Przejdź do głównej zawartości

Irka cz. XI i XII


XI
To już się dzieje – niepokój, drżenie gdzieś w środku, którego nie można dokładnie umiejscowić, żal i samotność pośród bliskich, bo twoje myśli nie są w stanie im towarzyszyć. Kiedy jesteś z nim też nie jest lepiej, bo tak naprawdę czujesz, że dla niego jesteś tylko wyobrażeniem doskonałości, której tak naprawdę w tobie nie ma, jesteś chwilą, o której można zapomnieć, a nawet powinno się zapomnieć. Tym jesteś i nic na to nie poradzisz, choćbyś miała się buntować przeciwko całemu światu. To cena za twoją dumę i poczucie wyższości – bo przecież w głębi duszy zawsze uważałaś, że jesteś kimś lepszym niż zwykła, przeciętna żona. Teraz nie wiesz, czy jesteś bardziej żoną, czy kochanką. To pytanie zadawało sobie wiele kobiet przed tobą. W końcu każda  z tych kobiet dochodzi do wniosku, że chce być po prostu tą jedyną, tą, której nie trzeba się wstydzić, nie trzeba ukrywać jej istnienia.
Xxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxx

- Zrobiłaś mi kawy, o którą prosiłem? - Marian wydawał się zniecierpliwiony.
Szybko uświadomiła sobie, że już drugi raz pyta o kawę. Woda, którą wstawiła do czajnika prawie pół godziny temu, ostygła – po prostu nie mogła myśleć o błahostkach. Czekała na SMS a od Jerzego, miał odpisać godzinę temu.
Nie wiedziała czy jest zajęty pomaganiem w domu, czy znów wyszedł z jakąś znajomą. Kiedy o tym myślała dostawała gęsiej skórki i nie mogła skupić się na rzeczach oczywistych -  zbliżały się święta i nadszedł czas na porządki i ubieranie choinki. Teraz to wszystko wydawało się nieważne, liczyło  się tylko to, żeby Jerzy zadzwonił. Kiedy o tym myślała, wciąż miała przed oczami widok kochanka trzymającego za rękę tą kobietę. W pierwszej chwili pomyślała, że to żona Jerzego, dlatego instynktownie usunęła się na bok chowając się za rogiem najbliższego sklepu. Nie mogła jednak pohamować się przed obserwacją rywalki. Dotąd nie myślała o niej w ten sposób. Jerzy zapewniał, że niewiele go już z tą kobietą łączy, że miłość i głębokie uczucie już dawno wyparowały, że nie ma między nimi nimi życzliwych gestów - tymczasem trzymał ją za rękę i spoglądał na nią, jakby była godną pożądania kochanką, a nie tylko współlokatorką i matką jego dzieci. Widząc ich spacerujących i obserwujących sklepowe wystawy, by zapewne sprawić sobie świąteczne prezenty, poczuła przykre ukłucie zazdrości. Pomyślała sobie, że nawet na nią nie spogląda w ten sposób. Była tak zdesperowana i wzburzona tym widokiem, że na nic nie bacząc postanowiła od razu napisać do niego SMS a. Nie mogła obserwować jego reakcji, gdyż wraz ze swoją ładną partnerką zniknęli jej z oczu, podczas gdy ona stała miotając się w bezsilnej złości i usychając z zazdrości za rogiem sklepu jak porzucony sprzęt, który okazał się nieatrakcyjny i zupełnie niepotrzebny. Jerzy na szczęście nie kazał jej zbyt długo czekać. Zadzwonił tłumacząc się jak przyłapany na gorącym uczynku łobuz, który przeskrobał coś i próbuje zatuszować sprawę. Nieznajoma było podobno jego koleżanką, jeszcze z lat szkolnych. Po wielu latach spotkali się zupełnie przypadkowo i tak oddali się wspomnieniom, że śmiali się  i płakali ze swoich szkolnych figli trzymając się beztrosko za ręce, jak para przyjaciół, którzy od dawna byli dla siebie jak brat z siostrą. Zupełnie nie wiedziała czy cieszyć się z faktu, że nie okłamał jej w sprawie żony, czy też zacząć się martwić kolejną rywalką. I stało się to drugie, co gorsza – sama przed sobą musiała przyznać, że dostała obsesji na punkcie tej nieznajomej kobiety. Żonę w domu Jerzego mogła jeszcze znieść, pogodzić się ze złem koniecznym, przynajmniej jeszcze przez jakiś czas, jednak jego zainteresowania kolejną kobietą nie mogła zaakceptować. Był to cierń, który wbijał się coraz głębiej w jej serce, choć minęło kilka dni od feralnego spotkania Jerzego przed sklepem i choć spotkali się w kolejną niedzielę w ich hoteliku.
