Przejdź do głównej zawartości

Posty

Rozstanie

  Rozstanie. ta sama gwiazda dla nas – spalmy ją w kominku. księżyc krwawi . glos w telefonie: ten pan już tu nie mieszka. w jednej chwili można utracić kolory duszy.   ktoś szepcze że tylko pszczoły i motyle od setek lat mają takie same twarze i mają taka sama mowę. czasem szatan mieści się w uchu.   dopiero tańczyła na chmurze w zielonym kapeluszu. nawet jeśli jesteś daleką gwiazdą w końcu powrócisz by wypłowieć   jak ścięta ryba. otwierasz usta nie mogąc wypowiedzieć słów.   jeszcze niedawno dzielili się ta sama gwiazdą. jeszcze niedawno byli jedna gwiazdą. teraz pali ją w kominku. jakiś obcy anioł z płonącym mieczem uniesionym w górę   uparcie powtarza że tylko będąc w niebie można poczuć   wieczność.      

Skąd sie wziyny diobły

 

Oskubane gołębie - Danuta goni Anioły

  Oskubane gołębie.   Danuta idzie sprzątać miasto. czworonóg kwitnie na przystanku. ogon – drut telegraficzny będzie nadawał sygnały. spod krawężnika wychodzą twarde chrabąszcze. Danuta tnie je metalową motyką. piszczą jak niemowlęta. krwawią na fioletowo.   dzieci tną drzewo plastikowymi mieczami. drzewo mdleje z bólu I strachu. gromada zielonych Cherubinów przerywa w popłochu drzemkę. są jak gołębie oskubane z piór. skóra koloru liści migocze w słonecznej poświacie. są niedojrzali bo wyręczają ich rodzice dzieci.   Danuta ratuje drzewo. sprząta resztki piór rozrzuconych dokoła zamordowanych chrabąszczy. pozwoli drzewu wchłonąć ich siłę I twardość. nakarmi je ciszą zebraną z przedmieścia. napoi je krwią chrabąszczy by mogło kiedyś zakwitnąć na fioletowo.  

Mruk cz. VI

  VI   Prosto z poczty, pan Eugeniusz udał się na działkę. Miał nadzieję, że zatapiając się w pracy, pośród przyrody podreperuje zszarpane nerwy. Udając się do jakichkolwiek urzędów, czy instytucji, trzeba uzbroić się w anielską cierpliwość, której ostatnio mu brakowało i zdawał sobie z tego sprawę. Nie był już młodzieniaszkiem, a na poczcie zawsze ta sama długa kolejka i ludzie marudzą przy okienkach kasowych - nie wiedzą gdzie coś podpisać, o niczym nie mają zielonego pojęcia. Pan Eugeniusz nie mógł tego zrozumieć. Kiedy on udawał się regulować rachunki, miał zawsze przygotowane, wypisane i podpisane wszelkie druczki i blankiety. A tu – przychodzi taki jeden z drugim, robi głupie miny i tylko blokuje kolejkę. Kiedy tylko o tym pomyślał,   nadal wszystko się w nim gotowało. W domu też trzeba się ciągle o coś denerwować. Dobrze więc, że teraz jest już za miastem i zaraz znajdzie się na swojej ukochanej działce, gdzie wszystko jest o wiele prostsze. Człowiek wie, co trzeba wypieli

Jabłoń i starzik

  Jabłoń i starzik   Uchlasnył gałąź jabłoni podejcie rynka starziku spod cicho owoc ze stroma starzik umrzyli po cichu starzik umrzyli jak ptoszek zawrzyli łoczy zmynczone zaciśli sine pazury i książki w gości zamknione sztyjc gasnie świyczka i gaśnie wiater liściami ruszo jabłoń sadzili nosz starzik a somsiod jom dzisio spuszczo    

Danuta goni Anioły - Murzyn

  Murzyn. Danuta idzie sprzątać miasto. czworonóg prowadzi ją do przystanku. oboje tropią motyle. wbijają się w mgłę. sięga im do pasa. czworonóg tonie. macha ogonem – mówi własnym głosem. motyle głośno uderzają skrzydłami w zagęszczone powietrze. słychać bicie ich serc   za ścianą mgły.   Danuta opuszcza przedmieście – najpiękniejszą z krain gdzie żywi się ciszą. chowa ją do pudełka z zapałkami. odpala. pierwszy pojawia się śmieciarz przyklejony do warczącej   maszyny. mówi że pan z pierwszego piętra tej nocy grał w karty ze śmiercią.   Anioł o twarzy Murzyna wychodzi ze śmieciarki jak z bulgoczącego garnka. ma szeroki nos od wąchania przykrych zapachów. dotyka mgły. na policzku stygnie mu kropla. pęka gdy czarny kot przebiega mu drogę. Danuta sprząta rozrzucone kości kurczaka. wielka śmieciarka jak gwiezdna kula zastyga w próżni.    

Mruk cz. V

  V   Na korytarzu znów wysiadła żarówka. Pan Eugeniusz wyraźnie słyszał jak coś w niej pyknęło, kiedy wieczorem wychodził, żeby wyrzucić śmieci. Swoją drogą, ową czynność powinna wykonywać jego żona i gdyby nie to, że tego dnia był   piękny wieczór, a on bardzo lubił tą porę dnia i chętnie wychodził na podwórko, żeby się przewietrzyć – wiec, gdyby nie ten pogodny wieczór z pewnością wymusiłby na pani Wiesławie wyrzucenie śmieci. W niepogodne dni zawsze to robiła, jednak gdy było tak pięknie uprzedził ją, by polepszyć sobie samopoczucie przed snem. Niestety, jak na złość, akurat popsuła się żarówka. Korytarz, a właściwie ta jego cześć, która sąsiadowała z jego mieszkaniem osnuły egipskie ciemności i teraz trzeba było bardzo uważać, żeby nie potknąć się na schodach. Na pierwszym stopniu, który był już nieco lepiej oświetlony, gdyż żarówka   wisząca na środku korytarza działała, przystanął i zaczął przyglądać się lampie, w której usadowiona była przepalona szklana bańka. Od dawna