Przejdź do głównej zawartości

Posty

Śmierć i Biyda

Śmierć i Biyda Na początku świata ludzi boło mało, a sztyjc miyndzy nimi Śmiertka grasowała. Fest dobrze sie miała bachrato motyka, nigdy ji niy brakło chleba, kyjzy, mlyka. Aż zeszła sie z Biydom, ta sie za nia wziyna, skończoł sie chlyb rano, mlyko na swaczyna i lichła Śmierć w łoczach, yno skora, kości, aż zaczyna błagać łod Biydy litości. Ludzie byli radzi, że Śmierć lichła fest. Coroz to na świecie ludzi wiyncyj jest. Śmierć giyrami z kości ledwa wymachuje, a Biyda sztyjc na ni i krew wycyckuje. - Dom ci pokoj Śmiertko, ty se ludzi koś, ale – pado Biyda – łobiecej mi cojś. Chca jo być ci rowno, aż do końca świata, chca wroz z tobom ludzi do trułow wymiatać. I rychtyg, już dycko łobie światym rządzom, Biyda morzi ludzi, a Śmierć ich wykończo.

Leluja

LELUJA I Jeszcze tylko trzy dni do urlopu, przeleci jak z bicza trzasł. To była jego ostatnia myśl. Już nie zdążył zastanowić czy wszystko jest zapięte na ostatni guzik. Co prawda zawsze żona zajmowała się takimi drobiazgami, ale tym razem miał zamiar i tym pomyśleć. Od dawna wyobrażał sobie ciepłe morze, gdzieś tam pod błękitnym blatem przeźroczystej wody kolorowy świat egzotycznych roślin i ryb barwnych jak wczorajsza tęcza nad wielkim, szarym toporem hałdy. Dziś ogarnęła go tęsknota do lazurowego nieba, po którym z wolna krążą ciemne okręty ptasich skrzydeł. Chciał choćby w marzeniach wznieść się wraz z nimi na krótką chwilę. Przerwał to potworny trzask jakby właśnie łamały się kości tysiącletniego olbrzyma, tytana, który jest w stanie utrzymać na swych rozrosłych barkach całe niebo, albo tak wielkie zwały ziemi, jak te tkwiące nad jego głową. Dotąd nie myślał o nich, od lat były dla niego tylko pułapem oddzielającym jego kruche życie od zewnętrznego świata, gdzie wszystko jest tak