Przejdź do głównej zawartości

Anna cz. IX i X


IX

         Chyba się w tobie zakochałem, ale kocham tez żonę. Wybacz mi.
Spojrzała mu w oczy przerażona, że słowa  te mogą być pożegnaniem, ale zobaczyła w nich tylko smutek i niezdecydowanie. Odetchnęła z ulgą, ale zaraz potem poczuła coś, jakby wyrzuty sumienia. I nie chodziło tu o to, że Fabian przez nią krzywdzi rodzinę, a raczej o noc spędzoną z Danielem. Była to wyjątkowa noc. Daniel naprawdę się postarał, miała wrażenie, że kochają się po raz ostatni i pewnie dlatego było tak cudownie. Uciszyła więc rodzące się niepotrzebne wyrzuty sumienia i pomyślała, że skoro nie będzie się więcej z nim spotykać, tamta noc nie miała żadnego znaczenia. Fabian przecież też wraca do żony i pewnie po upojnych chwilach z nią spędzonych wskakuje pod kołdrę swojej nieatrakcyjnej kobiety. Być może porównuje wtedy obie kochanki i jego żona zostaje daleko w tyle. Uśmiechnęła się do tej myśli.
         Rozumiem – szepnęła mu prosto do ucha, a potem już tylko w milczeniu obserwowała jak ubiera się, całuje ją na pożegnanie i w końcu zamyka za sobą drzwi. Każdy z jej kochanków w efekcie końcowym zamykał za sobą drzwi i po prostu odchodził. Nadejdzie dzień, kiedy Fabian także odejdzie na dobre – tak powinno być i zaczęła już powoli przyzwyczajać się do tej myśli. Znów wróciło wspomnienie nocy spędzonej z Danielem, a potem przykre pożegnanie, kiedy poprosił ją pożyczkę. Roześmiała mu się w twarz. Wszystkie oszczędności pożyczyła już matce, zresztą nawet gdyby miała jakieś uzbierane pieniądze to nigdy nie pożyczyłaby ich Danielowi. On nigdy nie oddawał swoich długów. Teraz też, pomimo zapewnień z jego strony, że wyjeżdża na dłuższy czas do pracy nie wierzyła w to, że wytrzyma w jakimkolwiek miejscu, gdzie trzeba rano wstawać i zarabiać uczciwie na życie – to nie było w jego stylu. Daniel zawsze podejmował się zajęć dorywczych, a pieniądze dosłownie przechodziły mu przez palce. Był mistrzem w wykorzystywaniu ludzi, a już najdłużej żerował na własnej matce, która praktycznie przez całe życie utrzymywała swojego lekkoducha. Sama była sobie winna, gdyż nie wpoiła mu żadnych zasad, ani uczciwości, więc niech teraz cierpi. Daniel rankiem pokręcił się po jej mieszkaniu, pewnie w nadziei, że jeszcze zmieni zdanie i wyjmie z jakiegoś kąta zaskórniaki, zainteresował się nawet kuferkiem Łukasza, ale kiedy wyjaśniła mu, że jest własnością znajomego, który chce zachować jego zawartość w tajemnicy dał spokój. W końcu zaczął się żegnać. Nie chciała żeby rozstali się skłóceni o pieniądze, których i tak przecież nie miała, zaproponowała mu więc śniadanie. Miał jeszcze trochę czasu,więc chętnie wykorzystał jej gościnność. Po chwili okazało się jednak, że nie miała już pieczywa, kazała mu więc przygotować dla nich kawy, a sama poszła do pobliskiego sklepu. Potem Daniel wyszedł zapowiadając, że wróci po kilku miesiącach, a ona odetchnęła z ulgą, bo pomyślała, że będzie miała więcej czasu dla Fabiana. Nie miało to sensu, bo Fabian dla niej czasu miał niewiele. Może wkrótce znajdzie sobie nowego kochanka i będzie to ktoś, kto przyćmi zarówno Daniela jak i Fabiana z tą jego żoną i dzieckiem.
Postanowiła zająć się nowym artykułem. Jolka wróciła już z urlopu zła za wykorzystanie jej pomysłu z panią Izą Konieczny. Uważała, że Ania i Fabian ukradli jej pomysł, co było zgodne z prawdą, ale przecież naczelna małpa dała im błogosławieństwo więc nie miała zupełnie czym się przejmować. W redakcji była jeszcze Beata, a ta nie przejmowała się fochami koleżanki, bo sama także chętnie wykorzystałaby okazję i nie miałaby skrupułów, udawała więc, że nie zauważa wściekłych spojrzeń Jolki kierowanych w stronę Ani. Wieczorem zaprosiła koleżanki na babski wieczór. Oczywiście Jolka zachowała się jak obrażona księżniczka i wymówiła się jakimś sprzątaniem. Ona jednak nie miała żadnych oporów, tym bardziej, że wieczorem nie spodziewała się gości, a matka ostatnio dała jej spokój przez jakiś czas. Ojciec przesłał jej niewielką sumkę tłumacząc się, że więcej nie może, gdyż ma jakieś nieprzewidziane wydatki Nawet jej naiwna matka od razu wiedziała, że wydatki związane są z licznymi długami jego nowej kochanki, o rozrzutności której krążyły legendy. Matka ostatnio zaciągnęła języka na jej temat i szybko dowiedziała, że osoba, dla której jej własny mąż zostawił ją na łasce losu była podstarzałą rozwódką z dwójką dorosłych dzieci, które nie miały najlepszej reputacji. Ania wciąż nie mogła pojąć jak jej doświadczony  życiowo ojciec,  którego dawniej tak podziwiała dał się wplatać w coś, na czym tylko tracił. A musiało mu naprawdę zależeć skoro zdecydował się na odejście od żony, która przez lata poświęcała się dla niego spełniając jego zachcianki, będąc na każde zawołanie i tolerując jego liczne wybryki. Dla niewiele od siebie młodszej rozwódki roztrwonił swoje oszczędności, stracił reputację wśród znajomych i co najgorsze, prawie zupełnie zerwał kontakt ze swoją jedynaczką,którą przez całe życie rozpieszczał i hołubił. To było zupełnie do niego niepodobne. Wciąż zastanawiała się jaki urok rzuciła na niego ta czarownica.
Znów jej wzrok padł na zawieszony na ścianie szkic i od razu poczuła przykre mrowienie wzdłuż pleców. Może jednak powinna zdecydować się na schowanie tego malowidła w najciemniejszym kącie. Nawet Fabian nie zasługiwał na to, by dla niego tolerować zimne spojrzenie kobiety z obrazka.
Xxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxx

