XIII
Donośne pukanie do drzwi wyrwało ją z zamyślenia. Zupełnie
nie rozumiała jak to się dzieje, że Łukaszowi zawsze udaje się wejść na
korytarz pomimo tego, że drzwi zewnętrzne do budynku zazwyczaj są zamknięte i
aby znaleźć się w środku trzeba wpierw nacisnąć na domofon. Była pewna, że to
jej były kochanek przyszedł po pieniądze, każdy inny wpierw uprzedziłby ją o
wizycie, wszyscy jej znajomi doskonale wiedzieli, że nie toleruje odwiedzin bez
zapowiedzi. Tradycyjnie w pierwszej chwili zerknęła do lustra, zaraz jednak
ofuknęła za to sama siebie. Ten dupek nie zasługuje nawet na to, by cokolwiek
poprawiała w swoim wyglądzie przed jego przyjściem. Teraz chciała jedynie mieć
już to za sobą. Odda mu pieniądze, a potem zadzwoni na policję i pójdzie, być
może nawet jeszcze dziś do małpy naczelnej z wyjaśnieniami. Nie chciała, by
Fabian miał z jej powodu kłopoty, w końcu był jedyną osoba, która dla niej
zgodziła się ryzykować własną karierę i dobre imię. Zdecydowanym ruchem
otworzyła drzwi, chcąc jak najszybciej załatwić sprawę z Łukaszem. Kiedy jednak
pociągnęła za klamkę zobaczyła na korytarzu dwóch rosłych drabów, których
wygląd wprawił ją w panikę i niemałe przerażenie. Pierwszy, z przerośniętą
muskulaturą wylewającą się z obcisłej koszulki od razu obcesowo wtargnął do
środka wciągając za sobą wyglądającego nie mniej groźnie kolegę. Miała ochotę
krzyczeć, jednak zanim zdążyła to zrobić rosły drab odezwał się głosem
spokojnym, jakby przyniósł właśnie pizzę, którą zamówiła na kolację.
–
My po pieniądze. Masz je?
–
A skąd mam wiedzieć...
–
Łukasz nie przyjdzie. – przerwał jej wpatrując
się natrętnie w jej wylewający się z obcisłej bluzeczki biust. - Jeśli masz
kasę, zabieramy ją i odtąd masz spokój. Łukasz więcej się u ciebie nie pojawi,
my też damy ci spokój, oczywiście pod warunkiem, że nikomu nie piśniesz nawet
słowa. Zrozumiałaś? - wielką jak łopata dłonią pogłaskał ją po twarzy, bardzo
wolno – Szkoda by było takiej ładnej buźki – dodał nie przestając się obleśnie
uśmiechać.
Drżącą dłonią wskazała na pieniądze piętrzące się na stole w
pokoju. Chciała powiedzieć, że potrzebuje gwarancji. Skąd mogła wiedzieć, czy
nie będą ją nachodzić oraz , że chce wiedzieć dlaczego Łukasz sam nie zjawił
się po pieniądze, ale nie mogła wydobyć z siebie głosu. Dryblas od razu
pochwycił wzrokiem pieniądze i po chwili znalazł się przy stole, by kilkoma
zwinnymi ruchami zwinąć je do
reklamówki, którą wyjął z kieszeni.
–
Mam nadzieję, że kasa się zgadza. A o twojego
przyjaciela Daniela nie powinnaś się martwić, my się już o to postaramy, żeby
oddał nam drugą część długu. - paplał podczas gdy drugi drab swym potężnym
cielskiem tarasował dostęp do drzwi wyjściowych.
–
To jesteśmy kwita. – dodał na pożegnanie – Nas
tu nigdy nie było, a pusty neseser zabieram – dodał, kiedy jego wzrok padł na
przedmiot leżący w przedpokoju. Po chwili usłyszała tylko szuranie zamykanych
drzwi. Minęło kilka minut nim nabrała odwagi, by wyjrzeć na korytarz. Był
pusty. – po dwóch drabach nie było śladu.
