Przejdź do głównej zawartości

Posty

Danuta goni Anioły - Wróbel

  Wróbel czworonóg jest wolny. nie potrzebuje kagańców ani smyczy żeby czuwać. sam wybiera kogo pilnować. Danuta myśli co kryją ściany. ludzie rozmawiają o pogodzie. wygasł w nich ogień. wezbrał w nich deszcz.   Danuta wstępuje w deszcz. krople łaskoczą ją pod koszulą. słyszy jak rośnie trawa. zmartwychwstają w niej drobne meszki i ziarna piasku z ustami pełnymi kropel. wyrywa ziarna piasku spod stóp młodzieńca z wygaszonym papierosem w ustach.   wszystko w nim moknie i gnije. Anioł z chóru mocy a szary I niepozorny. Anioł wszędobylski ze zmiętym papierosem w ustach sprawia że ciało młodzieńca napełnia się światłem. zeszłoroczne liście znów zielenieją. ich układ nerwowy napełnia się nabrzmiewa świeżością. od wschodu idzie paruzja.  

Mruk cz. VIII

  - Zrób mi kiełbasę po węgiersku. – zwrócił się do żony stając w drzwiach tak samo niespodziewanie, jak w południe wyszedł na działkę zły i głodny. - A, obiad? Pani Wiesława tego dnia wielokrotnie odgrzewała mężowi obiad nie wiedząc o której wróci, a kiedy już to nastąpi, to czy pan Eugeniusz nadal będzie głodny. Okazało się, że był głodny i jeszcze bardziej zły, niż w chwili opuszczenia domu, tylko, że tym razem, zażądał całkiem innego dania. - Sama sobie jedz obiad. – warknął na nią. Nie lubił przecież odgrzewanych potraw, a ona wiedząc o tym powinna przygotowywać posiłki o takich porach, żeby były świeże. - To trochę potrwa, zanim usmażę kiełbasę, poza tym nie wiem, czy mam przecier pomidorowy. – wyliczała przeszkody, co jeszcze wzmogło jego frustrację. - Przecier kupiłem w zeszłym tygodniu, o ile wiem, to jeszcze go nie zużyłaś, więc pośpiesz się, bo jestem głodny. Nie miał siły, ani ochoty dłużej z nią dyskutować. Powlókł się do pokoju i zamknął za sobą przezorn...

Szarość

  Szarość   drepcze za oknem. zagląda przez szyby. sypie popiół pod stopy człowieka zamroczonego wódką. człowiek ubrany w szarość przynosi deszcz na końcach palców.   jest ogniem. odlew człowieka utkanego z ognia sprowadza straż pożarną. gdzieś wybuchają butle gazowe i autobusy rozbijają się o drzewa. ludzie gubią drogę i stają się tułaczami.   kocham swe mury. jestem w nich pomnikiem odpornym na słońce i wodę wierszem zamkniętym w ramce piwnicy. jestem głosem i ciszą zamkniętą   w   pomniku.   poza murem szaleją żywioły. lepiej być pustym dzbanem w którym nie mieszka żywioł. trzymam serce za murem. ktoś ma pozwolenie na broń i zagraża miastu.   ktoś nieustannie myśli o cudzej śmierci. ktoś chce zobaczyć czyjeś oczy zamienione w beton. ktoś jest zdobywcą.   ktoś nie ma ucieczki. dziś ktoś nie przetrwa. ktoś już nie zaśpiewa.   ktoś nic nie napisze. ktoś wyskoczy oknem. ktoś odnajdzie drogę do...

Na gupi pytania - gupi odpowiedzi

 

Chodźmy na miasto

  Chodźmy na miasto. wyjdźmy dziś z piwnicy i chodźmy na miasto. słońce rzuca na nas swój cudowny blask. powiedz mi kochany czego się boimy umrzemy przecież i tak tylko raz.   jeszcze w ciemnych murach słychać jęk choroby jeszcze kolec strachu wbity   w serca głaz. powiedz mi kochany czego się boimy umrzemy przecież i tak tylko raz.   idźmy na polanę gdzie rodzi się lato. dziś mamy Sobótki kwitną wieńce w nas. powiedz mi kochany czego się boimy umrzemy przecież i tak tylko raz.   w naszym domu tańczą jeszcze mroczne cienie na ścianach rysują runy raz po raz. powiedz mi kochany czego się boimy umrzemy przecież i tak tylko raz.   nie gardźmy przyszłością w każdym życia wieku. bądźmy tylko ciałem wszak żyjemy raz. powiedz mi kochany czego się boimy umrzemy przecież i tak tylko raz.   zostawmy   żołądki przez chwilę w spokoju. wątroby zostawmy by nie gniły w nas. powiedz mi kochany czego się boim...

Mruk cz. VII

    VII Pan Eugeniusz wrócił do domu nieco wcześniej. Zbierało się na burzę. Poza tym ziemia była wyschnięta od słońca i nie dało się nawet wbić do niej motyki. Tego dnia posiedział na ławce, ale było chłodno, zerwał się wiatr, a on nie zabrał ze sobą swetra, ani kurtki. Był zły sam na siebie, bo przecież jeszcze kilka dni temu sam zabrał z altanki ciepłą kufajkę, która zawsze przydawała się w takich sytuacjach. Była już jednak trochę przybrudzona i postanowił dać ją żonie do prania. Pani Wiesława zrobiła to od razu, jednak on nie zabrał jej z powrotem. Teraz są tego skutki - zziębnięty i niezadowolony musiał wrócić na swoje szare, pełne spalin osiedle. Po drodze, jak zwykle domknął drzwi do piwnicy. Zupełnie nie rozumiał ludzi, którzy uparcie tego nie robili – jakby mieszkali w namiotach. W końcu drzwi są chyba po to, żeby je zamykać! A potem są skargi do administracji osiedla, że do piwnic wchodzą jakieś postronne osoby. Zdarzało się nawet, że spali tam bezdomni, a prz...

Danuta goni Anioły - Miedziany

  Miedziany. Danuta idzie sprzątać miasto. czworonóg trąca kolano lodowatym nosem. wszczepia w nią jedność by mogła patrzeć jego oczami. jest pośrednikiem pomiędzy śmieciami a trawą między miotłą a trotuarem między stopami a światem podziemia.   księżycowi od rana zbiera się na pełnię. dojrzewa. dobrze będzie dzisiaj we śnie. tymczasem pada.   zbiera mokre kamyczki i butwiejące liście. układa je w klocki. potem wyrzuci jak zwiędłe wspomnienia. staruszka idzie wolno odgarniając laską krople deszczu. patrzy w między światy. na twarzy ma nieistnienie. Seraf o twarzy miedzi zagradza jej drogę a chciała spytać tylko o toaletę. po deszczu słońce wiruje jak kłębek żółtej włóczki.   nawija tęczę. chyba nic się nie stało. nikt nie zabrał ani kawałka ułożonego w klocki świata.