Patrzę  na ciebie i wyczuwam, twój lęk. Myśli mają wielką moc, a moje przyciągają twój wzrok, dzięki temu ty przyciągasz mój ból i moją samotność. Karmię się twoim lękiem. Chcesz, by twoje życie było  łatwe i przyjemne, chcesz brać z niego to, co najlepsze nie dając nic w zamian. Byłam kiedyś taka podobna do ciebie. Ale odkąd zaczęłaś wyczuwać moją obecność nie będziesz już laleczką, sztuczną laleczką, której nie imają się troski. Cierpienie w końcu cię odnajdzie, a wtedy ja będę się nim napawać. Już wiesz, że ci towarzyszę, ale jeszcze wydaje ci się, że pokonasz mnie swoją obojętnością. Ale to ja jestem twoim cierpieniem, bo jesteśmy takie podobne, zostanę tu, by pokazać ci cierpienie. Możesz wyrzucić mnie z twojej ściany, ale ja i tak zostanę z tobą. Ten szkic tak naprawdę nie jest ani tobą, ani mną – jest tylko pożółkłą kartką, która posłużyłam się, by wzbudzić w tobie lęk i on już cię nie opuści. Dzięki temu może uda mi się oddalić od ich światła, pewnie będzie  to tylko na jakiś czas , ale i tak warto.

Xxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxx

Skończyła artykuł i zaczęła przymierzać kolejną kreację na spotkanie u Beaty. Nie miała nic innego do roboty, postanowiła więc w następnej kolejności posprzątać mieszkanie. Odkąd Fabian zaczął odwiedzać ją czasem zupełnie niespodziewanie,  bardziej dbała o porządek. Nie chciała nawet myśleć o tym, że mógłby  porównywać ją do swojej żony, która z pewnością po całych dniach ścierała kurze, froterowała podłogi i mieszała w garach, ale na wszelki wypadek, gdyby jednak zechciał to robić, nie mogła wypaść gorzej również pod tym względem. Ogarnęła trochę kurze, a potem zabrała się za przedpokój. W pewnym momencie jej wzrok padł na kufer Łukasza. Przez chwilę zastanawiała się czy nie wytaszczyć tego balastu na podwórze i nie wystawić pod koszem na śmieci, potem jednak porzuciła tą myśl, kiedy przypomniała sobie jaki był ciężki, gdy ostatnim razem próbowała go przesunąć. Jej wzrok padł na metalowy zamek. Zasuwka była przekrzywiona na jedną stronę. Owszem, majstrowała przy niej, ale jedyną szkodą jaką wyrządziła była przeciągła rysa na metalu.  Dotknęła zamka, a ten poruszył się. Złapała kufer i podniosła do góry – był dziwnie lekki. Złamany zamek spadł na podłogę. Kufer Łukasza był pusty w środku.

X

Wróciła od matki wściekła. Myślała, że zwróci jej przynajmniej część pieniędzy, które od niej pożyczyła, ale już po krótkiej rozmowie jej nadzieje okazały się zwykłą mrzonką. Ojciec, co prawda zaczął wypłacać żonie  niewielką kwotę pieniędzy, ale matce gotówka dosłownie topniała w rękach. Na domiar złego, doszła do wniosku, że cała ta afera z ojcem wydarzyła się, ponieważ ona za bardzo poświęcała się temu małżeństwu nie dbając należycie o swój wygląd. Zaczęła więc biegać do fryzjera i kosmetyczki, jakby to miało jej w czymś pomóc. Przez tyle lat zaniedbywała swój wygląd, a teraz uważa, że nadrobi wieloletnie straty dzięki kilku wizytom u specjalistów. Co prawda nowa fryzura odjęła jej kilka lat, ale rewelacji nie zauważyła. Matka powinna wreszcie nauczyć się oszczędzać! Ojciec zaś powinien walnąć się porządnie w głowę! Wracała do domu w głębokim przekonaniu, że już gorsi rodzice chyba nie mogli jej się trafić. Postanowiła odtąd ignorować telefony od matki i nigdy więcej nie wspomagać jej finansowo – skoro chce zmieniać swoje życie niech zacznie od tego, żeby swojej jedynej córce dać wreszcie spokój.
Dobrze, że chociaż impreza u Beaty była udana Dziewczyny najpierw posiedziały u niej w mieszkaniu, a potem, będąc już na lekkim rauszu ruszyły do pobliskiej dyskoteki. Koleżanki próbowały wyciągnąć z niej coś na temat Fabiana, ale milczała jak grób z radością zauważając, że to jeszcze bardziej wzmogło ich ciekawość. W dyskotece zaś poznała Jacka. Był tam kelnerem i nie mógł z nią zatańczyć będąc w pracy, ale i tak wymienili się numerami telefonów. Jacek od razu wpadł jej w oko – wysoki , bardzo przystojny i pozostałe dziewczyny też od razu stwierdziły, że to ciacho. Była z siebie bardzo dumna, kiedy zaczął ją podrywać – kto wie, może jeszcze z tej mąki upiecze dla siebie chleb, ale na razie jej myśli zajmował głównie Fabian. Szkoda, że jej kochanek wpada na krótko do jej mieszkania, bo z nim mogłaby się kochać nawet co dnia. Tymczasem humor zepsuli jej nie tylko rodzice, ale i Daniel. Była niemal pewna, że to on stał za tajemniczym zniknięciem zawartości kuferka Łukasza. Nawet nie chciała myśleć o tym, co będzie, kiedy tamten zgłosi się po swoją własność Zastanawiała się, czy nie wyrzucić pustego kufra do kosza, ale wtedy Łukasz pomyśli, że go okradła. W pierwszej chwili, gdy zauważyła brak jego zawartości wpadła w furię. Daniel zawsze był cwaniakiem i człowiekiem bez zasad, ale zabranie bez pytania czegoś z jej mieszkania, i to jeszcze czegoś, co nie należało do niej było wielką przesadą. Po raz pierwszy naprawdę pożałowała, że w ogóle kiedykolwiek zadawała się z tą kanalią. Postanowiła od razu do niego zadzwonić i wygarnąć mu, co o nim myśli, ale jego telefon milczał jak grób. Przypomniała sobie o jego matce. Wiedziała gdzie mieszka, choć nigdy nie była w domu Daniela, dotąd nie miała ochoty poznawać jego rodziny. Teraz jednak poważnie rozważała możliwość pójścia do jego matki i zażądania jego aktualnego numeru. Nie była jednak pewna  czy zawartość kufra była warta awantury z jakąś starą panią, która i tak pewnie nie miała pojęcia, co jej rozpieszczony synalek zrobił z tym co ukradł. Łukasz tymczasem nie dawał znaku życia i już zaczęła mieć nadzieję, że nigdy już się u niej nie pokaże i nie upomni o swoją własność.

Xxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxx

Kładła się do łóżka kiedy usłyszała na nocnym stoliczku dźwięk SMS a. W pierwszej chwili pomyślała, że to Fabian, zaraz jednak porzuciła tą myśl – o tej porze jej kochanek zajmuje się swoją rodziną. Pewnie Jacek -  ten nowy prosi o spotkanie. Uśmiechnęła się do tej myśli i szybko podniosła komórkę. Na wyświetlaczu zobaczyła numer Łukasza. Przeklęła głośno, ale odczytała wiadomość, w której informował ją, że właśnie do niej jedzie. Tak bez pytania! - to było do niego niepodobne i bezczelne. Ona  ma przecież własne życie! - mógł być akurat u niej jakiś inny mężczyzna. Już chciała oddzwonić, że nie życzy sobie wizyt bez zapowiedzi, ale zaraz potem pomyślała o pustym kuferku i ogarnął ją niepokój. Miała nadzieję, że nie zawierał jakichś ważnych dokumentów i że Łukasz nie wścieknie się, kiedy powie mu o kradzieży – z drugiej jednak strony, jej mieszkanie nie jest jakąś przechowalnią bagażu i skoro Łukasz został okradziony, to tylko jego problem. Przez dłuższą chwilę zastanawiała się jednak, czy nie oddzwonić od razu i nie powiedzieć mu o  tym, co się stało. Zwlekała z tym jednak tak długo, aż z zamyślenia wyrwał ją dźwięk dzwonka u drzwi. Cholernie się pospieszył – nie zdążyła nawet przypudrować nosa. W drodze do drzwi przystanęła jednak przed lustrem i poprawiła włosy stwierdzając z niesmakiem, że nie jest zadowolona ze swojego wyglądu. Na nic więcej nie wystarczyło jednak czasu, gdyż Łukasz pukał wściekle do drzwi, jakby zależało od tego jego życie. Pomyślała, że jest cholernie bezczelny, co jeszcze bardziej ją rozzłościło. Otworzyła zamierzając zrobić mu ostrą reprymendę, kiedy jednak spojrzała na niego ogarnęło ją takie  zdumienie, że nie zdołała wydusić z siebie słowa. Oto stał przed nią zaniedbany, wychudzony facet w ogóle nie podobny do zawsze pachnącego, zapierającego swym wyglądem dech w piersiach Łukasza.
         Co ci się stało? - spytała próbując nadać swojemu głosowi jakiś w miarę normalny ton.
         Mam problemy. – burknął wtaczając się do środka – Zamknij drzwi. – dodał lękliwie oglądając się za siebie.
Zrobiła posłusznie co nakazał, czując się wstrząśnięta  wyglądem i zachowaniem kochanka.
         Napijesz się czegoś? - zaproponowała zdjęta czymś , co przypominało litość.
         Nie, dziękuję. – rozejrzał się po przedpokoju.
Przynajmniej nie zwrócił w ogóle uwagi na jej niedoskonały wygląd. I to była jedyna pocieszająca rzecz w jego wizycie.
         Wpadłem tylko po mój kuferek i zaraz znikam.
Poczuła ucisk w gardle. Pomyślała, że powinna najpierw go trochę obłaskawić nim dowie się, co stało się z jego własnością.
