III
Właśnie kończyła swój artykuł o festynie, kiedy w drzwiach
stanęła naczelna małpa. A tego dnia do tej właśnie chwili nie opuszczał jej
dobry humor, szczególnie kiedy po raz kolejny przypomniała sobie wczorajszą
burzę z piorunami, która przerwała imprezę w połowie. Mecz w ogóle się nie
odbył, gdyż boisko zmieniło się w jedną, wielką kałużę, a wiatr pozrywał
parasole i prowizoryczne daszki kramarzy wciskającym uczestnikom piwo gorszej
jakości, sprzedawane w wyższej cenie i beznadziejne gadżety. Sprzęt
nagłaśniający zamókł, co wykluczyło także dalsze żałosne pojękiwania zespołu,
który miał umilać czas gościom. W ten sposób dzięki siłom wyższym mogła spotkać
się z Danielem nieco wcześniej, by zjeść romantyczną kolację w przytulnej
knajpce, a potem spędzić z nim upojny wieczór w jej mieszkaniu. Jeszcze przed
chwilą chciało jej się śmiać, gdy przypomniała sobie czmychających kramarzy z
miejsca imprezy, ale teraz stała przed nią stara małpa błyskająca w jej stronę
swoimi nieruchomymi, stalowymi oczkami.
–
Skończyłaś artykuł? - spytała od niechcenia.
Ta kobieta prawie nigdy się nie uśmiechała i nie miała
złudzeń wiedząc, że teraz też tego nie zrobi nawet, kiedy pokaże jej zdjęcia
rozwalonych budek z lodami.
–
Przed chwilą – oznajmiła równie krótko.
Wiedziała, że małpa lubi zwięzłe odpowiedzi.
–
Nie było za bardzo o czym pisać, prawda?
–
Nie bardzo jeśli idzie o festyn, ale o burzy
trochę się rozpisałam.
–
To dobrze – jęknęła wykrzywiając usta, jednak z pewnością
nie był to uśmiech. - Nie masz latem zbyt wiele do roboty, więc weźmiesz
miejscowość Jolki. Fabian ci pomoże, zwracaj się ze wszystkim do niego.
Ostatnio Jolka wyczaiła jakąś Izę Konieczny, która interesuje się historią.
Pojedziecie do niej z Fabianem, zrobicie wywiad w rubryce o ciekawych ludziach
w regionie.
–
Dobrze, zajmę się tym.
Małpa wyszła nie oglądając się za siebie. Wcisnęła jej robotę
Jolki z pewnością nie konsultując z nią tego. Pewnie, kiedy Jolka wróci z
urlopu będzie wściekła, że temat , który upatrzyła dla siebie będzie podpisany
nazwiskami jej i Fabiana. W sumie naczelna zrobiła dla niej dobry uczynek nie licząc faktu, że musiała
oglądać jej kwadratową twarz. I nie chodzi tylko o pomysł na wywiad, ale także
i to, albo przede wszystkim o to, że pomagać jej będzie nowy zastępca
naczelnej.
Kiedy zjawił się tu przed miesiącem, Ania od razu zwróciła na
niego uwagę – nie mogło być inaczej, gdyż wcześniej sama miała nadzieję na jego
stanowisko. Niestety małpa oznajmiła wszystkim, że jej nowy zastępca przychodzi
z innej redakcji. Tak więc nadzieja prysła niczym mydlana bańka. Jedynym
pocieszeniem był fakt, że Fabian był bardzo przystojnym mężczyzną. Od razu po
jego pojawieniu się w redakcji zaczęły się szepty i ciche westchnienia
koleżanek. Postanowiła, że utrze wszystkim nosa i pokaże dziewczynom , łącznie
z małpą, że ten nowy będzie jadł jej z ręki. Od pierwszej chwili zaczęła używać
swojej żelaznej broni w postaci swojego
niezrównanego czaru, mrugania oczami, przelotnych, powłóczystych spojrzeń i
innych sposobów, które nawet nieboszczyka porwałyby do zalotów. Ku ogólnemu
zdumieniu Fabian okazał się nieczuły, ani na jej wdzięki, ani na westchnienia
pozostałych pań w redakcji.
