Przejdź do głównej zawartości

Posty

Mruk cz. V

  V   Na korytarzu znów wysiadła żarówka. Pan Eugeniusz wyraźnie słyszał jak coś w niej pyknęło, kiedy wieczorem wychodził, żeby wyrzucić śmieci. Swoją drogą, ową czynność powinna wykonywać jego żona i gdyby nie to, że tego dnia był   piękny wieczór, a on bardzo lubił tą porę dnia i chętnie wychodził na podwórko, żeby się przewietrzyć – wiec, gdyby nie ten pogodny wieczór z pewnością wymusiłby na pani Wiesławie wyrzucenie śmieci. W niepogodne dni zawsze to robiła, jednak gdy było tak pięknie uprzedził ją, by polepszyć sobie samopoczucie przed snem. Niestety, jak na złość, akurat popsuła się żarówka. Korytarz, a właściwie ta jego cześć, która sąsiadowała z jego mieszkaniem osnuły egipskie ciemności i teraz trzeba było bardzo uważać, żeby nie potknąć się na schodach. Na pierwszym stopniu, który był już nieco lepiej oświetlony, gdyż żarówka   wisząca na środku korytarza działała, przystanął i zaczął przyglądać się lampie, w której usadowiona była przepalona szklana bańka. Od dawna

Cholerna pleśń

  Cholerna pleśń. najpierw myślała że to kurz – stary przyjaciel skóry i łupieżu. ulubiona kurtka od lat nie noszona. cholerna pleśń w samym środku lata. zaczyna się proces rozkładu.   boska litość kończy się gdzie robak umiera i gdzie zaczyna się pleśń. od jakiegoś czasu poszukuje rekwizytów reliktów talizmanów. chce je połączyć w rodzinkę nieco patologiczną ale pasującą do wszelkich emocji składających się na powolne umieranie.   na godzenie się z tym że nigdy nie była ciałem stałym. biały nalot na kurtce pojawił się jak rozpędzony samochód nad urwiskiem. czas chyba nie ma szacunku do samego siebie. czas chyba lubi zaskakiwać samego siebie.  

Słownik śląski część VI

 

Mruk cz. IV

  IV Na jabłoni, pod którą ustawił zreperowaną ławkę usiadła sroka. Nigdy nie przepadał za tymi ptakami – wyjadają jaja z gniazd i pisklęta innych ptaków, podobno lubią błyskotki, bo są urodzonymi złodziejkami.   A pan Eugeniusz brzydził się wszelkim złodziejstwem, prawie tak samo mocno, jak lenistwem. Zawsze mawiał, że połowa ludzi na świecie jest zwyczajnymi leniami, z czego kolejna połowa, to złodzieje, którzy kradną z powodu swojego lenistwa. Ono sprawia, że nie starają się zarabiać swoich pieniędzy w uczciwy sposób. Podobnie jest ze zwierzętami. Sroki są złodziejkami z powodu swojego wrodzonego lenistwa. Są przy tym głośne i nieznośne, a pan Eugeniusz cenił sobie spokój i nie lubił, ani ludzi, ani zwierząt, które go zakłócały. Sroka na jabłoni zachowywała się jednak dość spokojnie, dzięki czemu obserwator mógł stwierdzić, że pomimo swoich licznych wad jest pięknie upierzona. Przez dłuższą chwilę przyglądał się ptakowi mając przy tym mieszane uczucia. Miał nadzieję, że siedzą

Krzipopa

 

Dlo tych, co robiom za granicą

  Kiery pisze chyba wiysz, toż terozki czytej list.   List moj śla Ci z daleka, fort zza rzyk i zza gor, tam kaj czorno - zielone prostokąty som pol, tam kaj w raji tomaty śmiejom sie na czerwiono. Moja gymba zmynczono, choć na szpyrka spolono Bolom rynce i pukel na tym końcu mie świata, a nojbardzij zajś serce czerwiyńsze niż ta tomata. Jak nikiero puknyto czorny ślimok już toczy, tak żol zżyro mi sece, płaczka ciśnie sie w łoczy. Jak nikiero słoneczko na rudzynka smyrszczyło, tak mi dusza sam uschła, co jom tynskność tak zbiyro. I jak lygna na wieczor pod miesiączkiym lyniwym, myśla se żejś ty dzióbku tyż je tak nieszczynśliwy. I se myśla że w doma tyż spominosz przed spaniym wyjechane na saksy twoji słodki kochani. Już w rukzaku sztyjc macom, szekulady ukłodom, bajtli nimi podziela jak przijada już do dom. A dlo Ciebie mom kusku wielki...jak już przijada, a tak słodki jak żodno niy ma szekulada. Toż czakom już yno, kiedy z Tobom sie złącza,

Izabela rozrywa gorsety

  Izabela rozrywa gorsety.   zażywa obcego mężczyznę jak tabletkę przeciwbólową. zbyt długo po jej ciele chodziły   mrówki.   potem słucha jak ktoś obcy tuż obok sapie, szumi śliną zmieloną   w ustach.   ona w międzyczasie chowa coś pod łóżkiem – kawałek czekolady wraz z nożem zawiniętym w folię spożywczą.   potem nie może zasnąć. boi się że ostrze zacznie świecić w ciemności jak uliczna latarnia pod którą bywa najciemniej jak pod łóżkiem kochanka.     rankiem dotyka pleców jakby chciała ukryć pod płaszczykiem dłoni ślady niewidzialnych razów.   niewidzialne ślady i tak plamią pościel. koniec świata bywa o świcie gdy przychodzi dalej żyć ale się nie da i nadchodzi koniec świata.