Przejdź do głównej zawartości

Posty

Uczennica i matka

VII Uczennica i matka, Agatka.   Miłosz jest rozkoszny – dlatego właśnie dałam mu takie imię, bo jest największą miłością mego życia. Kiedy jest mi ciężko wystarczy spojrzeć w jego piękne, ciemne oczy i już jest dobrze – zmęczenie mija. Za rok matura, mam coraz więcej nauki, ale staram się go nie zaniedbywać. Jakie to szczęście, że mam dobrych rodziców. Mama jest jak anioł. Chociaż wychowała nas czworo nadal zawsze jest gotowa pomagać. Cały rok szkolny przynosiła mi Miłosza prosto na lekcje do karmienia. - Bo dziecko powinno przebywać jak najwięcej z matką – mówi. Boże, jak bardzo boję się studiów. Niby cieszę się, bo zawsze marzyłam o medycynie, ale ciężko będzie to wszystko połączyć z wychowaniem dziecka. Dobrze, że nauka nigdy nie sprawiała mi problemów – po prostu samo wchodziło do głowy. Dlaczego medycyna i koniecznie pediatria? Bo kocham dzieci. Od zeszłego roku mam chłopaka, rodzice nie wiedzą. On jest rozsądny i myślę, że mógłby pokochać Miłosza. Czy go kocham? Nie wiem. Wydawa

Skąd sie bierom diobły

Skąd sie wziyny diobły.   - Starko - pyto mały Hynio - skąd sie tela diobłow wziyno? Czamu straszom, sztyjc tyrajom i do grzychow namowiajom? - Jak chcesz wiedzieć to ci powiym- starka dropiom sie po głowie- podź, siednymy tu w kąciku. Słochej dobrze! Siedź po cichu! Kiejś, fest downo, przed wiekami, tak to boło z aniołami: Jedne w wielkij zgodzie żyły i Pon Boczka bardzo czciły, a na ziymi wszyscy ludzie miyndzy sobom żyli w zgodzie. Jako w niebie, tak na ziymi wszyscy byli blank szczynśliwi. Ale jedyn boł zły anioł, co Lucyper mioł na miano, blank łon anioły, przoły. Aż wybuchła wielko haja, coby Bogu tak niy piere sie aniołow zgraja, pierom sie niebiański chóry! Zejrzoł to Pon Boczek z gory i sie styrczoł: - Coż to znaczy!? Niech Lucyper sie tłomaczy! A zły anioł tak łodpowiy: - Już niy byda służył Tobie, mom dośc przocio i dobroci, niech na ziymi grzych zagości! Toż Pon Boczek sie znerwowoł, że Lucyper mu nazdowoł. Wyciep te anioły z nieba, bo złych duchow mu niy trzeba, zmiynioł w

Rodzice chrzestni

IV Rodzice chrzestni I Dziwni przybysze Niełatwo być trzynastym w rodzinie dzieckiem, oj, niełatwo. Jeśli ktoś nie wierzy niech zapyta Artusia, trzynastego z dzieci Gustlika Kokota. Samego Gustlika zapytać już nie sposób, gdyż jego spracowane ciało od prawie trzech miesięcy spoczywa w chłodnej, wilgotnej ziemi na pawłowickim cmentarzu tuż obok żony Ludwiny. Sierotą więc został Atruś podobnie jak jego dwanaścioro rodzeństwa. Tak, ale oni wszyscy założyli już swoje rodziny i uprawiają swoje gospodarstwa, a Artusiowi została ojcowizna Kokotów. Żadne to jednak bogactwo, ziemi kawałeczek tak lichy, że wyżyć z niego nie sposób i dom do remontu, na który  przecież biednego chłopca nie stać. Rozmyślał więc sierota nad swoją dolą i wspominał ukochanych rodziców wracając z procesji Bożego Ciała czerwcową porą. Wielkie, zielone drzewa rosnące wzdłuż polnej drogi szumiały łagodnie popychane kołyską wiatru, wtórowały im trawy. Niezwykły był to dzień dla chłopca i to nie tylko dlatego, że

