Przejdź do głównej zawartości

Anna cz. XI i XII


XI

Po raz kolejny podniosła w górę komórkę, już przyłożyła  palec na numer policji, jednak ostatecznie zrezygnowała. W końcu zadzwoniła do ojca, który ku jej zaskoczeniu tym razem odebrał.
         Tak, Aniu. O, co chodzi? - spytał lakonicznie, zupełnie jakby przed chwilą wróciła z odwiedzin u rodziców, a teraz chciała tylko potwierdzić, że szczęśliwie dojechała.
Zagryzła wargi ze złości, ale zaraz potem syknęła z bólu. Dolna była rozbita, podobnie jak całe jej  życie przewrócone do góry nogami.
          Potrzebuję twojej pomocy – postanowiła od razu przejść do rzeczy.
Jej zdaniem, ojciec nie zasługiwał na to, by tłumaczyć się przed nim z czegokolwiek, przestała go szanować za to , co zrobił jej matce, jej i sobie – bo przecież poniżył również sam siebie wiążąc się z tą beznadziejną kobietą.
         W jakim sensie? - zainteresował się
         Finansowym.
         Mowy nie ma! - krzyknął do słuchawki
Prawdopodobnie był tak spłukany, że nawet gdyby chciał pomóc, nie byłby w stanie. Postanowiła jednak i tak spróbować, była zbyt przerażona, by tego nie robić pomimo wstydu jaki jej towarzyszył.
         Nie zwróciłabym się do ciebie, ale jestem zastraszana. Grożono mi.
         Kto?! - zdaje się, że ojciec zastanawiał się teraz, czy córka rzeczywiście jest w niebezpieczeństwie, czy tylko blefuje, by wyłudzić od niego pieniądze.
         Nie mogę powiedzieć. Cholera jasna, grożono mi! Czy ty to rozumiesz?! Grozi mi niebezpieczeństwo jeśli do czwartku nie oddam pięćdziesiąt tysięcy.
         Tyle pożyczyłaś? - zdumiał się.
         Nie, ale to długa historia. To pomożesz mi, czy nie?
         Chciałbym... – westchnął – jeśli rzeczywiście masz kłopoty...
         Mam – zapewniła skwapliwie, choć właściwie zaczynała tracić nadzieję czy jej wysiłki, żeby go o tym przekonać mają w ogóle jakiś sens – A więc ta kobieta wyrwała już od ciebie wszystko, tak? - naskoczyła na niego.
Ku jej zdumieniu nie zareagował agresją
         Mniej więcej. – przyznał się.
Zapewne już wiedział, że popełnił życiowy błąd. Był bez pieniędzy, a kochanka zrobiła z niego głupca, zabrała mu wszystko, a niedługo z pewnością pozbędzie się go jak starej skarpetki. Mimowolnie uśmiechnęła się do siebie. Nietrudno było przewidzieć, że tak się stanie.
         Powinieneś wrócić do matki, ona jest na tyle głupia, że przyjmie cię z powrotem, nawet bez pieniędzy. W końcu staniecie na nogi. – dała mu sygnał, że matka jak zwykle da się zmiękczyć, choć pewnie sam o tym wiedział.
         Może tak zrobię. – przyznał.
Pewnie wcześniej wróciłby już z podkulonym ogonkiem, ale jego chora ambicja jeszcze go powstrzymywała. To i tak już tylko kwestia czasu. A skoro chce wrócić powinien teraz wziąć się do roboty i pomyśleć jak wyczarować dla niej pieniądze. Inaczej matka mu nie daruje.
         A, co ze mną? - zagadnęła.
         Pięćdziesiąt tysięcy to duża kwota. Niech pomyślę...
         Od tego może zależeć moje życie. – zapewniła, choć zdawała sobie sprawę z tego, że nie weźmie tego zupełnie na poważnie.. Nieraz przecież wmawiała mu to samo, kiedy wypatrzyła w sklepie coś, od czego,  jak twierdziła zależało jej życie.
         Zobaczę co da się zrobić, mam jeszcze kilku zamożnych przyjaciół. - stwierdził, choć jego głos wydawał się niepewny.
Pomyślała, że ta jego kobieta postarała się już o to, by do nich zadzwonił.. Co za szczęście, że zaczyna w końcu nabierać rozumu.
         Pamiętaj...do czwartku – dodała i już chciała się rozłączyć, ale powstrzymał ją.
         Dzisiaj jest przecież wtorek.
         Tak
         Nie wiem, czy uda mi się coś załatwić do czwartku, ale spróbuję.
         Próbuj, proszę. - dodała przymilnie.
Postało jej tylko czekać. Co będzie jeśli nie uda mu się zebrać pieniędzy?  Zupełnie nie wiedziała co robić.