Na korytarzu nie paliło się światło, żaden z ciekawskich
sąsiadów nie wyściubił swojego nosa z mieszkania, zupełnie jakby to, co przed
chwilą się wydarzyło nie miało miejsca. Zamknęła drzwi na klucz i pobiegła do
pokoju gdzie leżała jej komórka z ciemnym, martwym ekranem. Już chciała
nacisnąć na numer policji, kiedy wysoki,
umięśniony drab jak żywy stanął jej przed oczami. Powiedział, że są kwita, ale
jeśli teraz zadzwoni, wrócą tu oboje w
dużo gorszych nastrojach i z pewnością będą jeszcze bardziej agresywni niż
Łukasz podczas ostatniej wizyty. Była ciekawa co z nim się stało, bo na pewno
coś się stało, skoro nie przyszedł z tymi dwoma. Może nie był w stanie tu
przyjść. A Daniel? Pewnie byli u jego matki, a teraz zajmą się nim, pomimo
tego, że wyjechał. Umięśniony powiedział przecież, że nim się zajmą. Sam jest
sobie winien i w ogóle go nie żałowała. Odłożyła telefon, pomyślała, że lepiej
jeszcze poczekać, zaobserwować jak sprawy się potoczą - bo jeśli ci dwaj nie
kłamali i jeśli do niej nie wrócą, przynajmniej ona ocali skórę. Co prawda
liczyła na dobry materiał na reportaż, ale nie miała najmniejszego zamiaru
okupić go własnym zdrowiem, a ten umięśniony groził, że ją okaleczy, oszpeci.
Nie pozwoli zrobić z siebie ofiary, nie ma przecież pewności, czy policja
ochroni ją przed tymi ludźmi, tym bardziej, że przecież nie miała nawet pojęcia
kim oni są. Pewnie to jakaś mafia, a pieniądze pochodziły ze sprzedaży
narkotyków, albo z handlu żywym towarem.
A co z Fabianem, który jej zaufał? Pewnie tego wieczora już
nie zadzwoni, za bardzo boi się żony, a jutro wszystko może się zmienić.
Postanowiła jeszcze poczekać. Nie zaryzykuje swojej urody, nawet dla Fabiana,
ani tym bardziej dla redakcji. Jutro musi dobrze wyglądać w pracy. Pomyślała,
że najgorsze ma już za sobą, a teraz powinna zająć się swoim wyglądem, żeby
koleżanki w redakcji nie zauważyły, że dzieje się coś złego. Czas pokaże co
będzie dalej, a teraz powinna udać się do łazienki, nałożyć sobie maseczkę, a
potem dobrze się wyspać przed jutrzejszym dniem.
Xxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxx
Wbrew jej najgorszym obawom poranek w pracy okazał się
spokojny. Beata stwierdziła lakonicznie, że naczelna z Fabianem rano gdzieś
pojechali, więc można spokojnie wypić kawę. Po nie zapowiadających afery
ploteczkach Beata podała jej notatkę, którą rano przywiózł ktoś z policji.
–
Naczelna powiedziała żebyś to umieściła w
aktualnościach. - podała jej kartkę zapisaną drobnym drukiem – Jakieś pobicie,
ale kobieta nie chce powiedzieć kto jest sprawcą, pewnie kochanek, albo były
mąż. – zaczęła wyliczać zakrywając usta dłonią, co mogło oznaczać tylko jedno –
przeciągłe ziewniecie.
–
Młoda?
–
Co... młoda? - Beata chyba późno wczoraj się
położyła.
–
Ta kobieta. – coś ją tknęło, wyczuła, że ta
informacja może mieć coś wspólnego z pieniędzmi z kuferka.
–
Nie, chyba starsza, zobacz zresztą, wszystko
jest napisane.
Bernadeta K. niewiele jej mówiło, ale od razu skojarzyła, że
pierwsza litera nazwiska Daniela zaczynała się na K. Rzeczywiście, informacja,
że starsza kobieta został pobita we własnym mieszkaniu dawała do myślenia.
Zadziwiające w tym wszystkim było to, że sąsiedzi niczego nie słyszeli, a
policja dowiedziała się o zdarzeniu od lekarza z pogotowia, gdzie kobieta udała
się po pomoc. Jak wcześniej powiedziała Beata, kobieta uparcie omawiała
wszelkich informacji o sprawcy przemocy. Matka Daniela, bo z pewnością to o
niej mowa została tak skutecznie zastraszona, że niczego nie ujawniła pomimo
tego, że lękała się o syna, którego ci dwaj dopadną prędzej czy później. Skoro
zastraszyli ją w tak skuteczny sposób, to czyż z nią nie postąpią w podobny,
albo w jeszcze gorszy sposób, jeśli tylko puści parę z ust? Umięśniony
powiedział przecież, że nie wrócą i dadzą jej spokój jeśli niczego nie powie
policji. Nikt nie widział jej z Fabianem, kiedy ten wręczał jej pieniądze.