         Ale najpierw usiądź. – zrobiła zapraszający gest w stronę pokoju – Porozmawiamy...dawno cię nie było... może zechcesz zostać nieco dłużej – zrobiła jedną ze swoich uwodzicielskich min, a nawet poprawiła szlafroczek w zachęcający sposób. Łukasz jednak wydawał się zupełnie nieczuły na jej wdzięki, nie wykazywał też chęci do pozostania, nawet przez chwilę.
         Może innym razem. – rzucił na odczepne – Zabieram go i już mnie nie ma.
Teraz jego wzrok padł na bagaż stojący w rogu w tej samej pozycji w jakiej zostawił go będąc u niej ostatnim razem. W pierwszej chwili nie zauważył niczego niepokojącego i przez ułamek sekundy zobaczyła w jego oczach ulgę, a wtedy  nabrała złudnej nadziei, że odejdzie z nim i niczego nie zauważy. Zanim zdążyła cokolwiek powiedzieć złapał kufer za uchwyt i lekko...zbyt lekko uniósł go w górę.  Zdumienie i wściekłość jakie odmalowały się na jego twarzy przeraziły ją. Widziała jak zbladł. Nie było innego wyjścia jak zacząć się od razu tłumaczyć.
         Zostałam...a właściwie ty, zostałeś okradziony przez jednego faceta, który do mnie przychodził. Nie spodziewałam się tego po nim, ja... - próbowała jeszcze coś powiedzieć, ale nie zdążyła, gdyż Łukasz szybkim ruchem złapał ją za gardło.
         Zabiję cię, dziwko! - wysyczał jej prosto w twarz – Na pewno cię zabiję, nawet gdybyś uciekła na księżyc! Nie masz pojęcia co się stanie jak nie odzyskam przynajmniej części pieniędzy!
         Pieniędzy? - jęknęła z trudem przełykając ślinę.
Puścił ją tak brutalnie, że upadła na podłogę, ale zaraz potem uderzył ją w twarz. W życiu nikt jej tak nie potraktował. Pomyślała, że jeśli teraz wyjdzie z tego cało załatwi tego drania, choćby miało jej to zająć resztę życia.
         Gdzie on jest? - warknął zasadzając jej porządnego kopniaka w bok.
         Daniel? - jęknęła zasłaniając twarz.
         Tak! Cholerny Daniel. Zabiję tego gnoja, a jeśli ja tego nie zrobię znajdą się inni.
         Jest za granicą, nie odbiera ode mnie telefonów. Tylko jego matka może wiedzieć gdzie go szukać.
         Daj mi jej adres, ale to już! - krzyczał bijąc ją po głowie.
Zaczęła panicznie krzyczeć.
         Zamknij się, albo zabiję jak sukę! - znów jego dłonie wylądowały na jej szyi. Uspokoiła się , kiedy poluzował uścisk. Zaczęła bez-składnie tłumaczyć mu, gdzie mieszka matka Daniela. Ostatecznie wolała żeby zabił tą starą zamiast niej.
         Nic więcej nie wiem  i nic tu nie poradzę – dodała na zakończenie swoich wywodów.
         Nie poradzisz?! - znów ją kopnął.
Zwinęła się z bólu.
         Do czwartku masz mi przygotować pięćdziesiąt tysięcy, to wystarczy na początek. Inaczej mnie zabiją, ale zanim to zrobią,  ja zabiję ciebie. Nawet nie próbuj dzwonić na policję, bo i tak wszędzie cię znajdę....albo inni znajdą. Tak czy siak będzie po tobie – dodał złowieszczo dokładając kolejnego kopniaka. - W czwartek ktoś zgłosi się po pieniądze i wierz mi – lepiej żeby były. – stwierdził na odchodne, a po chwili zniknął za drzwiami.