W pierwszej chwili, kiedy Łukasz od niej wyszedł od razu chciała dzwonić na policję. Potem jednak, gdy przeanalizowała jego słowa porzuciła tą myśl. Wiedziała jedno – musi załatwić tego drania, ale zbyt wiele zrobiła reportaży o przemocy, by ryzykować swoje zdrowie, a może nawet życie. Na wszystko przyjdzie czas, a na razie musi jakoś wyjść cało  z tej sytuacji i przede wszystkim ratować swoją skórę. Na początek powinna zdobyć pieniądze, po które jej były kochanek na pewno wróci, albo wyśle kogoś innego i kto wie czy ten ktoś nie będzie jeszcze bardziej brutalny od Łukasza. W końcu postanowiła zadzwonić do ojca, gdyż nikt inny nie przychodził jej do głowy. Nie miała pojęcia, czy zdobędzie dla niej taką sumę, ale przynajmniej wiedziała, że będzie się starał. Kiedy już opanowała  strach i uspokoiła się nieco  ruszyła do łazienki żeby przekonać się jak bardzo ręka Łukasza nadszarpnęła jej urodę, nie mówiąc o siniakach na udach i brzuchu, które nieprędko znikną Bała się spojrzeć do lustra i był to słuszny strach, gdyż w pierwszej chwili przeraziła się własnej, zawsze nieskazitelnie pięknej twarzy. Teraz jej uroda pozostawiała wiele do życzenia. Najgorzej było z pękniętą i nieco opuchniętą dolną wargą, z której sączyła się krew. Oko sine, nos opuchnięty po stronie sinego oka, policzek nieco zaczerwieniony, nie mówiąc o szyi, która bolała ją tak bardzo, że miała trudności z odwróceniem głowy. Na szczęście paskudne dłonie Łukasza nie zostawiły na szyi siniaków. Oko postanowiła zakryć okularami, reszty dokona puder i dobry makijaż – musi przecież jakoś wyglądać w pracy. Postanowiła na razie nikomu nie wspominać o wizycie Łukasza, a kiedy już przycichnie sprawa pieniędzy, zajmie się tym dupkiem, podobnie jak i Danielem, którego od dawna nazywała przyjacielem, a teraz okazał się wrednym gnojkiem i złodziejem. Pomimo rękoczynów jakich dokonał na niej Łukasz, większą nienawiść czuła teraz do Daniela. Okradł ją wiedząc, że pieniądze należą do kogoś innego, nietrudno było więc przewidzieć co może się wydarzyć, gdy ten ktoś odkryje ich brak. Przypomniała sobie o jego matce. Właściwie w ogóle nie żałowała, że wysłała do niej tego damskiego boksera, Łukasza – ta stara sama jest sobie winna. Przez chwilę zastanawiała się nawet czy też nie wybrać się do niej, by popytać o adres jej synalka, potem jednak pomyślała, że po wizycie tego draba, stara nie będzie chciała już z nikim rozmawiać, zresztą nie wiadomo w jakim będzie stanie. Spojrzała jeszcze raz na swoje oko i pomyślała, że starsza kobieta może wyglądać jeszcze gorzej, jeśli zostanie podobnie potraktowana. Kto wie, czy nie zadzwoni na policję, a wtedy ona może mieć kolejne kłopoty. Najbardziej martwił ją fakt, że ojciec może nie zebrać pieniędzy na czas. Zastanawiała się do kogo mogłaby się jeszcze zwrócić. Może znajdzie się ktoś kto pożyczy, choćby na kilka dni, a potem już ojciec jakoś uzbiera żądaną kwotę. Nikt konkretny nie przychodził jej na myśl, nikt, kto dysponuje większą gotówką...chyba, że małpa naczelna, ale ona nigdy by jej nie pożyczyła, zresztą nie miałaby odwagi jej poprosić.
Z rozmyślań wyrwał ją dźwięk SMS a. Drgnęła przerażona W pierwszej chwili pomyślała, że Łukasz zamierza wrócić do niej jeszcze raz tego wieczora., dlatego dopiero po dłuższej chwili podniosła telefon. A może to ojciec zorganizował pieniądze i pisze żeby ją o tym powiadomić. Wiadomość jednak pochodziła od Fabiana. Poczuła ulgę. Fabian był chyba jednak kimś więcej niż tylko kochankiem, skoro wyczuwał jej niepokój i strach. Może zechce przyjechać, byłoby wspaniale pomimo jej fatalnego wyglądu. Nacisnęła przycisk i odczytała wiadomość. Pisał, że wpadnie rano, wiedział, że następnego dnia miała być nieco później w redakcji, postanowił więc wykorzystać ten fakt. W końcu Fabian był zastępcą  naczelnej, miał wgląd do wielu rzeczy, mógł wychodzić nie pytając nikogo o zgodę, naczelna ufała mu, co więcej miał też  dostęp do konta bankowego redakcji, znał wszystkie hasła, mógłby bez problemu przelać dowolną kwotę, albo wypłacić jakąś sumkę, a naczelna może nawet przez kilka dni  by się nie zorientowała.