Koleżanki tylko podejrzewają ją o romans z zastępcą naczelnej, właściwie to nawet przypuszczają, że Fabian jest
oczarowany jej urodą, ale do tej pory nic między nimi nie zaszło. Jeśli tak
jest, to nikt nie będzie podejrzewał, że oddał jej pieniądze, które wypłacił z
redakcyjnego konta. Jedyną osobą, która wie, że miała kłopoty finansowe jest
ojciec, ale on zajęty jest teraz powrotem do matki i w jego interesie jest,
żeby żona nie dowiedziała się o tym, że nie pomógł jedynaczce w potrzebie.
Zadzwoni do niego i poprosi, żeby o niczym nie wspominał, nawet jeśli policja
będzie go pytać. Pewnie zgodzi się w zamian za to, że szepnie kilka przychylnych słów na jego temat matce. A Fabian? Dotąd nikomu nie mówił o
pieniądzach, zależało mu na tym, by wszystko wyszło na jaw dopiero jak sprawa
się wyjaśni. W jego interesie jest, żeby nikt nie dowiedział się o tym, co ich
łączyło. Fabian ma przecież zbyt wiele do stracenia.
XIV
Naczelna małpa pojawiła się w redakcji dopiero po południu –
sama i wściekła. Od razu domyśliła się, że afera wybuchła. Zastanawiała się
tylko, kiedy w drzwiach stanie Fabian blady, wściekły i pełen pretensji. Czuła,
że drży, ale opanowała się kiedy Beata spojrzała na nią zdumionym wzrokiem.
–
Widziałaś? - wskazała na drzwi, za którymi
ukryła się naczelna, która nawet się z nimi nie przywitała. - Co się dzieje?
–
Nie mam pojęcia. – wzruszyła ramionami, choć
czuła, że w środku cała płonie ze strachu i niecierpliwości.
Na szczęście Fabian nie pojawił się, a szefowa po chwili znów
wyszła.
–
Coś się świeci. – zauważyła Beata wpatrując się
w drzwi, które małpa zatrzasnęła za sobą nadal nie mówiąc im ani słowa.
Pojawiła się znów dopiero pod koniec dniówki w towarzystwie
jakiegoś mężczyzny. Weszli do jej gabinetu rozmawiając półgłosem. Po chwili
stanęła w drzwiach i poprosiła Beatę do środka. Nie miała pojęcia, dlaczego to
właśnie Beatę poprosiła jako pierwszą. Zaczęła panicznie przeszukiwać pamięć,
ale nie znalazła niczego, co w oczach koleżanki mogłoby ją obciążyć. Owszem,
dziewczyny widziały jak Fabian robi do niej maślane oczy, ale dotąd niczego im
nie powiedziała, nawet na przyjęciu u Beaty, kiedy była na rauszu nie puściła
pary z ust.
Wizyta koleżanki w gabinecie szefowej przedłużała się, miała
więc trochę czasu, by uporządkować myśli. Po raz kolejny przemyślała wszystkie
za i przeciw. Jeśli jednak ci dwaj są tak agresywni jak przypuszczała, a
policja działa tak opieszale jak
dotychczas miała okazję przekonać się zajmując się rubryką o ich
wątpliwych sukcesach jej zdrowie z pewnością będzie bardziej narażone na
szwank, jeśli opowie teraz o wszystkim. Kolejnym zagrożeniem jest ewentualne
zwolnienie z pracy, gdy naczelna dowie się kto stoi za zniknięciem
pieniędzy. Gdyby zaś zdarzyło się, że to
Fabian odejdzie na dobre, być może ona
nareszcie awansuje na zastępcę naczelnej małpy. Zasłużyła sobie na to, a Fabian
był przecież właśnie tą osobą, która weszła jej w paradę, gdy w końcu miała
nadzieję na własny gabinet. Wszystko to było bardzo ryzykowne, ale gdyby udało
się, mogłaby jedynie zyskać.
Nareszcie Beata wyszła, blada i przerażona.
–
Ale afera! – zdążyła tylko szepnąć jej do ucha.
Naczelna ponownie wyściubiła swój długi, czerwony nos zza
drzwi i w jednej chwili odszukała ją za biurkiem swoimi małymi, rozbieganymi oczkami.
–
Pani Anno, teraz panią poprosimy. - wezwała ją
swym zimnym głosem.
Strząsnęła z siebie resztki strachu i najpewniejszym krokiem
na jaki mogła się zdobyć weszła do gabinetu.
Xxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxx
Wieczorem dostała SMS a od Jacka. Chciał umówić się na
spotkanie. Zanim odpisała, jej wzrok padł na ścianę, gdzie nadal wisiał
rysunek, który Fabian dla niej oprawił. Zerwała go zwinnym ruchem i podarła na
kilka części. Potem bez zbędnych ceregieli wyrzuciła go kosza na śmieci i
nareszcie odetchnęła z ulgą. Wcześniej patrząc na niego, wciąż widziała Fabiana
bladego, ze ściągniętymi rysami twarzy. Nie patrzył jej w oczy, co dziewczyny z
redakcji uznały za poczucie winy z jego strony. Znały ją przecież od lat i choć
wiedziały, że ma swoje wady, jest bezwzględna, szczególnie jeśli chodzi o
facetów, ma bzika na punkcie swojego wyglądu, ma niezbyt popularne poglądy, ale
jeśli idzie o pracę, to wykonuje ją z wielkim zaangażowaniem i nigdy nie
okradłaby redakcyjnej kasy. Ma przecież dobrą sytuację materialną, ma bogatych
rodziców, którzy pomagają jej finansowo i nie posiada własnej rodziny, która ,
jak wiadomo kosztuje. Anna nie potrzebowała tych pieniędzy w przeciwieństwie do
Fabiana, który ma żonę i małe dziecko. Co zrobił z pieniędzmi pozostanie jego
tajemnicą, za która teraz musi odpokutować. Nieoficjalnie już mówi się w
redakcji, że jego żona chce rozwodu, bo podobno przyznał się do jakiegoś
romansu. Nie był więc taki święty, za jakiego chciał uchodzić, zresztą wszyscy
przecież widzieli jak ślinił się na widok Anny. Kiedy ta nie chciała się z nim
spotykać postanowił się zemścić i wskazać na nią, jako na osobę, która namówiła
go do kradzieży. Oczywiście nikt w to nie uwierzył, zresztą na oko widać, że
Anna nie dostała z tych pieniędzy ani grosza. Taka kobieta jak ona od razu
zaczęłaby kupować nowe ciuchy, ma przecież na tym punkcie obsesję. Tymczasem
niczego nie kupiła.
Teraz fałszywa twarz Fabiana nie będzie jej prześladować, ani
twarz jego żony wpatrującej się w nią pogardliwym wzrokiem w sądowym korytarzu.
Owszem, jest jej smutno i przykro, kiedy pomyśli jak to wszystko się skończyło.
Żal jej Fabiana, gdyż mimo wszystko coś
do niego czuła, był inny niż pozostali mężczyźni w jej życiu. Ten żal już w
niej pozostanie, dlatego żeby go choć trochę ukoić umówi się z Jackiem. Od jakiegoś
już czasu nie miała faceta i zaczęło jej tego brakować. A Jacek
jest przystojnym mężczyzną i pewnie jest też dobry w łóżku. Zabrała się więc za
pisanie SMS a , co wprawiło ją w dobry nastrój.
Xxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxx
Najbardziej ją boli, gdy wyczuwa obecność Huberta. Czy tamta
Anna też poczuje kiedyś podobny ból? Na razie jej oczekiwania nie zostały
spełnione. Tamta Anna nawet w części nie doświadczyła tego, co ona. Pozostała
nadzieja, że wyrzuty sumienia będą ją dręczyć, jeśli nie teraz, to kiedyś – po
śmierci na pewno powrócą. Żadna krzywda nie pozostaje bez żalu. On powróci,
odezwie się i stanie się bólem, tęsknotą do światła, którego takie kobiety jak
ona nie
posiadają.
Kiedyś będzie tu, gdzie ja teraz jestem, to nieuniknione, jak
życie, które dostajemy i nawet nie zastanawiamy się nad tym, po co zostało nam
dane , nieuniknione jak śmierć, która na pewno kiedyś nastąpi. Nic nie jest
bardziej pewne od śmierci.
Ty jednak teraz nie myślisz o tym, że nie będziesz tam
wiecznie.
Nie dałaś mi tego, czego oczekiwałam, nie dałaś mi
zapomnienia, ani ukojenia, nie czuję radości zwycięstwa, ani ciężaru klęski.
Tak naprawdę nic się nie zmieniło, ani dla mnie w tym mroku bez nadziei, ani
dla ciebie, którą dopiero to czeka. Ja jednak wierzę, że gdzieś istnieje jakaś
cząstka mnie, takiej, jaką chciałabym być, albo takiej, jaką mogłabym być. I
nie ustanę w poszukiwaniach, by odnaleźć tą cząstkę, niezależnie od tego, czy
będzie lepsza, czy gorsza od tej kobiety, która kiedyś byłam.
Komentarze
Prześlij komentarz