Kim jest kobieta w pomarańczowej chustce
kobieta z autobusu która nie mówi
tu i teraz jestem. bierzcie mnie w całości
albo po kawałku. patrzcie zjadajcie
tu jestem ani wesoła ani smutna.
nie mam znaków szczególnych ani konta
w banku. trudno powiedzieć czy jestem
już stara albo za młoda by nosić
pomarańczową chustkę na głowie.
nie wiem jaka jest pogoda za szybą autobusu.
wiem tylko że drzewa oddychają.
ciągną równym rzędem spokojnie jednostajnie
jak armia ślimaków. nie obejmuję drzew
wiem że jest to dobrze widziane przez
zwolenników dziwactw choćby zupełnie
niewinnych. szczerość nie jest dobrze
widziana na portalach społecznościowych
ani w autobusach. kim więc jest kobieta
obnosząca się ze swoją zwyczajnością.
nie powinno jej być w autobusie ani
w naszych czasach. to nie na miejscu.
niczego nie można wyczytać z jej szarych oczu
z których bije pustką. nikt jej nie zauważa
nie mogąc nawet zaśmiać się jej w twarz
ani odpyskować gdyż mówi tylko do siebie
językiem własnej głowy ukrytej za chustką.
to nie normalne. nie w tym autobusie pomiędzy
siedzeniami przyklejonymi do ludzi
pasującymi idealnie do siedzeń w autobusie.
Z domu przy Ptasiej spadają dachówki
jak włosy albo ptasie pióra.
kobieta niesie smak w ustach na drugą stronę tęczy.
na pobliskim cmentarzu ocienione nagrobki.
mchy się na nich lęgną po cichu.
powoli nagrobki stają się omszałe.
ktoś położył doniczkę z zielonym asparagusem
na parapecie domu przy ulicy Ptasiej.
za rogiem na cmentarzu mchy spadają z pomników.
kobieta niesie w ustach smak koperku i mięty.
w dłoni niesie gałązkę asparagusa na drugą stronę tęczy.
przy Ptasiej spadają dachówki na drugą stronę ulicy.
Ach te nowe czasy!
gruba dziewczyna żyje pracą.
płaci komuś kto uczy ją być szczupłą.
nie miała czasu zająć się porodem swojego dziecka.
chce być wszędzie byle nie przy własnej śmierci.
posiadła władzę nad seksem
bo nie ma jej nad jedzeniem.
jest ikoną stylu na własnym wieszaku
bez pobliskich luster i oczu weń wpatrzonych.
lubi nocne zakupy z braku dziennego życia.
kocha gadżety zupełnie nieprzydatne.
podziwia mocne kino niewiadomego gatunku.
posługuje się biegle myślami i językami nieznanych jej osób.
ma wielu przyjaciół dotychczas nie spotkanych.
prowadzi rozmowy bez otwierania ust.
zwiedziła wiele krajów nie wychodząc z hotelu.
potrafi godzinami rozmawiać o pracy której nienawidzi.
gotuje z roślin znanych jej tylko z rysunków.
opowiada barwnie o miejscach i rzeczach nigdy nie poznanych.
czyta wiele książek nie dotykając papieru
zapewnia że kochać można jedynie przez dotyk bez używania serca.
kobieta z autobusu która nie mówi
tu i teraz jestem. bierzcie mnie w całości
albo po kawałku. patrzcie zjadajcie
tu jestem ani wesoła ani smutna.
nie mam znaków szczególnych ani konta
w banku. trudno powiedzieć czy jestem
już stara albo za młoda by nosić
pomarańczową chustkę na głowie.
nie wiem jaka jest pogoda za szybą autobusu.
wiem tylko że drzewa oddychają.
ciągną równym rzędem spokojnie jednostajnie
jak armia ślimaków. nie obejmuję drzew
wiem że jest to dobrze widziane przez
zwolenników dziwactw choćby zupełnie
niewinnych. szczerość nie jest dobrze
widziana na portalach społecznościowych
ani w autobusach. kim więc jest kobieta
obnosząca się ze swoją zwyczajnością.
nie powinno jej być w autobusie ani
w naszych czasach. to nie na miejscu.
niczego nie można wyczytać z jej szarych oczu
z których bije pustką. nikt jej nie zauważa
nie mogąc nawet zaśmiać się jej w twarz
ani odpyskować gdyż mówi tylko do siebie
językiem własnej głowy ukrytej za chustką.
to nie normalne. nie w tym autobusie pomiędzy
siedzeniami przyklejonymi do ludzi
pasującymi idealnie do siedzeń w autobusie.
Z domu przy Ptasiej spadają dachówki
jak włosy albo ptasie pióra.
kobieta niesie smak w ustach na drugą stronę tęczy.
na pobliskim cmentarzu ocienione nagrobki.
mchy się na nich lęgną po cichu.
powoli nagrobki stają się omszałe.
ktoś położył doniczkę z zielonym asparagusem
na parapecie domu przy ulicy Ptasiej.
za rogiem na cmentarzu mchy spadają z pomników.
kobieta niesie w ustach smak koperku i mięty.
w dłoni niesie gałązkę asparagusa na drugą stronę tęczy.
przy Ptasiej spadają dachówki na drugą stronę ulicy.
Ach te nowe czasy!
gruba dziewczyna żyje pracą.
płaci komuś kto uczy ją być szczupłą.
nie miała czasu zająć się porodem swojego dziecka.
chce być wszędzie byle nie przy własnej śmierci.
posiadła władzę nad seksem
bo nie ma jej nad jedzeniem.
jest ikoną stylu na własnym wieszaku
bez pobliskich luster i oczu weń wpatrzonych.
lubi nocne zakupy z braku dziennego życia.
kocha gadżety zupełnie nieprzydatne.
podziwia mocne kino niewiadomego gatunku.
posługuje się biegle myślami i językami nieznanych jej osób.
ma wielu przyjaciół dotychczas nie spotkanych.
prowadzi rozmowy bez otwierania ust.
zwiedziła wiele krajów nie wychodząc z hotelu.
potrafi godzinami rozmawiać o pracy której nienawidzi.
gotuje z roślin znanych jej tylko z rysunków.
opowiada barwnie o miejscach i rzeczach nigdy nie poznanych.
czyta wiele książek nie dotykając papieru
zapewnia że kochać można jedynie przez dotyk bez używania serca.
Komentarze
Prześlij komentarz