V
Przez kolejne trzy dni chodziła jak struta. Jej mąż zajmował
się sprawami w gospodarstwie i ciągle patrzył jej na ręce, zupełnie jakby
podejrzewał, że nie może się doczekać aż wreszcie wybierze się do stolarni, a
ona w końcu zostanie sama przez kilka godzin. Wyrzuty sumienia i zasada, że nie
grzebie się w cudzych rzeczach poszły w niepamięć. Nie mogła doczekać się, aż
będzie miała okazję udać się do domu Natalii i przeszukać jej rzeczy. Zbliżał
się koniec tygodnia, a wraz z nim chwila kiedy obie córki wrócą do domu. Wtedy
nie będzie miała okazji, by zniknąć na jakiś czas i znów pozostanie jej czekać
do przyszłego tygodnia. Nikt nie może się dowiedzieć, że ma klucz Natalii.
Damian wciąż kręcił się wokół domu i nie mogła oprzeć się wrażeniu, że
także czeka na okazję, by pobiec do
pustego domu. On jednak nie miał klucza, więc nie mógł tak po prostu wejść do
środka, musiałby się włamać. Zastanawiała się, czy stać by go było na tak
desperacki krok. Wreszcie pod koniec tygodnia, dzień przed powrotem córek
zdecydował się na wyjazd do stolarni. Nie mógł przecież w nieskończoność
odkładać swoich obowiązków, tym bardziej, że zawsze miał jakieś zlecenia, z
których musiał się wywiązać. Przez te trzy dni niewiele rozmawiali. Damian
udawał, że jest bardzo zajęty, a ona chciała nadrobić wszystkie prace po to, by
móc ulotnić się przez jakiś czas, kiedy mąż tylko wyjedzie z gospodarstwa.
Kiedy zobaczyła go w stroju roboczym wsiadającego do auta odetchnęła z ulgą. Z
sercem na ramieniu pobiegła do domu Natalii. Ściskała mocno w dłoni klucz
myśląc o tym, że być może, kiedy przekręci go w zamku coś zmieni się w jej
życiu i być może nie będzie to coś dobrego, ale mimo tego chciała wiedzieć jaka
tajemnica łączyła jej męża ze zmarłą sąsiadką. Po wejściu do środka od razu
pobiegła do sypialni.
Wszystko zastała tak jak przed wyjazdem Magdaleny. W kuchni
nadal roznosił się mdły zapach papierosów, co sprawiło jej ulgę, gdyż wolała
to, niż różaną woń perfum Natalii. Dzięki tym papierosom wrażenie, że wchodzi z
butami do czyjegoś zakończonego już życia nie było tak silne. Odważnie nacisnęła
klamkę w drzwiach. Otworzyły się z piskiem przez co poczuła gęsią skórkę na
plecach. Od razu podeszła do stylizowanego kredensu, który kiedyś dla sąsiadki
wykonał jej mąż z dębowego drzewa. Były w nim trzy szuflady. Na początek
otworzyła tą, w której grzebał Damian, kiedy mu w tym przeszkodziła kilka dni
temu. W środku były dwa albumy ze zdjęciami i kilkanaście kopert. Przełożyła
albumy i zajrzała do pierwszej koperty. Znalazła w niej zdjęcia. W każdej z
kopert było mnóstwo fotografii. Wyjęła wszystkie i rozrzuciła na podłodze. Szuflada była pusta. Zdziwiło ją
dlaczego Damian zamierzał przeglądać pamiątkowe zdjęcia Natalii. Może jednak
nie wiedział gdzie szukać swoich wkrętów?
Postanowiła przejrzeć zdjęcia, ale najpierw zajrzała do pozostałych dwóch
szuflad. Było w nich mnóstwo dokumentów i przejrzenie wszystkich zajęłoby jej
wiele czasu. Zdecydowała więc, że obejrzy zdjęcia, a do dokumentów wróci
później. Najpierw zajrzała do albumów. Były tam zdjęcia z czasów, kiedy Natalia
była żoną Zbigniewa. Nie wiedziała czego szukać, przeglądała więc strona za
stroną - udokumentowanie całego małżeństwa od ślubu aż do śmierci Zbigniewa –
ponad dwadzieścia lat beztroskiego życia sąsiadki u boku bogatego, o wiele
starszego męża. Wpatrywała się w jego oczy wyrażające zachwyt i obojętność
Natalii – wszystko udokumentowane za pomocą flesza, ich proces starzenia,
zmarszczki, których na początku nie było, a które pojawiały się w miarę
przewracania stron, ich podróże, zdjęcia w ogrodzie, w końcu schorowana twarz
Zbigniewa. Żaden z albumów nie zawierał niczego o czym by nie wiedziała.
