XIII
–
Chcę mieć miłość i namiętność równocześnie.
Wciąż zastanawiam się, czy jest to możliwe, czy można kochać kogoś całym sercem
i równocześnie czuć nieustającą namiętność przez wiele lat. I wiesz co sobie
postanowiłam?
–
Co? - Jerzy z trudem powstrzymał się , by nie
ziewnąć.
Po dobrym seksie zawsze chciało mu się spać, jednak
wynajmując pokój na godzinę nie było to możliwe, dlatego czasem rozważał wyjazd
z Irką na kilka dni, o który prosiła go od dawna. Mógłby wtedy porządnie się
wyspać. Teraz, kiedy zanudzała go swoimi teoriami na temat namiętności
pomyślał, że właściwie od wielu lat nie miał tego, co najbardziej by go
usatysfakcjonowało – porządnego seksu
przed snem. Z żoną oczywiście mógł się porządnie wyspać, ale seks pozostawiał
wiele do życzenia.
–
- Pomyślałam sobie, że tylko z tobą jest to
możliwe – Irka nadal przemawiała, jakby była pod natchnieniem.
–
Masz mnie dziś tylko dla siebie – chciało mu się
ziewnąć, zamiast tego jednak mrugnął zalotnie prawym okiem.
–
Mam, ale tylko okazyjnie. Czy tobie to nie
przeszkadza? Czyż nie czujesz się okropnie, kiedy musisz wracać do domu, do
żony, której już nie kochasz?! - wybuchnęła zalewając się łzami.
–
To prawda... - zająknął się. Poczuł, że rozmowa
wkracza na niebezpieczne tory – Ale sam przecież urządziłem mój dom, mieszkają
tam prócz żony także moje dzieci. Nie czuję się więc tak okropnie, kiedy wracam
do swoich sprzętów.
–
Sam przyznajesz, że wracasz do sprzętów, nie do
ludzi. - przerwała nie dając mu skończyć wywodów na temat domu – Czy nie
chciałbyś wracać już zawsze do domu, w którym będzie na ciebie czekał ktoś,
kogo kochasz i pragniesz?
Jej pytanie kompletnie go zaskoczyło. Od jakiegoś już
czasu narzekała, że spędzają ze sobą
zbyt mało czasu, że zbyt rzadko do niej dzwoni, teraz jednak zabrzmiało to,
jakby żądała żeby rozszedł się z żoną. Tego było już za wiele. To prawda, że
był nią zauroczony, a seks z nią był dla niego czymś niezwykłym, ucieczką od codzienności,
jednak nigdy nawet nie pomyślał, że nie kocha już żony. Owszem, była czasem
naprawdę nieznośna, oziębła i często sobie dokuczali, zupełnie zresztą
niepotrzebnie, ale nie mógłby powiedzieć, że jest mu obojętna. Kocha ją na swój
sposób, dała mu przecież troje wspaniałych dzieci, wspólnie dorabiali się
wszystkiego, łączy ich tak wiele, że ktoś taki jak Irka nie może mieć o tym
zielonego pojęcia. Zresztą, ona przecież także ma męża i on chyba też nie jest
jej zupełnie obojętny, bo gdyby tak było nie paplałaby o nim bez przerwy.
–
Przecież z tobą jest tak samo – odezwał się w
końcu – Też wracasz do męża i pewnie nie zastanawiasz się nad tym, czy jest dla
ciebie mniej wart niż twoje sprzęty.
–
A właśnie, że się zastanawiam, myślę o tym po
całych dniach i doszłam do wniosku, że ty jesteś mi bliższy, niż wszystkie
sprzęty razem wzięte. A Mariana już nie kocham. Ciebie kocham.
–
Cieszę się..to miłe i...cudowne,
ale....spotykamy się tak często jak to tylko możliwe – plątał się w słowach.
Zdarzały mu się chwile, kiedy marzył o tym, by atrakcyjna
kobieta wyznała mu miłość, żeby stwierdziła, że woli jego od własnego męża, od
wszystkich innych mężczyzn, ale teraz wyczuł niebezpieczeństwo w jej słowach.
Owszem , pragnął nadal się z nią spotykać, nie miał jednak zamiaru wybierać
między nią, a żoną, nie chciał też teraz zapewniać jej o swojej miłości – miał
przeczucie, że takie wyznanie może oznaczać dla niego jakąś klęskę, której
jeszcze nie umiał określić.
–
Czy ona odda mi ciebie kiedyś na zawsze? -
rozmarzyła się.
–
Być może, ale nie mówmy teraz o tym, jest tak
pięknie, po co psuć wszystko zastanawiając się nad sensem naszym związków.
