Miedziany.
Danuta idzie sprzątać miasto. czworonóg trąca kolano
lodowatym nosem.
wszczepia w nią jedność by mogła patrzeć jego oczami. jest
pośrednikiem
pomiędzy śmieciami a trawą między miotłą a trotuarem między
stopami
a światem podziemia.
księżycowi od rana zbiera się na pełnię. dojrzewa.
dobrze będzie dzisiaj we śnie. tymczasem pada.
zbiera mokre kamyczki i butwiejące liście. układa je w
klocki. potem
wyrzuci jak zwiędłe wspomnienia. staruszka idzie wolno
odgarniając laską
krople deszczu. patrzy w między światy. na twarzy ma
nieistnienie. Seraf
o twarzy miedzi zagradza jej drogę a chciała spytać tylko o
toaletę.
po deszczu słońce wiruje jak kłębek żółtej włóczki. nawija tęczę. chyba
nic się nie stało. nikt nie zabrał ani kawałka ułożonego w
klocki świata.
Komentarze
Prześlij komentarz