Wyznanie
piosenka ludowa nie
jest jeszcze językiem ojczystym.
jest skrawkiem życia. grudką ziemi pod skórą.
ktoś kto bardzo kocha kwiaty ma własny stół a na nim obrus
w czerwone róże. ktoś jest bardzo pobożny albo tylko udaje
dlatego nie potrafi śpiewać.
śpiewam o zarośniętych torach kolejowych z martwym
ciemnym wagonem. śpią
w nim głosy robotników i rysunek
ptaka. jego rdzawe skrzydła migoczą w słońcu.
jestem dziewczyną z włosami zwiniętymi w śpiew
niewiadomego koloru. jestem dziewczyną z matowymi włosami.
śpiewem przyzywam brudne krople deszczu dzwoniące
w zardzewiałych rynnach.
dwa drzewa które kiedyś były lasem. kopiec mrówek
z epoki kamienia łupanego zamieniony w cmentarz.
grzebień dziadka w zapomnianym grobie na obcej półkuli.
starego żebraka grającego na akordeonie do wiatru w kieszeni
i resztki wódki w wyszczerbionej butelce.
bańki deszczu zmieniają się w płaską kałużę. grają na
ostatnich kroplach dzwoniąc o dziwne wzgórze. mogło być
kurhanem dawnego społeczeństwa. całopalne naczynia
pełne płynu do naczyń. czaszka w kształcie plastikowej
butelki.
helikopter dokładnie w chwili kiedy mija dach domu.
ostatni liść tego lata – kawałek soczystej zieleni która
nadal
oddycha pełnymi płucami. zadżumiony motyl przyklejony
do muru wsiąka w
czerwień cegły. wkrótce spłonie wraz z latem.
trzy madonny na targu kupujące czosnek – moje szalone ciotki
z piosenką ludową na ustach.
jestem ząbkiem w ich czosnku
pachnę intensywnie
gdy śpiewam. jestem czosnkiem
wrośniętym w śpiew kawałka ziemi na ojczystym polu.
Komentarze
Prześlij komentarz