Najważniejsze jest to, co do siebie czujemy – ostatnie słowa wypowiedział
ostrożnie, ale od razu ich pożałował.
–
Masz rację – od razu uchwyciła jego słowa, tak
jak się tego obawiał – Najważniejsze jest to, co siebie czujemy – nasza miłość.
I wiesz co? Ja będę o nią walczyć.
Xxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxx
Walcz o niego tak, jak ja nigdy nie miałam odwagi, walcz, a
będę przy tobie, będę czuwać. Bądź taką Marią, jaką ja nie byłam, bo trzeba
odwagi, by walczyć o swoją miłość, a tobie odwagi nie brakuje. Wyczuwam twoją
odwagę i napawam się nią. Pamiętaj, by nigdy nie cofać się w połowie drogi,by nie
żałować niczego, ani nikogo, pamiętaj, że to ty jesteś najważniejsza. Widzę jak
rozkwitasz, jesteś w stanie pokonać wszelkie przeciwności, to dlatego wybrałam
właśnie ciebie. Jestem twoją towarzyszką, czuwam przy tobie, otaczam cię swoim
blaskiem, który staje się ogniem i będzie rozświetlał ci drogę.
Xxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxx
Koniec roku. Ludzie zastanawiają się jak powitać kolejny rok,
planują zabawy sylwestrowe, układają swoje postanowienia noworoczne. Irka też
ma postanowienie – w tym roku zakończy swoje małżeństwo i rozpocznie nowy etap
w swoim życiu. W tym roku przekona Jerzego, żeby opuścił swoją rodzinę, w tym
roku będą się pławić w swojej miłości, czerpać z niej pełnymi garściami.
Jeszcze przed świętami Marian przebąkiwał coś o zabawie sylwestrowej, teraz
jednak przestał rozmawiać na ten temat, być może i on wyczuwa, że jego
małżeństwo jest tylko wspomnieniem zapisanym na papierze, który tak bardzo
zżółkł i rozpadł się na kawałki, że nie da się go już posklejać. Przez całe
święta nie rozmawiali zbyt wiele, on siedział w pokoju sącząc swoje drinki i
kawę i rozwiązywał krzyżówki, ona zaś siedziała głównie w kuchni nudząc się do
szaleństwa i rozmyślając o Jerzym. Nie miała odwagi napisać do niego SMS a.
Teraz postanowiła, że to musi się zmienić. Napomknęła mu podczas ich ostatniego
spotkania o sylwestrze, ale od razu zaznaczył, że w tą szczególną noc nie może
opuścić żony – niech więc siedzą przed telewizorem nudząc się ze sobą. Niech
tak będzie, ale to już ostatni raz. Wyobrażała sobie, jak byłoby pięknie wybrać
się z Jerzym na prawdziwy bal. W końcu napisała mu wiadomość o tym, jak byłoby
cudownie, gdyby mogła założyć piękną, czarną suknię i pończochy, choć nigdy ich
nie lubiła, ale teraz zrobiłaby to dla niego. Pięknie byłoby zatracić się w
tańcu, a potem wspólnie powitać Nowy Rok. Nie odpisał, ale nie miała o to żalu.
Pomyślała, że być może nie ma odwagi o tym marzyć. Ona jednak ma dość odwagi za
nich oboje.
Xxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxx
Zagalopowałaś się w swoich fantazjach. Jakże trudno byłoby
teraz cię przekonać jak bardzo się mylisz. Twoje wyobrażenie miłości jest
niezgodne z prawdą, a obiekt twoich uczuć należy do innej kobiety. Uwierz
Laurze – komuś, kto w podobny sposób zniszczył kiedyś swoje małżeństwo, miłość
wspaniałego człowieka, a na końcu doprowadził do jego śmierci. Laura zabiła
tego człowieka z powodu swoich urojeń, które były tylko chorą mrzonką kobiety, której niczego nigdy nie brakowało,
ale nie potrafiła tego docenić. Z tobą jest podobnie – mąż cię kocha, pomimo
tego, że oddaliliście się od siebie. Gdybyś skupiła się na tym co ważne, gdybyś
spróbowała wsłuchać się w siebie zrozumiałabyś, że tak naprawdę ty też kochasz
człowieka, który od wielu lat stoi u twojego boku, a mimo tego, mimo
przywiązania, jakie was łączy zagubiliście się i tak naprawdę żadne z was nie
zrobiło niczego, żebyście mogli znów się odnaleźć. A teraz ty próbujesz
przekreślić wasze małżeństwo. Być może musisz spłonąć, by przekonać się, że
potem zostanie tylko popiół, być może musisz zostać tak bardzo zraniona, by twa
rana nigdy już się nie zabliźniła tylko
po to, by dostrzec, że sama wystawiłaś się na zranienie. Mam nadzieję, że nie
do końca staniesz się Laurą, bo Laura, którą chcesz być wcale mi się nie
podoba. Dlatego opuszczę cię po to, byś poczuła jeszcze większą samotność. Nie
jestem w stanie uchronić cię przed samą sobą.
