VII Uczennica i matka, Agatka.
Miłosz jest rozkoszny – dlatego właśnie dałam mu takie imię, bo jest największą miłością mego życia. Kiedy jest mi ciężko wystarczy spojrzeć w jego piękne, ciemne oczy i już jest dobrze – zmęczenie mija. Za rok matura, mam coraz więcej nauki, ale staram się go nie zaniedbywać.
Jakie to szczęście, że mam dobrych rodziców. Mama jest jak anioł. Chociaż wychowała nas czworo nadal zawsze jest gotowa pomagać. Cały rok szkolny przynosiła mi Miłosza prosto na lekcje do karmienia.
- Bo dziecko powinno przebywać jak najwięcej z matką – mówi.
Boże, jak bardzo boję się studiów. Niby cieszę się, bo zawsze marzyłam o medycynie, ale ciężko będzie to wszystko połączyć z wychowaniem dziecka. Dobrze, że nauka nigdy nie sprawiała mi problemów – po prostu samo wchodziło do głowy. Dlaczego medycyna i koniecznie pediatria? Bo kocham dzieci.
Od zeszłego roku mam chłopaka, rodzice nie wiedzą. On jest rozsądny i myślę, że mógłby pokochać Miłosza. Czy go kocham? Nie wiem. Wydawało mi się, że kocham mojego pierwszego chłopaka, ale okazało się, że w ogóle go nie znałam. Ten Adam, mój chłopak ma stałą pracę i mógłby zapewnić mojemu dziecku przyszłość.
Czasem leżę tak sobie w łóżku, patrzę na moje śpiące dziecko i myślę sobie:
- Co ja mam właściwie zrobić? Tak bardzo chciałabym się uczyć, tak bardzo chciałabym mieć ciebie wciąż przy sobie syneczku. Co jest dla nas obojgu przepustką do dorosłego życia?
Adam jest dojrzałym mężczyzną i chciałby się żenić – no mógłby jeszcze poczekać z rok aż skończę osiemnaście lat. Kupuje mi fajne ciuchy, planuje budowę domu.
Rodzice nie wtrącają się do mojego życia, ale zawsze mogę na nich liczyć. Wiem, że nie zawiodą jeśli zdecyduję się na dalszą naukę.
Koleżanka Ewka zazdrości mi ciuchów. Co ona może wiedzieć. Bogaci rodzice płacą za jej korepetycje, podczas gdy ja z książką na kolanach karmię małego.
Nie wiem jeszcze na co się zdecyduję. Trudno mi być rozsądną, w końcu ciągle jeszcze jestem dzieckiem.
Miłosz jest rozkoszny – dlatego właśnie dałam mu takie imię, bo jest największą miłością mego życia. Kiedy jest mi ciężko wystarczy spojrzeć w jego piękne, ciemne oczy i już jest dobrze – zmęczenie mija. Za rok matura, mam coraz więcej nauki, ale staram się go nie zaniedbywać.
Jakie to szczęście, że mam dobrych rodziców. Mama jest jak anioł. Chociaż wychowała nas czworo nadal zawsze jest gotowa pomagać. Cały rok szkolny przynosiła mi Miłosza prosto na lekcje do karmienia.
- Bo dziecko powinno przebywać jak najwięcej z matką – mówi.
Boże, jak bardzo boję się studiów. Niby cieszę się, bo zawsze marzyłam o medycynie, ale ciężko będzie to wszystko połączyć z wychowaniem dziecka. Dobrze, że nauka nigdy nie sprawiała mi problemów – po prostu samo wchodziło do głowy. Dlaczego medycyna i koniecznie pediatria? Bo kocham dzieci.
Od zeszłego roku mam chłopaka, rodzice nie wiedzą. On jest rozsądny i myślę, że mógłby pokochać Miłosza. Czy go kocham? Nie wiem. Wydawało mi się, że kocham mojego pierwszego chłopaka, ale okazało się, że w ogóle go nie znałam. Ten Adam, mój chłopak ma stałą pracę i mógłby zapewnić mojemu dziecku przyszłość.
Czasem leżę tak sobie w łóżku, patrzę na moje śpiące dziecko i myślę sobie:
- Co ja mam właściwie zrobić? Tak bardzo chciałabym się uczyć, tak bardzo chciałabym mieć ciebie wciąż przy sobie syneczku. Co jest dla nas obojgu przepustką do dorosłego życia?
Adam jest dojrzałym mężczyzną i chciałby się żenić – no mógłby jeszcze poczekać z rok aż skończę osiemnaście lat. Kupuje mi fajne ciuchy, planuje budowę domu.
Rodzice nie wtrącają się do mojego życia, ale zawsze mogę na nich liczyć. Wiem, że nie zawiodą jeśli zdecyduję się na dalszą naukę.
Koleżanka Ewka zazdrości mi ciuchów. Co ona może wiedzieć. Bogaci rodzice płacą za jej korepetycje, podczas gdy ja z książką na kolanach karmię małego.
Nie wiem jeszcze na co się zdecyduję. Trudno mi być rozsądną, w końcu ciągle jeszcze jestem dzieckiem.
Komentarze
Prześlij komentarz