyka i warzymy dwa budynie śmietonkowe, mogymy tam dosuć trocha wanilie. Do krymu dodować po troszce ubitego fajnie masła, kierego bierymy kole szterdzieści deko. Sztyjc miyszać, coby sie cfołki niy porobiły. Krym mazać hrubo miyndzy biszkopty polote ajerkoniakiym i trocha po wiyrchu. Jak kiery rod, to może se to pomazać z wiyrchu polywom szekuladowom.

Siła myśli cz.XIII i XIV

XIII   Upadek zawsze boli. Z niewielkiego balkonu   w pensjonacie, gdzie wynajmowaliśmy mały pokoik widać było ruchomy, perlisty płat ciemnego morza. Był to najpiękniejszy widok, jaki kiedykolwiek obserwowałam. Ciemna woda była spokojna tego wieczora, a mimo tego, jej szum wydawał się potężną, nieposkromioną siłą, której nie potrafiłam ogarnąć zmysłami. W obliczu tej niezmierzonej potęgi byłam tylko maleńkim punkcikiem na mapie świata, byłam stworzeniem, które nie miało żadnego znaczenia. Byłam niczym w porównaniu z żywiołem, którego żaden człowiek nie potrafi okiełznać. Pomyślałam, że to jedyna taka chwila, że już nigdy nie dane mi będzie być w takim miejscu i czuć tego co doświadczyłam tego wieczora. Krzysztof krzątał się w głębi pokoju, nie zwracałam na niego uwagi, bo w tej właśnie chwili miałam jakąś niezrozumiałą pewność , że już tu nie wrócę, choć mój ukochany jeszcze godzinę wcześniej zapewniał, że co roku będziemy wypoczywać w jakichś pięknych okolicach i z całą pewności

Pieśniczki (Po śląsku) - Uworz mi piykny kuchorzu

Pieśniczki (Po śląsku)  - Uworz mi piykny kuchorzu Uworz mi piykny kuchorzu. na melodię  Zagraj mi piękny Cyganie Wykonuje zespół Jastrzymbioki. I  Uworz mi piykny kuchorzu Uworz mi kiszony żur Dodej tam szpyrki i jajec Piykny kuchorzu ty mój II  Uworz mi mi piykny kuchorzu Rolady ze zołzom dwie Do tego kluski i szałot A byda wychwolać cie III  Upiecz mi piykny kuchorzu upiycz mi zista jak trza Dociepej do nij rudzynek A dom ci kuseczki dwa IV   Jak już se pojym kuchorzu Na pewno zaprzaja ci Żołądek je blisko serca Kożdo Ślazoczka to wiy.