XII

Seks nie wchodził w grę – była zbyt przerażona, smutna, zawiedziona tym, co ją spotkało w dodatku bardzo denerwowała się tym, że będzie zmuszona poprosić Fabiana, by ukradł dla niej pieniądze z redakcji. Fabian był równie przerażony, głównie jej wyglądem. Namawiał ją, by mimo wszystko poszła na policję, ona jednak stanowczo odmówiła.
         Zrobię to, ale dopiero , gdy tamci dostaną pieniądze. Pójdziemy razem i wszystko wyjaśnimy, będziemy przecież musieli oczyścić ciebie. Naczelna małpa w końcu zorientuje się, że z firmowego konta był robiony przelew, nawet jeśli pieniądze kolejnego dnia wrócą na konto.
         A wrócą? - Fabian był pełen obaw, pomimo jej zapewnień, że ojciec z całą pewnością pożyczy pieniądze, by następnego dnia mógł je przelać z powrotem.
         Nie ufasz mi? - obruszyła się.
Wcale nie dziwił jej fakt, ze Fabian ma wątpliwości, nie znał nawet jej ojca, a co gorsza nie miał pojęcia, że ona  także nie ma pewności, czy ojcu uda się zebrać żądaną kwotę. Niczego jej przecież nie obiecał, powiedział tylko, że się postara. O tym jednak nie mogła powiedzieć Fabianowi, podobnie jak nie mogła wyjawić mu faktu, że tajemniczy Łukasz, który zostawił u niej kuferek był jej kochankiem, a nie kolegą z lat szkolnych.
Zaczerwienił się, pewnie dlatego, że nadal miał wątpliwości, jednak zapewnił gorąco.
         Ufam, oczywiście, że ci ufam. Obawiam się tylko, że moja żona będzie miała jakieś aluzje co do tego, że dla koleżanki z redakcji wypłaciłem zakładowe pieniądze. Nikt tak przecież nie robi.
         Dlatego twoja żona o niczym się nie dowie. Zapewniam cię.
Spojrzał na nią niepewnym wzrokiem. Musiała bardziej się postarać.
         Chyba nie opowiadasz żonie o wszystkim co dzieje się w pracy?
         Nie...oczywiście, że nie. – zapewnił.
         No więc teraz też jej nie powiesz. Po prostu pożyczymy z konta redakcji i jeszcze tego samego dnia, albo najpóźniej kolejnego dnia oddamy pieniądze. Gdy tylko tamci dostaną forsę od razu  pójdę na policję i o wszystkim opowiem. Kiedy ich złapią odzyskamy pieniądze i dodam je ojcu...ale to nie będzie już twój problem, bo ty oddasz pieniądze już jutro. A potem o wszystkim opowiemy w redakcji i razem zrobimy świetny materiał. Naczelna małpa będzie zachwycona i jeszcze nas pochwali, bo zapewnimy ją, że wszystko robiliśmy z myślą o pozyskaniu materiałów i żeby odkryć szajkę przestępców, bo te pieniądze muszą pochodzić z jakiegoś nielegalnego źródła – może narkotyki, albo napad? Jak sądzisz?
Pokiwał tylko niepewnie głową.
         Nasz portal będzie sławny i to dzięki nam. Już widzę te nagłówki i zadowoloną minę  naczelnej.. jeśli jednak nie masz na tle odwagi... podniosła głos i spojrzała mu głęboko w oczy.
- Dobrze już, dobrze – zrobię to, a potem powiemy w redakcji, że nie mogłem o niczym wcześniej powiedzieć ze względu na twoje bezpieczeństwo. Zrobię to. – powtórzył jakby próbował przekonać sam siebie.
         I pamiętaj, że niczym nie ryzykujesz. Pieniądze znajdą się z powrotem na koncie najpóźniej jutro, ale ty musisz je wypłacić jeszcze dziś.
         Zrobię to. – znów zapewnił, ale tym razem jego głos brzmiał już bardziej stanowczo.
Odetchnęła z ulgą. Nie czekając aż wyjdzie ruszyła do łazienki. Musiała doprowadzić się do normalnego stanu nim uda się do pracy. Zabrała krem, korektor i puder matujący. Szykując się usłyszała jak Fabian zamyka za sobą drzwi. Co prawda pracowali w tym samym miejscu, ale oboje rozumieli, że nie powinni zjawiać się razem w drzwiach redakcji. Dziewczyny i tak już coś podejrzewały,  nie chcieli dawać im dodatkowych  powodów do plotek. Oczywiście na dyskrecji najbardziej zależało Fabianowi, ale i ona zadowoliła się zazdrosnym spojrzeniem Beaty, kiedy Fabian mijając ją w drzwiach wodził za nią rozmarzonym wzrokiem.
Dopiero kiedy uznała swój wygląd za  zadowalający ruszyła by spojrzeć na zegarek. Przestraszyła się, gdy zauważyła, że jest prawie spóźniona. Porwała torebkę i szybko pobiegła do drzwi starając się nie myśleć o tym, co miało się wydarzyć.
Przez cały dzień siedziała jak na szpilkach i nie mogła skupić się na pracy. Artykuł o jakimś miejscowym rolniku, który popadł w kłopoty z powodu problemów ze skupem inwentarza nie chciał się kleić. W końcu jakoś udało jej się go zmajstrować. W samą porę, bo do jej pokoju wtargnęła w chwilę później małpa naczelna z pytaniem, czy już skończyła. Spojrzała na nią przerażona. W pierwszej chwili pomyślała, że Fabian wypłacił już pieniądze i ta krowa od razu wszystkiego się domyśliła. Po krótkiej chwili  jednak opanowała się i najspokojniejszym głosem na jaki było ją stać zapewniła, że właśnie kończy. Przez cały czas jej wzrok pełzał po drzwiach do gabinetu Fabiana. Wciąż zastanawiała się, czy rzeczywiście może mu ufać. Po wyjściu małpy naczelnej wszedł nagle do pokoju, gdzie siedziały obie z Beatą pochylone nad swoimi komputerami, a kiedy spojrzała mu w oczy kiwnął tylko głową. Zrozumiała. Teraz pozostało tylko pójść do banku i wypłacić pieniądze z konta Fabiana. W przerwie, kiedy nikt nie zauważył udała się do toalety widząc kochanka kręcącego się w holu.
         Kiedy wypłacisz je z konta? - spytała wprost nie zwróciwszy uwagi na to, że drzwi do ich wspólnego z Beatą gabinetu były niedomknięte.
Na szczęście koleżanka pochłonięta pracą nawet się nie odwróciła.
         Zaraz po pracy. Czekaj o siedemnastej pod bankiem, dam ci je, a potem pójdę od razu do domu. Nie mogę się spóźnić, żona ostatnio zrobiła się jakaś podejrzliwa.
         Dziękuję. – powiedziała najciszej jak mogła.
Była mu naprawdę wdzięczna, sporo przecież dla niej ryzykował. A żona? Kto by się przejmował jej głupimi podejrzeniami.

Xxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxx

Pod wieczór jej zdenerwowanie osiągnęło apogeum. Nie mogła znaleźć sobie miejsca, chodziła w kółko po pokoju raz po raz spoglądając na kilka plików banknotów piętrzących się na stole. Miała nadzieję, że może jednak Łukasz nie przyjdzie, że wszystko jakoś się ułoży, a ona ze wszystkiego się wytłumaczy. Chciała myśleć, że wszystko jej się tylko przyśniło, że Łukasz tu wcale nie było, a Daniel nie jest znów takim łajdakiem jak sądziła. Może nawet udałoby się jej tak myśleć, gdyby nie cholerny, pusty kuferek, który nadal stał w przedpokoju przypominając jej o wszystkim. W końcu postanowiła zadzwonić do ojca. Odebrał od razu, ale po tonie jego głosu zrozumiała, że sprawy nie mają się dobrze.
         Nikt nie chce mi pożyczyć takiej sumy. – stwierdził smętnie – Przykro mi. To z powodu mojego romansu. Ta kobieta naciągnęła mnie na sporą kwotę, dlatego wcześniej pożyczyłem już trochę od znajomych. Niedługo zaczną się upominać. W tej sytuacji chyba rozumiesz, że nikt mi więcej nie pożyczy.
Nie chciała rozumieć, ani tym bardziej mu współczuć. Postanowiła jednak na razie nie robić mu wyrzutów, gdyż nadal miała nadzieję, że jeszcze może coś dla niej wysupła.
         Próbuj dalej, może ktoś ci się jeszcze przypomni.
         Przykro mi. – uciął rozwiewając przy tym jej ostatnią nadzieję – Poza tym chcę wrócić do matki, a jak wiesz, ona także jest bez grosza. Oszczędzanie nigdy nie było jej mocną stroną.
         Ani gniewanie się na ciebie zbyt długo. Matka jest głupia.
         Nie mów tak – zbeształ ją, jakby był dobrym mężem, który troszczy się o dobro małżonki – I jeszcze jedno...
         Pewnie mam jej nie mówić o moich problemach. – odgadła nim zdążył dokończyć.
         Mamy z matką teraz dość własnych kłopotów, w tym również finansowych. Chyba to rozumiesz?
         Doskonale rozumiem. – warknęła rzucając komórką w kąt pokoju.