Znów uświadomiła sobie, że wpatruje się w ekran komórki, a Marian właśnie wszedł do kuchni i przyglądał jej się z oburzeniem pomieszanym z niepokojem i ciekawością.
         Co się z tobą dzieje? - spytał w końcu – Nic do ciebie dziś nie dociera. Czekasz na jakąś wiadomość?
         Na wiadomość?! - powtórzyła pytanie przerażona
Poraziła ją myśl, że Marian może zechcieć zajrzeć do jej komórki, gdzie aż roiło się od miłosnych wyznań do Jerzego. W sekundę uznała, że najlepszą obroną będzie atak.
         Oczywiście, że czekam na wiadomość! – skłamała gładko, podnosząc jednocześnie głos – Czekam na wiadomość od Niny, koleżanki z pracy, ale ciebie nigdy nie obchodziło, że mogę mieć kłopoty w pracy. Ciebie obchodzi tylko twoja cholerna kawa, bo zależy ci jedynie na tym, by być obsłużonym, tak, jakbyś sam nie mógł zaparzyć sobie kawy! A wiesz, dlaczego nie możesz zaparzyć sobie sam kawy?! - wyrzucała z siebie słowa niczym pociski, jednocześnie chowając telefon do kieszeni – Bo ty zawsze potrzebowałeś służącej, nigdy nie byłam dla ciebie żoną, tylko cholerna służącą!
         O co ci chodzi?! - Marian był zbyt zszokowany jej gwałtowną reakcją, by dociekać o jakie kłopoty w pracy chodzi i  dlaczego oskarża go złe traktowanie, skoro nie mógł doprosić się o zwykłą kawę, której picie było jego codzienną  tradycją. Teraz dopiero dotarło do niego, że Irka ma mu za złe to, że każe jej to robić. Podszedł więc do kredensu i wyjął swoją filiżankę.
         Skoro zrobienie mi kawy jest dla ciebie takim problemem, nigdy cię już o to nie poproszę – stwierdził krótko nie pytając o nic więcej.
         I bardzo dobrze – skwitowała ciesząc się w duchu, że niebezpieczeństwo zostało zażegnane.
W tej samej chwili poczuła w kieszeni wibracje, a telefon wydał z siebie znajomy dźwięk.
         Masz swoją wiadomość – skwitował Marian zatrzaskując za sobą drzwi z hukiem.
”Jutro o siedemnastej' - odczytała z ekranu, żadnego „ kocham cię”, ani nawet ”tęsknię”. Jej komórka była pełna takich wyznań, podobnie skrzynka pocztowa na Internecie, ale wszystkie były poczynione z jej strony, a w odpowiedzi tylko lakoniczne informacje ze strony Jerzego. Na ostatnie oskarżenia, że jej nie kocha odpowiedział tylko, że musi być ostrożny, bo żona już i tak coś podejrzewa. Pomyślała, że skoro tak niewiele ich łączy, nie powinien przywiązywać tak wielkiej wagi do jej podejrzeń. Nie powiedziała tego jednak głośno mając świadomość faktu, iż ona także boi się, że jej romans zostanie odkryty przez Mariana. Wolała nawet nie myśleć jak mąż mógłby zareagować, a przed chwilą, kiedy stał w kuchni obok niej i patrzył na ekran jej komórki pytając, czy czeka na wiadomość, tym bardziej uświadomiła sobie jak bardzo boi się, że jej sekret zostanie odkryty.
Zdawała sobie sobie sprawę z tego, że pod koniec tego tygodnia już nigdzie nie ucieknie od Mariana, będą wspólnie spędzać święta –  zasiądą do wigilijnego stołu, będą jeść, pić, rozmawiać, składać sobie życzenia. Każdego roku cieszyła się na rodzinne święta, a teraz ta cała atmosfera Bożego Narodzenia przerażała ją. I kiedy to sobie uświadomiła pomyślała, że nie chce już dłużej dzielić życia ze swoim mężem, nie chce kolejnych wspólnych wieczorów, życzeń, spacerów, wspólnych posiłków, pragnie tylko uwolnić się od niego i być z tym, kogo naprawdę kocha, za kim wciąż tęskni i na kim jej zależy.