Schowała je z powrotem do szuflady i zaczęła przeglądać koperty. Pierwsza
zawierała fotografie sprzed ślubu ze Zbigniewem. Z tych zdjęć uśmiechała się do
niej piękna, wytworna kobieta, często w otoczeniu mężczyzn, którzy zapewne ją
adorowali. Inne koperty zawierały zdjęcia z podróży, z różnych spotkań ze
znajomymi, zdjęcia ze Zbigniewem w ogrodzie. I wreszcie z ostatniej koperty
wysypały się zdjęcia z jej mężem. Poczuła, że się poci, nie rozumiała dlaczego
Natalia fotografowała się tylko z Damianem, bo w całej kopercie nie zobaczyła
ani jednego swojego zdjęcia. Zaczęła grzebać w pamięci, ale nie znalazła ani
jednej sytuacji, kiedy sąsiadka poprosiłaby ją o wspólne pozowanie do zdjęcia.
Tymczasem jej mąż uśmiechał się czule w różnych sytuacjach i pozach i w
najprzeróżniejszych miejscach – były tam zdjęcia z miasta, na których patrzyli
sobie w oczy, zdjęcia z jakichś budynków, które sprawiały wrażenie hoteli,
zdjęcia z pokoi z jednym łóżkiem, z wycieczek, o których jej nie wspominał i
wreszcie zdjęcie Natalii w stroju kąpielowym, na którym stali objęci z jej
mężem, a ona robiła do niego maślane oczy, zupełnie jakby za chwilę mieli się
pocałować. Zrobiło jej się słabo i poczuła jak całym jej ciałem wstrząsają
lodowate dreszcze. A więc romans Damiana ze zmarłą był faktem, a ona była
zadowolona, kiedy wyruszali razem do miasta, cieszyła się, że w towarzystwie
Natalii nie podrywał innych kobiet. Przeczucie, że kogoś miał nie myliło jej,
ale fakt, że tym kimś była Natalia wstrząsnął nią do głębi. Nie mogła uwierzyć,
że tak długo dawała się oszukiwać. Ile lat to mogło trwać? Być może zaczęło się
po śmierci Zbigniewa, a może już wcześniej. Natalia nawet za życia męża nie
kryła przed nią, że pociągają ją inni mężczyźni. Wiedziała, że od czasu do
czasu funduje sobie skok w bok, ale nie myślała, że stać ją na romans z własnym
sąsiadem, od którego była starsza o dziewięć lat. Poza tym Damian jest jej
mężem, a ona przecież przez lata pomagała Natalii – prała, sprzątała, czyściła
meble. Znów złapała się za głowę. To dlatego wciąż utwierdzała ją w
przekonaniu, że Damian nie robi nic zdrożnego. Posunęła się nawet do tego, że
próbowała wzbudzić w niej wyrzuty sumienia, wciąż powtarzała, że nie godzi się
być zazdrosną, kiedy mąż haruje na utrzymanie rodziny. Wręcz śmiała się z jej
podejrzeń, mówiła, że jej zarzuty są bezpodstawne. Włożyła fotografie z
powrotem do koperty i wsunęła ją do kieszeni. Tego więc szukał jej mąż,
wiedział o fotografiach, doskonale przecież pamiętał kiedy zostały zrobione, to
dlatego był taki wyciszony i załamany po śmierci Natalii. Dopiero teraz jego
zachowanie, różne sytuacje, kiedy nie mogła zrozumieć o co mu chodzi, jego
ciągłe zlecenia, interesy z sąsiadką, wyjazdy, te wszystkie remonty, którym
poświęcał tyle czasu w jej domu, dopiero teraz to wszystko stało się jasne.
Gorączkowo przejrzała resztę zdjęć, ale nie znalazła tam niczego, co mogłoby
nią wzburzyć równie mocno jak koperta z wizerunkami Damiana. Wrzuciła wszystko
z powrotem do szuflady i wyszła z sypialni. Nie miała już sił przeglądać
dokumentów i faktur, które Natalia trzymała w pozostałych szufladach. Wyszła na
świeże powietrze, potrzebowała teraz przestrzeni, gdyż miała wrażenie, że w
domu sąsiadki zrobiło się duszno. Najbardziej bała się, że kiedy wróci do
siebie powietrze w jej domu będzie równie gęste i nie będzie w stanie normalnie
oddychać – powietrze, które dzieliła z człowiekiem, który wiecznie miał do niej
pretensje o brak zaufania z jej strony. Kiedy o tym myślała chciało jej się
śmiać.
