Przejdź do głównej zawartości

Posty

Dynkmal

Jaki dynkmal Umrzył Richuś na ciśniyni, leży na kiyrchowie. Niedowno go zakopali w zimnym, cichym grobie. Familijo łod Richusia zaczyna się głowić, jaki drogi dynkmal trza bydzie wystawić. Poszła baba z cerom na kiyrchow szacować, jaki Richusiowi mogby się podobać. A dynkmale roztomańte: z marmura, kamiynio i jeszcze inaksze . Rychtyg do zachcynio! Jedne majom krziże, a inksze aniołki, Przi jednych som ławki, kole inkszych stołki. A jaki kwioteczki! A jaki ozdoby! Rychtyg do zachcynio som nikiere groby! A miyndzy grobami jak z bajki cudnymi leży mały kopczyk usypanej ziymi, a na tej kupeczce je z patyczka krziżyk, a na tym krziżyczku siod se mały czyżyk. Niy siod na gobowcu piyknym i ozdobnym, łon śpiywoł na grobku, tym lichuśkim, drobnym. Pomyślała wtedy baba łod Richusia: „ Czy jo rychtyg dynkmal mieć bogaty musza?” A mono tam Richuś żyje w szczynśliwości i dynkmal mu żodnej niy zrobi radości. Czy niy lepi spomnieć se ło tym co było, wiela się z Richusiym lot

Niech to szlag trafi

Uwaga strzeż się dobiegam pierwsza. ciągle waruję pod swoimi albo pod twoimi drzwiami. moje ciało jest świątynią własnego ego więc uważnie dobieraj słowa i nie ciągnij za moje słowa. strzeż się mojego ciała i moich słów. pamiętaj o zachowaniu odległości. zabieraj ode mnie swój dotyk i nie próbuj omamić mnie swoją czułością bo wypluwam niewielkie ilości jadu. nie pełzaj. nie okrążaj. nie unoś dłoni ani przedmiotów. nie idź w moją stronę i nie patrz na moje plecy. nie interesuj się gdy wywieszam flagę. niech cię nie obchodzą moje preferencje moja religia ani skłonności seksualne. nawet nie próbuj patrzeć moimi oczami. uszanuj moją godność i patriotyzm. kochaj mnie taką jaka jestem. nie pytaj czy ja kocham ciebie - to moja sprawa. Tak małe mieszkanie że kurz styka się z kurzem. drobinki krążą przyzywając plakat kobiety zza okna. jestem o nią zazdrosna ale muszę patrzeć jak wchodzi tu nocą i zabiera naszą intymność. wjeżdża tramwaj na tory naszych żył. krąży tak rozjeżdżając łóżko dla kobi

Ulica

Ulica I Nasłuchiwała. Wydawało jej się, że budzik za chwilę zacznie terkotać, a wtedy Konrad jak zwykle poderwie się i skoczy na równe nogi, nawet jej nie przytuli, nie pocałuje na dzień dobry, bo przecież to cholerne terkotanie jest takie stresujące. Dopiero po chwili uświadomiła sobie, że jest sobota, Konrad nie idzie do pracy , a i ona poprosiła o wolne. Tak rzadko zdarzało się, że mogli nacieszyć się wspólnym porankiem. Obudzić się obok niego, wtulić w prężne, młode ciało męża, poleniuchować w łóżku nim najdzie ich ochota na zjedzenie wspólnego śniadania. Za drzwiami coraz wyraźniej słychać szmery, to pewnie kochaś mamy wstał i ruszył do łazienki. Teraz będzie odkręcał wodę, pluskał się, podśpiewywał nim głośno spuści wodę w toalecie. Skrzywiła się na samą myśl o tym, że za chwilę czeka ich wspólne śniadanie z „ turkaweczkami”. Jak dobrze było kiedy mama wchodziła do kuchni z wałkami na głowie, gdy oni kończyli już pierwszy posiłek. Już wstaliście? - pytała zdziwiona ziewając prze