Przejdź do głównej zawartości

Posty

Izabela rozrywa gorsety

  Izabela rozrywa gorsety.   zażywa obcego mężczyznę jak tabletkę przeciwbólową. zbyt długo po jej ciele chodziły   mrówki.   potem słucha jak ktoś obcy tuż obok sapie, szumi śliną zmieloną   w ustach.   ona w międzyczasie chowa coś pod łóżkiem – kawałek czekolady wraz z nożem zawiniętym w folię spożywczą.   potem nie może zasnąć. boi się że ostrze zacznie świecić w ciemności jak uliczna latarnia pod którą bywa najciemniej jak pod łóżkiem kochanka.     rankiem dotyka pleców jakby chciała ukryć pod płaszczykiem dłoni ślady niewidzialnych razów.   niewidzialne ślady i tak plamią pościel. koniec świata bywa o świcie gdy przychodzi dalej żyć ale się nie da i nadchodzi koniec świata.  

Wystawa stała - śląska chata

Mruk cz. III

  III Na dworze od rana padało. Poprzedniego dnia, pan Eugeniusz zaplanował sobie, że będzie reperował ławkę . Miała ona już trochę lat i jedna z desek służących za oparcie trochę się poluzowała. Przygotował więc sobie wkrętarkę i śruby, by za pomocą odpowiednich narzędzi unieruchomić deskę. Było to dla niego ważne, ponieważ ławka była miejscem jego wypoczynku - usytuowana pod sporych rozmiarów gruszą, dawała cień i dobre miejsce do obserwacji, zarówno swojego niewielkiego ogrodu, jak i posesji sąsiadów. Siedząc na niej, pan Eugeniusz czasem denerwował się widząc, jak ludzie zza płotu marnują czas spacerując tam i z powrotem, lub wylegują się na kocach, podczas, gdy ich rabaty wymagają pielenia, a trawniki aż proszą się o koszenie. Jednak mimo tych wszystkich rzeczy, które skutecznie psuły mu humor, ławka dawała jakieś wytchnienie po dobrze wykonanej pracy. Oczywiście, zdawał sobie sprawę z tego, że staruszka odsłużyła już swoje, będąc narażoną na deszcz, śnieg i inne niepogody, je

Danuta goni tęczę.

  Danuta goni tęczę                     niebo opuszcza się na podwórko szarfą kolorowych neonów żeby zareklamować deszcz. Danuta sama sobie podaje chusteczkę gdy wzrusza ją pieśń wróbli tańczących nad brudną miską napełnioną deszczówką.   Danuta goni tęczę. wierzy że po drugiej stronie spotka ptaka o ludzkiej twarzy. trzepot jego białych skrzydeł rozproszy wszystkie zmarszczki z jej czoła. we wnętrzu tęczy zobaczy siebie taką o jakiej marzyła.   będzie pijana kolorami jak tańcząca pszczoła której skrzydełka zzieleniały od nadmiaru adrenaliny. gdy anioły czyszczą piórka w kałużach licząc krople rosy   na porannych łąkach. zbierają nektar z kwiatów do plastikowych pudełek po kremach do demakijażu. Danuta goni tęczę. wracając do domu będzie stąpać po wierzchołkach   drzew ostrożnie by nie poranić liści.

Ktoś zagląda przez niedomkniętą bramę.

  Ktoś zagląda przez niedomkniętą bramę.      pozginane drzewa jabłoni – gatunki jabłek – gatunki ciał - gatunki mowy ludzkiej i ptasiej. bukszpan dokoła kostki brukowanej wyjętej spod końskich kopyt.   kiedyś parkował tu furman. teraz w cieniu bukszpanu leży sczerniały wróbel nadgryziony przez kota. dziewczyna w oknie śpiewa do zamkniętych drzwi.   do zaryglowanych okiennic. do miasta przesłoniętego węglowym pyłem. pada. ciche wiersze płyną rynsztokiem ciche wiersze wypływają z nieba. nocą dziewczynie   wyrastają rzęsy by mogła lepiej zakrywać oczy. by mogła je chronić. W rogu kępki pokrzyw jak kaflowe piece czekają na położenie rąk . dziecko zawieszone na trzepaku   żyje prawdziwie i kulawy staruszek żyje prawdziwie przytupując laską gdy sąsiad wraca późną nocą wrzeszcząc że czytał plakat o zbliżającym się festynie osiedlowym.   stary człowiek patrzy jak niebo obniża się z dnia na dzień. pytano go kiedyś   gdzie chciałby mieszkać. – gdzie

Mruk cz. II

  II   Przesunął palcem po kaloryferze. Jego zdaniem nadal zalegał na nim kurz, choć wydawało mu się, że tym razem sprzątaczka użyła choć raz swojej szmaty i nieco przetarła poręcz i rurki wiodące do grzejnika. Zrobiła to jednak niedokładnie. Dobrze, że przynajmniej umyła schody, a po klatce schodowej unosił się przyjemny zapach płynu do podłóg. Pan Eugeniusz pomyślał jednak, że celowo wlała większą ilość płynu, żeby przyjemny zapach zatuszował inne niedoskonałości. Skoro jednak raczyła przyjść i jako tako wykonać swoje obowiązki, nie było sensu, by dzwonić już do biura administracji osiedla, co nie zmienia faktu, że tego dnia przyszła nieco później, niż zwykle. Pan Eugeniusz przekonał się niejednokrotnie, że uwagi, które wnosi u jej przełożonych   pozostają bez echa, gdyż   ludzie ci uparcie twierdzą, że powinna wykonać swoje czynności w ciągu swojej dniówki i wcale nie musi to być o określonej godzinie. Tak wiec, żeby nie stracić zupełnie humoru, lepiej było nie zwracać uwagi p

Elefant - słoń