Po krótkim śledztwie zrobionym wśród znajomych, z których
niektórzy pracowali w poprzedniej gazecie Fabiana dowiedziała się, że facet
jest żonaty i szaleje za swoją małżonką, która ku oburzeniu Ani i pozostałych
koleżanek była podobno całkiem pospolitą kobietą, której uroda pozostawia wiele
do życzenia. Ania wielokrotnie zachodziła w głowę jakiż to czar rzuciła na
zastępcę naczelnej jego żona, że był zupełnie ślepy na jej wdzięki. Wiedziała
od koleżanek, że Fabian jest także szczęśliwym ojcem rocznej córeczki,
zastanawiała się więc, czy to dziecko wpływa tak na tego przystojnego
mężczyznę, że stał się domatorem i miłośnikiem pieluch zamiast korzystać z
tego, co samo mu się nadarza i jest z pewnością o wiele bardziej atrakcyjne niż
jeżdżenie z wózkiem dziecinnym po mieście. Na szczęście do tej pory nie
spotkała go pchającego wózek i dziękowała za to losowi, gdyż nie mogła nawet
wyobrazić sobie takiego faceta z przyziemnym, upokarzającym , jej zdaniem
pojazdem. Zastanawiała się nawet czy widząc go w takiej sytuacji nie poczułaby
obrzydzenia. W każdym razie skoro nie miała okazji poznania córeczki Fabiana
nadal mogła myśleć o nim jako o swojej potencjalnej zdobyczy. Miała wiele
doświadczenia w sprawach damsko-męskich, wiedziała więc, że kogoś takiego jak
on, nie wystarczy po prostu poderwać – ktoś taki miał najwyraźniej bardzo
wysoki poziom moralności i chyba nawet nad poprzeczką podniesiony poziom
uczciwości i wierności. Wyrwanie takiego faceta w przerwie w pracy nie
wchodziło w grę. Trzeba było użyć tu sposobów o wiele bardziej wyrafinowanych.
Dlatego po pierwszych próbach, kiedy
przybył do redakcji dała sobie spokój z podrywem czekając na lepszą okazję.
Teraz jednak miała zwracać się do niego w sprawach zawodowych
i skoro było to zarządzenie samej naczelnej małpy, wszystko może się zdarzyć.
Zamknęła więc laptop i od razu postanowiła przystąpić do rzeczy. Przed
przekroczeniem progu biura zastępcy naczelnej nie omieszkała jednak zrobić
krótkiego przeglądu w lustrze. Na szczęście tego dnia założyła śliczną, nową
bluzeczkę z wielkim dekoltem, który zawsze przyciągał wszystkie męskie
spojrzenia. Wystarczyło jeszcze tylko poprawić makijaż, a właściwie użyć
pomadki, która jak wiadomo szybko się ściera, gdyż co jak co, ale makijaż w
pracy zawsze miała nienaganny i to niezależnie od samopoczucia, bo wygląd był
dla niej sprawą nadrzędną.
Fabian jak zwykle siedział za swoim komputerem, zdaje się
obrabiał jakieś zdjęcia, był dobrym grafikiem i było o tym powszechnie wiadomo.
Zapukała w futrynę, żeby zaznaczyć swoją obecność. W pierwszej chwili chciała
od razu wejść do środka, ale zaraz potem uznała, że stojąc tak w progu lepiej
zaprezentuje swoją nienaganną figurę i długie, opalone nogi, o co zadbała już
tego lata, gdyż jej urlop skończył się dwa tygodnie temu.