Genia@.com

  VI Genia@.com   Mój numer GG – 64072214 – dwie pierwsze liczby oznaczają rok urodzenia. Mam cztery e – maile z czterech różnych stron wirtualnych, a jeśli chcesz zobaczyć zdjęcia, musisz wejść na fotka.pl. W ogóle to na fotce mam najwięcej znajomych – sami mężczyźni, zabawne, że w większości młodzi. Ciekawe czego to dowodzi, no nie? Jeśli chcesz dowiedzieć się więcej o mnie – co myślę, co czuję, to prowadzę również bloga, na którego każdy może zajrzeć. Na blogu  możesz zerknąć na inne moje fotki … i jeszcze na sympatii.pl. Co myśli o tym mój mąż? A co go to obchodzi! Ja też nie biegam za nim po mieście i nie śledzę go. Zakupy robimy wspólnie – najczęściej dwa razy w tygodniu. A po co częściej miałabym wychodzić na miasto? Nie pracuję, plotkować nie lubię, a moje koleżanki siedzą jak ja w Internecie. Męża nigdy bym nie zdradziła – to tylko niewinne flirty, nic zdrożnego. Lubię pozować. Najbardziej w pokoju, ale czasem w ogródku na łonie przyrody, wtedy zdjęcia ładne wychodzą. Córka na

Drzewiano Maryjka i Ziga i Cygon

Drzewiano Maryjka Kajście to siedli mamulko Kaj licho boroczko Dyć na głowiczka się suje Drobne liści ze krzoczkow Dyć wos chroboczek gryzie Dyć osa nerwuje sztyjc I ptoszek sztyjc szteruje Wy niy godocie nic? Nigdy niy halacecie Mamuliczko z drzewa Czy spodle tego krzoczka Daleko wom do nieba? Bioły dynkmal Dycko rada wrona siodo na biołym dynkmalu kaj ze starej wierzby płaczki liści sie spuszczajom i tak cicho cojś w nich szuści choćby dziecia głos i tak cicho cojś w nich klupie sztyjc w nich kwili cojś. Moj Ponboczku huśtosz stromym nad starym kiyrchowym coby deszczyk noszym zmarłym niy sipioł na głowy. Moj Ponboczku Ty pocieszysz umrzyte duszyczki i te kierym żodyn nigdy niy zapolył swiyczki. Cygon i Ziga Jechoł Ziga Kieś na kole pod las w pole po fandzole, bo na łobiod Truda chciała warzić zupa dzisio miała. Naroz tam, kaj brzozka bioło flot zastawoł swoji koło i zaglondo zadziwiony. Cygon stoji fest wypniony z sa

Zrobiłem wiele a jednak za mało by być dobrym

Zrobiłem wiele a jednak za mało by być dobrym trzepak na naszym podwórku nadal nosi ślady moich linii papilarnych. gra w klipę była moją specjalnością - nie znasz twój problem. myślisz że gieksa a ja ci powiem że walki osiedlowe mają zbyt długą historię byś mógł poczuć się kimś. rozdziewiczyłem wiele kobiet ale nigdy nie wziąłem odpowiedzialności więc nie mów młody że jestem wapniak. ja wapniak ale ty mięczak skoro zataczasz się po kilku głębszych. jeśli myślisz że jestem gorszy to wierz mi – mylisz się młody – jestem niezły choć nie dość dobry by móc spojrzeć sobie w oczy i powiedzieć że jestem dobry. spójrz sobie w oczy młody i powiedz gdzie zapisane jest twoje imię w tym mieście albo na klatce schodowej. bo splunięcie nie jest zapisaniem młody więc nie opluwaj nawet samego siebie. to moja rada choć wiem że zrobiłem za mało żeby cokolwiek uświadamiać takiemu jak ty albo żeby samemu sobie cokolwiek uświadamiać. Siedzimy na schoda

Czarownica

Czarownica Ujec Feliks, to poradzi opowiadać o przeszłości, a tak piyknie, że aż bajtlom łoczy locom z ciekawości. Jak do Klepkow kiedy przidzie bajtle flot ku niymu lecom i go proszom: „ Rozprowiejcie o przeszłości nom co nieco!” -          Posłochejcie – pado ujec – dzisio powiym wom o babie co miyszkała sama jedna, niy chodziła do wsi prawie. Chałpka jeja wele stawu, a w zegrodce dziwne ziela, co warziła ś nich mazidła, a w zegrodnce jedno ciela. A to ciela jak jałowka masne mlyko ji dowało, bo to boła czarownica, co uroki zadowała. Jak na kogo urok ciepła, palce ropom podchodziły, spać tyż niy mog, a na gymbie ciymne fleki sie robiły. Inkszym krowom mlyko brała, bo umiała ich zaklinać, łod jejigo zajś cielątka taki mlyko, że maśnina na nim boła aż na meter i śmietonka jak marzyni, a na hoku wisioł palec łod wisielca w jeji siyni. Kożdy wiedzioł, ze to wiedźma, dokuczały sztyjc ji dzieci, a jak wiater wioł, godali, że na mietle łona leci. St