VI
Rozrzucone zdjęcia walały się po kuchennej podłodze. Kilka
razy nadepnęła na nie, kiedy biegała tam i z powrotem. Nie potrafiła rozmawiać
spokojnie, nie mogła usiąść, jak o to
prosił Damian, nie potrafiła logicznie myśleć, kiedy z podłogi patrzyła
na nią uśmiechnięta, wypielęgnowana
twarz sąsiadki. Czym bardziej nakręcała się w bezsilnej złości krzycząc na męża
tym bardziej stawały jej przed oczami wyrafinowane pozy i zalotne miny ,
którymi sąsiadka z pewnością go obdarzała. Bladość twarzy jej małżonka, drżące
dłonie i unikanie wzrokiem mówiły same za siebie, upewniały ją w przekonaniu,
że ma rację, choć ani słowem nie potwierdził tego, czego była zupełnie pewna.
Wręcz przeciwnie – przyrzekał i zapewniał, że bardzo się myli. Był wściekły,
zaczął jej zarzucać, że okłamała go i zdeptała jego zaufanie twierdząc
wcześniej, że Magdalena nie zostawiła jej klucza. Widząc, że jest na straconej
pozycji, kiedy całą podłogę zapełniały dowody jego wiarołomstwa uczepił się jak
zwykle zresztą jej braku zaufania . Wiedziała, że nigdy się nie przyzna. Na
jego korzyść przemawiał przecież fakt, że Natalia zamilkła na wieki i niczego
już nie powie, ani nie potwierdzi.
–
Szargasz dobre imię osoby zmarłej – próbował
wzbudzić w niej wyrzuty sumienia widząc, że inne argumenty do niej nie
trafiają. - Natalia nie może się już bronić, a tymczasem łączyła nas tylko
przyjaźń, ale ty tego nie możesz zrozumieć, bo jesteś osobą zazdrosną i
zadufaną w sobie.
Uderzyła go w twarz. Właściwie nie chciała tego zrobić, ale ręka
sama uniosła się do ciosu, a nerwy odmówiły jej posłuszeństwa. Zaczęła płakać,
chciało jej się wyć, wykrzyczeć mu całe zło, które jej wyrządził, ale tylko
płakała i płakała. Wykorzystał jej bezbronność i znów zaczął zapewniać, że się
myli, stwierdził nawet, że powinna przemyśleć swoje postępowanie. Mówił i
mówił, a ona płakała i płakała. W końcu pozbierał rozsypane zdjęcia i
powiedział, że je spali, po to, żeby nie miała już przykrych skojarzeń. Dodał
jeszcze, że fakt, iż kobieta siedzi komuś na kolanach o niczym jeszcze nie
świadczy. Rzuciła za nim garnkiem z rosołem, kiedy wychodził z kuchni. Tłusta
maź rozbryzgała się w miejscach, gdzie przed chwilą leżały zdjęcia. Cienkie
nitki makaronu rozlazły się po ścianach niczym robaki, albo młode węże. Wyszła na
podwórko zająć się gospodarstwem. Nie miała zamiaru sprzątać po sobie, ani
gotować dla niego czegokolwiek, pomyślała nawet, że nigdy w życiu już niczego
dla niego nie ugotuje. W kolejnej jednak chwili pomyślała, że to niczego już i
tak nie zmieni, a ona czuje się zbyt zależna od niego, by przestać czuć się
jego żoną, albo chociażby, by ukarać go tak, jak na to zasługuje.
Xxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxx
Choć obiecała sobie, że nie będzie wracać do sprawy zdjęć nie
mogła przestać o nich myśleć, jak również o tym, że być może w domu Natalii
zostały jeszcze inne dowody niewierności Damiana. Powodowana jakąś obsesją
dowiedzenia się wszystkich szczegółów jego romansu kolejnego dnia, kiedy
pojechał do stolarni znów pobiegła przeszukiwać dom sąsiadki. Po południu miały
wrócić córki z uczelni. Zawsze kiedy na nie czekała starała się przygotować
dobry obiad i upiec ciasto. Tym razem jednak nie mogła skupić myśli. Nie
posprzątała nawet domu, ani nie pozmywała naczyń, choć zawsze była przykładną
gospodynią. Nie miała ochoty na pielenie rabaty, ani na dodatkowe doglądanie
zwierząt – pragnęła tylko grzebać i grzebać w rzeczach Natalii. Damian widząc w
jakim jest stanie wolał schodzić jej z drogi. Wieczorem pozmywał naczynia,
pościerał podłogę i ściany, nie udało mu się jednak wywabić tłustych plam po
rozbryzganym makaronie, a córki z pewnością będą o nie pytać. Ich matki jednak
to nie obchodziło.