–
A, pani Ania – ogarnął ją wzrokiem, ale nie
zauważyła w jego oczach oznak szczególnego uwielbienia. Spojrzał na nią, jak na
koleżankę z pracy i dlatego ogarnęła ją wściekłość, choć oczywiście niczego po
sobie nie pokazała i zamiast wściekłej miny zaprezentowała mu szereg lśniących,
białych zębów w szerokim uśmiechu.
–
Można? - spytała przymilnie.
–
Proszę bardzo – wskazał jej krzesło obok.
–
Naczelna powiedziała, że będziemy pracować razem
w zastępstwie Jolki. Wiesz już o tym?
–
A, tak, wspominała. Mówiła ci o tej pani Izie?
–
Wspominała – znów obdarzyła go pięknym
uśmiechem.
–
Gdybyś mogła zaznajomić się nieco z jej osobą,
wiesz, poszperać trochę, to może moglibyśmy w najbliższych dniach pojechać do
niej i zrobić ten wywiad. Jeśli nie dasz rady, zrobię to sam.
–
Nie. – może zbyt szybko zareagowała, ale równie
dobrze mógł odnieść wrażenie, że zależy jej na wywiadzie – Poszperam i umówię
się. Naczelna prosiła żebyśmy robili to razem.
–
Tak, słyszałem. – coś jakby nuta
zniecierpliwienia w jego głosie.
Miała dość.
–
To tyle. Na razie.
–
Na razie. - coś jakby prośba :” Idź już sobie,
mam robotę”
Wyszła zła. Trudno będzie cokolwiek wskórać u tego faceta.
V
–
Zajrzałam na nasze konto i wtedy stwierdziłam,
że nasze oszczędności rozpłynęły się w powietrzu. - głos mamy brzmiał naprawdę
żałośnie. Widać, że była zdruzgotana kolejnym wyskokiem ojca.
Nic dziwnego, sama nie mogła uwierzyć w to co usłyszała.
Owszem, wiedziała, że ojciec od czasu do czasu robił sobie skoki w bok.
Właściwie to nawet nie miała o to do niego żalu, zdawała sobie przecież sprawę
z tego, że swój charakterek i gorący temperament odziedziczyła po nim. Nie
rozumiała ludzi stałych uczuciowo. Osoba
ojca była jej bliższa, niż wiecznie rozhisteryzowanej, biadolącej, wiernej
matki, która zamiast oddać ojcu pięknym za nadobne, po każdym jego romansie
wpadała w depresję i miesiącami wylewała swoje żale na wszystkich wokół.
Jedynym, o co miała pretensje do ojca było to, że mógłby postarać się o większą
dyskrecję. Skoro już kiedyś zdecydował się na założenie rodziny, mógłby
bardziej starać się o to, by mama nie dowiadywała się o jego kochankach. Potem
to ona musiała wysłuchiwać jej narzekań. Cóż robić, rodziców się nie wybiera, a
skoro przez całe życie traktowali ją jak oczko w głowie, rozpieszczali ją i
wspomagali finansowo nie miała właściwie na co zbytnio narzekać. Żale matki na
ojca jakoś znosiła – po prostu starała się za każdym razem przetrwać najgorsze
i nie wtrącać się zbytnio – dotychczas zawsze się to udawało i opłacało, gdyż
ojciec zdjęty wyrzutami sumienia po każdym wyskoku starał się wszystko
wynagrodzić zarówno matce jak i córce. Doskonale wiedział, jak złagodzić gniew
Ani – po prostu przelewał na jej konto jakąś sumkę i sprawa była załatwiona.
Tym razem jednak telefon matki oznaczał coś dużo bardziej
poważnego. Ojciec nigdy nie wspierał finansowo swoich kochanek, co najwyżej
kupował im jakieś drobne prezenty, które nie obciążały domowego budżetu,
dlatego wiadomość, że wydał na jakąś babę swoje oszczędności wstrząsnęła nią.