Komentarze

Gwara śląska najgryfniejsze wlazowania

Kuloki i hajcongi

Jak już przidzie styczyń to praje dycko je bioło za łoknym, aże bioło, autami ludzie niy poradzom wyjechać ze swojich placow skuli śniegu, a kaj człowiek sie yno niy podziwo, lotajom ludziska po szesyjach z roztomańtymi hercowami i inkszymi łopatami i łodciepujom te wielki hołdy. Wszyndzi je gładko i trza dować pozor jak sie idzie we ważnej sprawie na klachy do somsiadki, abo do roboty. A jak je zima w chałpach! Trza hajcować we wszystkich piecach, bo inakszy pazury łod mrozu ulatujom. Jo dycko myślach że nojlepszy sie majom ci, kierzi miyszkajom na blokach, bo dycko majom ciepło, niy muszom sie marasić wonglym, ani wachować piecow, coby w nich niy zagasło, ale ostatnio słysza, że i na blokach ni ma tak blank dobrze, bo bezmała som tam jakiś haje o liczniki przi tych fojercongach. A zajś jak kiery miyszko we swoji chałpie, to musi już na jesiyń sie o wongel starać, a w zimie niy umi se bez żodnej komedyje ponść z chałpy, bo zarozki we piecu zagaśnie i kaloryfer zamiast parzić po puk

Bebok - straszki śląskie

Bebok Starki i ciotki, opy i omy, somsiod i potka dobry znajomy, kożdy sztyjc straszy i yno godo, że zmierzłe bajtle, to bebok zjodo. Jak niy poschraniosz graczek z delowki, jak we Wilijo niy zjysz makowki, jak locesz, abo straszysz kamratki, jak klupiesz wieczor w dźwiyrze sąsiadki, to już cie straszom, że bebok leci. Zaroz wylezie i zeżro dzieci. Choć żejś go jeszcze niy widzioł wcale, bo sztyjc kajś siedzi som na powale, abo za ścianom szuści i klupie, abo spi w szparze w starej chałupie. Bebok w stodole, bebok je w rzece, a jak tam przidziesz, to łon uciecze. A je łoszkliwy, jak mało kiery, choć ni mo kryki, ani giwery. A jednak, bojom fest sie go dzieci, bo żodyn niy wiy, skoro przileci. Toż, kożdy dumo i rozważuje jak tyż tyn bebok sie prezyntuje. Czy łon je wielki jak kumin z gruby,   Abo, jak mrowca bebok łoszkliwy je mały, abo ciynki jak szpanga. Czy łon mo muskle i dźwigo sztanga, abo je leki jak gynsi piyrzi, abo si

Bajka o śwince po śląsku

Bajka o śwince                                     Babuć Kulo sie po placu babuć we marasie, rod w gnojoku ryje, po pije w kalfasie, kaj je reszta wopna i stare pająki, co się przipryczyły zza płota łod łąki. Gryzie babuć   wongel jak słodki bombony, po pije go wodom, kaj gebiz łod omy leżoł zmoczony. Woda zzielyniała, skuli tego bardzij mu tyż szmakowała. Zeżro wieprzek mucha,   ślywki ze swaczyny, po ym se po prawi resztom pajynczyny. Godali nom   oma, że nikierzi ludzie som gynau zmazani, choćby te babucie. Dejmy na to ujec, jak przidzie naprany, tyż jak wieprzek śmierdzi i je okulany. Śmiejymy sie z wieprzkow, ale wszyscy wiedzom- kożdego   babucia kiedyś ludzie zjedzą.