XIV
„W niedzielę o siedemnastej przed naszym hotelikiem. Zadrżała
jej ręka , kiedy wysyłała SMS a – po raz pierwszy. Jakiś cień niepewności
skurczył jej żołądek, złe przeczucie, a może bezsilność spowodowana tym, że to
znowu ona musi prosić o spotkanie. Dziwny niepokój, że miłość Jerzego
wyślizguje jej się z dłoni, że traci go z dnia na dzień, zamiast umacniać ich
wspólną więź. A może to tylko niecierpliwość, bo minęły prawie dwa tygodnie od
ich ostatniego spotkania i tęskni tak bardzo, że prawie odczuwa fizyczny ból.
Tym razem wspomni o rozwodzie – jest gotowa i ma nadzieję, że Jerzy czuje
podobnie. Myśląc o tym coraz bardziej nabierała pewności, że to tylko strach,
boi się jego reakcji, kiedy powie, że chciałaby, aby oboje rozeszli się ze
swymi partnerami. To dlatego, że nie jest pewna jego uczucia, nie do końca jest
przekonana, czy Jerzemu zależy równie mocno. Pomimo tego, powzięła mocne
postanowienie, że nie będzie dłużej zwlekać z rozmową o ich przyszłości. Skoro
Jerzy jest taki niezdecydowany, to ona musi wziąć sprawy w swoje ręce. Nie
pozwoli, by dłużej wracał do tamtej kobiety, której ona coraz bardziej
nienawidzi pomimo tego, że nigdy nie dane było im się poznać. Jakiś wewnętrzny
głos wciąż dodawał jej odwagi, umacniał w przekonaniu, że to, co zamierza jest
słuszne. Kilkakrotnie zerknęła na ekran komórki. Jerzy nie odpisywał. Może nie
miał telefonu w zasięgu reki, albo nie dosłyszał sygnału, a może jest po prostu
czymś zajęty i później odpisze na jej wiadomość. Musi cierpliwie poczekać.
Xxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxx
Spojrzała na zegarek. Tak długo wpatrywała się w ciemny ekran
komórki, że nie spostrzegła, kiedy na dworze zrobiło się ciemno. Styczniowe dni
są takie krótkie, a wieczory ciągną się w nieskończoność. Tej zimy niewiele
rozmawiali z Marianem. Dawniej mieli czas na długie dyskusje, teraz nawet nie
kłócili się ze sobą, po prostu unikali się. A jednak jej mąż zazwyczaj o tej
porze jest w domu, siedzi w pokoju i rozwiązuje krzyżówki, albo ogląda
telewizję. Czasem zdarzało mu się przychodzić chwiejnym krokiem z klubu,
zazwyczaj wtedy nieco się spóźniał. Teraz jednak nie było go niepokojąco długo.
Znów spojrzała na komórkę i zdała sobie sprawę, że od bardzo dawna już nie
czekała na wiadomość od swojego męża. W jego przypadku było przecież zawsze
wszystko wiadomo. Komórka służyła jej przede wszystkim do kontaktów z Jerzym,
czasem dzwoniła Ewa, albo ktoś z pracy, dzieci kontaktowały się z nimi za
pomocą telefonu stacjonarnego. Po raz pierwszy od długiego czasu pomyślała, że
Marian powinien zadzwonić, wytłumaczyć się, dlaczego tak długo nie wraca. Ale
przecież Marian wie, że ona tego wcale nie oczekuje, wie, że nie wygląda go
przez okno, że jest jej obojętne czy siedzi w pokoju i pije kawę, czy w ogóle
go nie ma w domu. A może to ona powinna zadzwonić? Dotknęła impulsywnie
telefonu, ale zaraz porzuciła tą myśl. Czyż nie jest szczęśliwsza, kiedy nie ma
go w pobliżu? Dlaczego więc czegoś jej tak bardzo teraz brakuje? Podeszła do
okna, przez dłuższą chwilę wpatrywała się w opustoszały plac przed blokiem.