Komentarze

Gwara śląska najgryfniejsze wlazowania

Kuloki i hajcongi

Jak już przidzie styczyń to praje dycko je bioło za łoknym, aże bioło, autami ludzie niy poradzom wyjechać ze swojich placow skuli śniegu, a kaj człowiek sie yno niy podziwo, lotajom ludziska po szesyjach z roztomańtymi hercowami i inkszymi łopatami i łodciepujom te wielki hołdy. Wszyndzi je gładko i trza dować pozor jak sie idzie we ważnej sprawie na klachy do somsiadki, abo do roboty. A jak je zima w chałpach! Trza hajcować we wszystkich piecach, bo inakszy pazury łod mrozu ulatujom. Jo dycko myślach że nojlepszy sie majom ci, kierzi miyszkajom na blokach, bo dycko majom ciepło, niy muszom sie marasić wonglym, ani wachować piecow, coby w nich niy zagasło, ale ostatnio słysza, że i na blokach ni ma tak blank dobrze, bo bezmała som tam jakiś haje o liczniki przi tych fojercongach. A zajś jak kiery miyszko we swoji chałpie, to musi już na jesiyń sie o wongel starać, a w zimie niy umi se bez żodnej komedyje ponść z chałpy, bo zarozki we piecu zagaśnie i kaloryfer zamiast parzić po puk

Bebok - straszki śląskie

Bebok Starki i ciotki, opy i omy, somsiod i potka dobry znajomy, kożdy sztyjc straszy i yno godo, że zmierzłe bajtle, to bebok zjodo. Jak niy poschraniosz graczek z delowki, jak we Wilijo niy zjysz makowki, jak locesz, abo straszysz kamratki, jak klupiesz wieczor w dźwiyrze sąsiadki, to już cie straszom, że bebok leci. Zaroz wylezie i zeżro dzieci. Choć żejś go jeszcze niy widzioł wcale, bo sztyjc kajś siedzi som na powale, abo za ścianom szuści i klupie, abo spi w szparze w starej chałupie. Bebok w stodole, bebok je w rzece, a jak tam przidziesz, to łon uciecze. A je łoszkliwy, jak mało kiery, choć ni mo kryki, ani giwery. A jednak, bojom fest sie go dzieci, bo żodyn niy wiy, skoro przileci. Toż, kożdy dumo i rozważuje jak tyż tyn bebok sie prezyntuje. Czy łon je wielki jak kumin z gruby,   Abo, jak mrowca bebok łoszkliwy je mały, abo ciynki jak szpanga. Czy łon mo muskle i dźwigo sztanga, abo je leki jak gynsi piyrzi, abo si

Bajka o śwince po śląsku

Bajka o śwince                                     Babuć Kulo sie po placu babuć we marasie, rod w gnojoku ryje, po pije w kalfasie, kaj je reszta wopna i stare pająki, co się przipryczyły zza płota łod łąki. Gryzie babuć   wongel jak słodki bombony, po pije go wodom, kaj gebiz łod omy leżoł zmoczony. Woda zzielyniała, skuli tego bardzij mu tyż szmakowała. Zeżro wieprzek mucha,   ślywki ze swaczyny, po ym se po prawi resztom pajynczyny. Godali nom   oma, że nikierzi ludzie som gynau zmazani, choćby te babucie. Dejmy na to ujec, jak przidzie naprany, tyż jak wieprzek śmierdzi i je okulany. Śmiejymy sie z wieprzkow, ale wszyscy wiedzom- kożdego   babucia kiedyś ludzie zjedzą.