Od razu zapaliła się jej czerwona lampka – chyba ojciec się nie zakochał? Mógł
zostać oszukany – ale ojciec był przecież starym wygom w tych sprawach.
Postanowiła jeszcze nie panikować i zaczęła dokładnie wypytywać matkę. Okazało
się, że ojciec od pewnego czasu zaczął znikać po całych dniach z domu, żeby
spotykać się z jakąś kobietą, a kiedy matka zajrzała na ich konto okazało się,
że zniknęła z niego znaczna suma pieniędzy, zaś kilka dni później przelał na
czyjeś konto resztę oszczędności, które zgromadzili wspólnie z matką przez
ostatnie kilka lat.
–
Ojciec chyba oszalał! - krzyknęła zrozpaczona do
telefonu – Muszę się z nim spotkać, może uda się to w jakiś logiczny sposób
wyjaśnić.
–
Tak, spróbuj – matka łkała do słuchawki jak
zraniona kotka. - Ze mną w ogóle nie chce rozmawiać. Wydaje mi się, że chce
odejść. Nic już nie rozumiem.
–
Uspokój się mamo, porozmawiam z nim.
–
Obiecujesz, że powtórzysz mi waszą rozmowę?
–
Obiecuję, ale najpierw musisz się uspokoić.
Trzasnęła słuchawką. Jeśli ojciec rzeczywiście chce odejść od
matki i co gorsza zwiąże się z kobietą, która poluje na jego pieniądze, skończą
się przelewy na jej konto. Do tego nie może dopuścić! Od razu więc zadzwoniła
do ojca i naskoczyła na niego.
–
Podobno chcesz zostawić mamę!
–
Kto ci to powiedział? - w jego glosie wyczuła
niepokojący spokój.
–
Oczywiście mama.
–
Któż by inny – teraz usłyszała zniecierpliwienie
– Jeszcze nie jestem do końca zdecydowany.
Teraz doszła do wniosku, że jednak ojciec oszalał. Że też
mama nie zadzwoniła do niej wcześniej, może razem przywróciłyby go do porządku.
Teraz obawiała się, że może być za późno.
–
Ale zdecydowałeś się na opróżnienie konta! - wykrzyczała
mu do telefonu.
–
Moje pieniądze, to nie twoja sprawa! - brzmiało
jakby był pewien swoich słów – Jesteś dorosła i nic ci do moich oszczędności.
Rzucił słuchawką. Było gorzej niż przypuszczała. Wyglądało na
to, że ojciec mimo swoich słów podjął już decyzję. Ruszyła do kuchni,
potrzebowała mocnej kawy i papierosa. Musiała pomyśleć, poszperać w pamięci i
przypomnieć sobie jego kobiety, te z którymi zdarzało jej się go widywać.
Właściwie z żadną z nich specjalnie się nie afiszował, ale ona i tak z daleka
potrafiła wyczuć jego kochanki. Nigdy nie traktował ich poważnie, więc teraz
zastanawiała się kim może być kobieta, dla której zdecydował się na tak
desperacki krok, jakim było naruszenie oszczędności. Musi być naprawdę niezwykła, skoro ojciec
zastanawia się nawet nad wyprowadzką. Jeśli do tego dojdzie, ona straci nad nim
zupełnie kontrolę, a to oznacza rezygnację z wielu rzeczy.
Przez chwilę zastanawiała się czy nie wsiąść w samochód i nie
pojechać do matki. Potem jednak porzuciła tą myśl, była już wystarczająco mocno
zdołowana, żeby jeszcze dodatkowo wysłuchiwać jej narzekań, zresztą mama pewnie
i tak nie domyśla się kim jest jej rywalka - pewnie jest młodsza, piękniejsza i
z całą pewnością bardzo sprytna. Żeby poprawić sobie nastrój zaczęła rozmyślać o
Fabianie.