Styczniowy wiatr poruszał gałęziami drzew rosnących wzdłuż parkingu, w mdłym
blasku latarni błyskały gdzieniegdzie resztki poszarzałego śniegu. Jakaś
pochylona postać przemknęła pomiędzy nieruchomymi samochodami, by po chwili
zniknąć w mroku ulicy. Znów pomyślała o Jerzym. Zastanawiała się dlaczego
jeszcze nie odczytał jej SMS a. Wróciła do kuchni, gdzie zostawiła telefon,
który wyglądał jakby umarł wraz z tym okropnym czerniejącym śniegiem na
parkingu. Z zamyślenia wyrwał ją dźwięk telefonu stacjonarnego. Poderwała się,
by go odebrać. Po drugiej stronie usłyszała głos Małgosi. Poczuła zawód mimo
tego, że nie spędziła z córką świat, ani Nowego Roku. Małgosia opowiadała o
zabawie sylwestrowej, na której była ze swoim chłopakiem. Poczuła, że słuchawka
parzy ją w ucho, jednak córka wciąż mówiła i mówiła. W końcu zapytała o ojca.
–
Nie ma go jeszcze z klubu – odpowiedziała
lakonicznie.
–
Nie dzwoniłaś do niego? - dla Małgosi było to
takie oczywiste.
Jako dobra żona powinna była zadzwonić i spytać gdzie
przebywa i czy czasem coś mu się nie przytrafiło.
–
Wspomniał coś, że być może zostanie dziś dłużej
– skłamała nie wiedząc jak wytłumaczyć własnemu dziecku fakt, że zwyczajnie nie
chce do niego dzwonić.
Może ma kogoś? Tak byłoby prościej. W pierwszej chwili ta
myśl wydała jej się zbawienna, ale zaraz potem poczuła gdzieś w środku znajome
ukłucie. Towarzyszyło jej ono zawsze, gdy Jerzy wracał do żony. Odepchnęła więc
myśl o innej kobiecie, tak naprawdę wcale tego nie chce, pomimo podjętej
decyzji o odejściu.
Małgosia przyjęła jej tłumaczenie i dalej rozwodziła się nad
zaletami swojego chłopaka. Wydawała się szczęśliwa. Nie potrzebuje już rodziców
- przynajmniej nie w ten sposób, jak
było to do tej pory. Niedługo wyjdzie za mąż i dom rodzinny nie będzie już dla
niej tak bardzo ważny. Nadszedł czas, by i ona zaczęła podążać za głosem serca.
To najlepszy moment na spełnienie marzeń.
–
Jesteś jakaś milcząca, mamo. Czy wszystko w
porządku?
–
Tak, kochanie, po prostu słucham i cieszę się
twoim szczęściem, ale jestem też trochę zmęczona.
–
Rozumiem, mamo, będę więc kończyć. Zobaczymy się
w przyszłym tygodniu.
–
Tak, oczywiście.
W przyszłym tygodniu powie córce o Jerzym. Jest na tyle
dorosła, że powinna zrozumieć, powinna zacząć oswajać się z myślą, że być może
już niedługo nadejdzie czas, kiedy jej rodzice rozstaną się na dobre, bo
emocjonalnie niewiele ich już łączy.
Odłożyła słuchawkę i pobiegła do kuchni, komórka jednak nadal
milczała. Jerzy raczej dziś nie odpowie na SMS a. Ruszyła więc do okna żeby
wypatrywać Mariana. Gdzieś od uliczki prowadzącej do ich bloku zamrugały
światła samochodu. Drgnęła ogarnięta jakimś niejasnym przeczuciem, że wydarzyło
się coś złego. Po chwili samochód Mariana zatoczył koło i ustawił się na
miejscu dokładnie na wprost okna przez które wyglądała. Jej mąż wysiadł z niego
bardzo wolno. Niedługo potem usłyszała kroki na schodach. Podeszła do drzwi i
uchyliła je lekko. Wyraz jego twarzy wprawił ją w drżenie rąk. Jego oczy mówiły
wszystko.
Xxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxx
Nie poddawaj się. Jestem z tobą i nie opuszczę cię, jeśli
wszystko postawisz na jedną kartę. Wyczuwam twoje wątpliwości, twój żal i
strach. Nie możesz jednak tego pokazać, bo on też wyczuje twoje wątpliwości i
wycofa się do swojego ustabilizowanego życia. Bądź Marią, którą zawsze chciałam
być...którą chcę być. Poprowadzę cię. Nie miej wyrzutów sumienia, nie powinnaś
żałować, by kiedyś nie być samotną duszą, niekochaną przez żadnego z ludzi,
oddaloną do ciepła, którym ogrzewają się ci, którzy byli kochani, którzy
kochali miłością trwającą wiecznie. Zmuś go, by był z tobą na wieki. Jeśli
teraz odwrócisz się i odejdziesz, opuszczę cie, a wtedy zostaniesz bez bratniej
duszy i staniesz się wyrzutkiem jak ja. Nie rezygnuj ze mnie, a będę twoim
motorem, przewodnikiem. Przyszłość należy do ciebie.
Komentarze
Prześlij komentarz