Przejdź do głównej zawartości

Posty

Dynkmal

 Dynkmal Umrzył Richuś na ciśniyni, leży na kiyrchowie. Niedowno go zakopali w zimnym, cichym grobie. Familijo łod Richusia zaczyna się głowić, jaki drogi dynkmal trza bydzie wystawić. Poszła baba z cerom na kiyrchow szacować, jaki Richusiowi mogby się podobać. A dynkmale roztomańte: z marmura, kamiynio i jeszcze inaksze . Rychtyg do zachcynio! Jedne majom krziże, a inksze aniołki, Przi jednych som ławki, kole inkszych stołki. A jaki kwioteczki! A jaki ozdoby! Rychtyg do zachcynio som nikiere groby! A miyndzy grobami jak z bajki cudnymi leży mały kopczyk usypanej ziymi, a na tej kupeczce je z patyczka krziżyk, a na tym krziżyczku siod se mały czyżyk. Niy siod na gobowcu piyknym i ozdobnym, łon śpiywoł na grobku, tym lichuśkim, drobnym. Pomyślała wtedy baba łod Richusia: „ Czy jo rychtyg dynkmal mieć bogaty musza?” A mono tam Richuś żyje w szczynśliwości   i dynkmal mu żodnej niy zrobi radości. Czy niy lepi spomnieć se ło tym co było, wiela

Mruk cz. XI

  XI   Tego popołudnia pani Wiesława czekała na Mariolę. Pewnie znów miały zamiar paplać coś na temat adopcji. Pan Eugeniusz nie chciał i nie miał zamiaru tego słuchać. Choć najczęściej, podczas wizyt córki po prostu zamykał się w drugim pokoju i oddawał się swojej grze, to jednak co nieco dochodziło do jego uszu. Pomysł z adopcją wydawał mu się tak niedorzeczny, że postanowił ulotnić się z domu. W przeciwnym razie z pewnością powiedziałby jeszcze córce coś, czego potem mógłby żałować. Mariola pewnie obraziłaby się na niego i być może, przestałaby zupełnie odwiedzać rodziców, czego pan Eugeniusz nie chciał – miał przecież tylko jedną córkę i jakakolwiek by nie była, to jednak krew z jego krwi. Kochał ją na swój sposób i troszczył się o nią, podobnie jak o żonę, choć kobieta zdawała się tego w ogóle nie zauważać. Pan Eugeniusz już dawno się z tym pogodził, gdyż przeczuwał, iż nadejdzie jeszcze czas, gdy jego nieczuła żona przekona się jakiego ma oddanego i kochającego męża przy boku

Muszora

 

Podaj kamień

  Podaj kamień.   nadejdzie czas że ludzie będą szaleni.   tylko kamienie nadal będą głuche i ślepe.       odzyskasz spokój patrząc na wyblakłe   zdjęcie kobiety z dzieckiem którego   nie poznajesz. stałaś tam patrząc aż   światełko mignie zmartwiona że możesz   nie zmieścić się w aparacie.     nie ma już tego miejsca ale pozostał   mały pękaty kamień spod ostatniego schodka   na śmietnisku twojej historii.     nadejdzie czas że połkniesz swój język.   zapomnisz słów. będziesz sepleniła jak dziecko   a wszyscy wokół będą szaleni. tylko kamień   spod schodka pozostanie zwyczajnie twardy.   on będzie twoją historią. podaj go dalej.     niy trop sie bo co mo prziść i tak przidzie. - tak godali twoji staroszkowie i mieli recht.  

Podaj kamień

  Podaj kamień.   nadejdzie czas że ludzie będą szaleni.   tylko kamienie nadal będą głuche i ślepe.       odzyskasz spokój patrząc na wyblakłe   zdjęcie kobiety z dzieckiem którego   nie poznajesz. stałaś tam patrząc aż   światełko mignie zmartwiona że możesz   nie zmieścić się w aparacie.     nie ma już tego miejsca ale pozostał   mały pękaty kamień spod ostatniego schodka   na śmietnisku twojej historii.     nadejdzie czas że połkniesz swój język.   zapomnisz słów. będziesz sepleniła jak dziecko   a wszyscy wokół będą szaleni. tylko kamień   spod schodka pozostanie zwyczajnie twardy.   on będzie twoją historią. podaj go dalej.     niy trop sie bo co mo prziść i tak przidzie. - tak godali twoji staroszkowie i mieli recht.  

Mruk cz. X

  X   Wracając do domu z wiaderkiem napełnionym czarnymi porzeczkami, natrafił   przed blokiem na młodszą córkę sąsiadki z parteru. Miała na sobie wyzywającą bluzkę z wielkim dekoltem i krótkie spodenki uwydatniające jej ogromne, krągłe pośladki. Pan Eugeniusz zupełnie nie rozumiał, jak można się tak ubierać. Niektórzy ludzie nie mają chyba w domu luster! Dziewczyna skłoniła się grzecznie i pozdrowiła go ukazując swoje równe, białe zęby w szerokim uśmiechu. Zbył ją jednak obojętnym wzrokiem i nie odpowiedział na jej powitanie. Zbliżając się do drzwi wejściowych od razu zauważył , że są one zamknięte. Zaklął z cicha. Była przecież ciepła, w miarę słoneczna pogoda, osoby wychodzące   na zewnątrz mogłyby pomyśleć o tym, że w taką pogodę należałoby wywietrzyć korytarze i tym celu, uchylić nieco drzwi wejściowe. Można je oprzeć na specjalnie do tego przeznaczonej podpórce. Owszem, w godzinach wieczornych, pan Eugeniusz często osobiście zamyka drzwi, gdyż o późnej porze ktoś niepowołan

Ścieżka

  Ścieżka.   zgasło światło nad cienistą doliną. ktoś wyłączył   neony. w oczach odbija się tylko blask księżyca.   trudno złapać oddech stojąc naprzeciwko   wszechświata.     człowiek XXI wieku nie jest dzieckiem – ptakiem   ani nie jest dzieckiem – zwierzem. zatykamy usta   przed powietrzem z zewnątrz. czekam   aż napełni   się próżnia we mnie.     sekretna ścieżka wiedzie blisko domu. nie dojdę   nią do przychodni ani na pocztę. mogę nią podążać   w każdą pogodę. mogę tam umierać po trochu ale nie   umrzeć o żadnej porze dnia ani o żadnej porze roku.     nie muszę zabierać tam nic oprócz siebie. nie ma się   czego chwycić ani unieść wiele. najlepiej mogę dojrzeć   kiedy gaśnie światło. mogę wtedy zniknąć w wierszu.   mogę do niego dojść.