Udało jej się nawiązać kontakt z panią Izą, która okazała się
być miłą i co najważniejsze wylewną osobą. Chętnie zgodziła się na wywiad, a
nawet na serię spotkań, na których mogłaby opowiadać ciekawe historie o
regionie. Po krótkiej rozmowie telefonicznej Ania przekonała się, że jest ona
kopalnią wiedzy, zaproponowała więc Fabianowi zrobienie z nią kilku artykułów,
z których każdy opowiadałby o jakimś wydarzeniu historycznym mającym wpływ na
region i jego mieszkańców . Zgodził się chętnie i bardzo spodobał mu się ten
pomysł, a jej bardzo spodobało się, że zaproponował jej podwózkę swoim samochodem. Stwierdził nawet,
że latem, gdy niewiele się dzieje, nic nie stoi na przeszkodzi,e by spotkać się
z panią Izą dwa, a może nawet trzy razy w tygodniu i przygotować artykuły,
które potem będą ukazywały się cyklicznie.
–
Też tak uważam, trzeba kuć żelazo póki gorące. –
przyznała mu rację i nie miała tu na myśli tylko cyklu reportaży.
Pierwszą wizytę mieli złożyć pani Izie już kolejnego dnia pod
wieczór.
–
To dobra wiadomość, musimy to uczcić jakąś
lampką wina – uśmiechnął się, kiedy mu to zakomunikowała.
–
Chętnie – posłała mu jeden ze swych zalotnych
uśmiechów.
Chciało jej się krzyczeć z radości. Już widziała miny Beaty i
pozostałych dziewczyn, kiedy zobaczą jak Fabian zacznie ją faworyzować w pracy,
jak będzie za nią wodził maślanym wzrokiem. Lepszego prezentu nie mogła dostać
od losu. Przez cały wieczór nakładała sobie na twarz kolejne maseczki,
próbowała nowe uczesania, przymierzała ciuchy, które dobrze na niej leżały.
Miał to być wspaniały wieczór i byłby taki, gdyby nie telefon od mamy. Poczuła
wściekłość, nie tyle na ojca, który był zmęczony swoim długoletnim, nudnym
związkiem i potrzebował odmiany, ile na matkę, która była na tyle niezaradna,
by nie móc przywiązać do siebie mężczyzny, na którym jej zależało - bo matce
tak naprawdę przez całe życie zależało jedynie na miłości ojca. Tak bardzo się
różniły – ona nigdy nie zwiąże się z jednym facetem.
Dźwięk komórki przerwał jej rozmyślania. Pomyślała, że to znów
matka – jeśli ona dzwoni, nie odbierze. Potem przyszło jej na myśl, że to może
być Fabian zerknęła więc na wyświetlacz.
Zobaczyła numer Łukasza. Dawno nie dzwonił, pewnie nawet o niej nie myślał
zajęty żonką. Teraz nagle przypomniał sobie – pewnie żonka zaczęła nieco
przynudzać w łóżku. Uśmiechnęła się do tej myśli. Może Łukasz przywróci jej
dobry humor.
–
Witaj, piękna! - w jego głosie wyczuła pożądanie
i jeszcze coś,czego nie potrafiła określić.
–
Dawno nie dzwoniłeś – jęknęła żeby pomyślał, iż
czuje się tym urażona.
–
Nie gniewaj się, miałem ostatnio dużo na głowie.
–
Rozumiem....żonka
–
Przestań, nie chcę teraz o tym myśleć.
–
Ho, ho – zaśmiała się – Rodzinka daje do wiwatu?
–
Trochę – uciął – Czy mogę przyjechać?
–
Kiedy? - spytała przekornie, choć wiedziała, że Łukasz
dzwonił, kiedy potrzebował jej od razu.
–
Teraz.
–
No, nie wiem... – chciała się nieco podroczyć,
nie była przecież jakąś tanią dziwką.
–
Proszę.
–
Skoro tak ładnie prosisz – zaśmiała się – Za
godzinkę.
Komentarze
Prześlij komentarz