Jak w amoku przeszukiwała kolejne szuflady, szafki,komody,
bieliźniarki i półki sąsiadki. Zdawała sobie sprawę z tego, że nie odkładała
rzeczy na swoje miejsce. W domu Natalii zawsze panował pewien bałagan, teraz
jednak ubrania wyglądały jakby ktoś próbował wcisnąć je na siłę do półek,
dokumenty leżały rozgrzebane, ale jej było wszystko jedno. Nie wiedziała czy
Magdalena zaglądała do mebli, jeśli to zrobiła może domyślić się, że ktoś
grzebał w jej rzeczach, jeśli jednak była zbyt zajęta pogrzebem i załatwianiem
formalności pomyśli tylko, że bratowa była wielką bałaganiarą. Nie wiedząc do
końca czemu miałoby to służyć, czuła nawet jakąś satysfakcję z faktu, że
Magdalena doda do licznych wad Natalii
jeszcze i tę, że była beznadziejną gospodynią. Od chwili, kiedy znalazła w jej
szufladzie fotografie Damiana czuła zwierzęcą wprost nienawiść do sąsiadki i
nawet nie próbowała jej pohamować mimo tego, że przez całe życie hołdowała
zasadzie żeby nie myśleć źle o zmarłych. Teraz chciałaby żeby Natalia żyła
jeszcze przez jeden dzień po to, by mogła rozdrapać jej twarz, a potem może
sobie wracać do piachu, tam , gdzie jej miejsce. Myśląc wciąż o podłości
swojego męża i złorzecząc Natalii nawet nie spostrzegła kiedy skończyły się
szuflady i szafy do przeszukiwania.
Zajrzała już chyba we wszystkie schowki, pudełka, a nawet w książki
zmarłej i niczego nie znalazła. Wtedy dopiero poczuła głód i pomyślała, że w
domu Natalii spędziła wiele godzin. Kątem oka spojrzała na niedomknięte szafy.
Jeszcze raz zajrzała do wszystkich pokoi, ale tylko po to, by podmykać półki i
drzwiczki oraz pozatrzaskiwać wieczka wszelkich pudełek i innych schowków.
Kiedy wyszła na zewnątrz od razu dostrzegła stojący przed bramą ich domu
samochód męża. Z pewnością przywiózł córki, które zastanawiają się dlaczego
mama niczego nie przygotowała na ich powrót i gdzie w ogóle przebywa. Zamknęła
drzwi wejściowe do domu Natalii i wróciła do siebie witana zdziwionym wzrokiem
córek. Obie od razu zaczęły zadawać jej najprzeróżniejsze pytania wstrząśnięte
jej wyglądem i tym , że nic nie robiła w domu, co w ogóle nie było do niej
podobne.
–
Jestem chora i idę się położyć – poinformowała
je krótko niczego nie tłumacząc.
Xxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxx
Nawet się nie spostrzegła kiedy zasnęła. Właściwie nie była
pewna, czy we śnie, czy na jawie na fotelu tuż obok jej łóżka siedzi Natalia.
Nie bała się. Miała ochotę wstać i uderzyć tę wstrętną kobietę, albo nawet
pobić ją do nieprzytomności, ale pewnie dlatego, że naprawdę spała nie mogła
ruszyć się z miejsca. Patrzyła tylko w szarą twarz sąsiadki, w jej przygasłe
oczy, przyglądała się brązowo – żółtym plamom na policzkach, które świadczyły o
tym, że jej ciało zaczyna toczyć jarzmo śmierci. Leżała i słuchała jej
błagalnego głosu. A Natalia znów prosiła o wybaczenie i pomoc, prosiła o
zrobienie tego, czego ona zaniedbała, a teraz cierpi z tego powodu i z tego też
powodu towarzyszy Reni, choć ona tego wcale nie chce.
Komentarze
Prześlij komentarz