XII

Jak dobrze jest uciec w sen. Stan, w którym teraz jestem bardzo go przypomina. - można być jednocześnie w kilku miejscach naraz, być kimś niewidzialnym, można jednocześnie pragnąć i być zaspokojonym, można wspominać jednocześnie oglądając przyszłość. Sen jest przedsmakiem wieczności. Tylko śniąc, czujesz się nieśmiertelna i wolna. We śnie możesz umrzeć nie czując zapachu śmierci, możesz unieść się na wyżyny rozkoszy, nie robiąc nic, zobaczyć prawdziwe piękno, nie ruszając się z miejsca, albo być poniżoną nie czując bólu. Tylko we śnie możesz wyraźnie słyszeć. Jestem w twoim śnie, a ty jesteś w moim śnie. Teraz mogę pokazać ci, czym jest prawda, uzmysłowić, że szczęście może trwać wiecznie. Popycham cię ku granicom własnej wyobraźni, pomagam ci spełnić marzenia. Twoje marzenia są moimi niespełnionymi marzeniami, dzięki tobie mogę poczuć w sobie moc współtworzenia czegoś, co kiedyś było cielesnością.

Xxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxx

Obudziła się rozpalona. Jej sen – erotyczny sen, który przeżywała ciesząc się bliskością Jerzego był taki realny. Nie mogła wprost uwierzyć, że teraz leży spocona i gorąca w łóżku z Marianem, który właśnie obraca się w jej stronę. Nadchodził świt i jej mąż niczym pies wyczuł ten moment. Przeciągnął się i wyskoczył z łóżka rześki i wyspany. Tak było od zawsze. Za chwilę zadzwoni budzik.

Xxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxx

Po południu umówiła się z Ewą. Nie widziały się od jakiegoś czasu i przyjaciółka poprosiła ją o spotkanie. Miała nieprzyjemne odczucie, ze Ewa wie o jej związku z Jerzym, oboje przecież rzadko pojawiali się na spotkaniach grupy, ostatnio nawet namówiła kochanka, by nie brał udziału w spotkaniu przedświątecznym. Czuła się bezradna i samotna w obliczu tego nazywanego przez wszystkich czasem magicznym, myśl o tym, że Jerzy zbliży się w tym czasie do swojej rodziny napawała ją panicznym lękiem, wciąż nie mogła zrozumieć czemu ukochany tak bał się  reakcji żony na ewentualną wieść o ich romansie. Ciągle zastanawiała się, czy w obliczu takiego scenariusza nie wybierze swojego małżeństwa i dlatego coraz bardziej utwierdzała się w przekonaniu, że musi temu w jakiś sposób zapobiec. Pragnęła tak pokierować kochankiem, by w razie czego wybrał ich związek, gdyż była coraz bardziej pewna, że sama jest gotowa na zakończenie swojego małżeństwa i wspólne życie z tym, kogo pragnie. Wciąż myślała o swoich beznadziejnych próbach uratowania swoje starego związku i tym bardziej utwierdzała się w przekonaniu, że tamto ma już za sobą. Mimo swoich pięćdziesięciu lat czuła się wciąż młoda i atrakcyjna, przestał jej nawet przeszkadzać fakt, że Jerzy jest od niej o kilka lat młodszy- skoro zainteresował się taką kobietą jak ona, to widocznie mu to nie przeszkadza, zresztą różnica wieku była prawie niewidoczna. Jej zdaniem, byli do siebie doskonale dopasowani, rozumieli się i potrafili ze sobą rozmawiać, mieli podobne zainteresowania, dlatego z powodzeniem mogliby wspólnie planować dalsze życie.
Telefon Ewy odebrała jako wtrącanie się, jednak fakt, że przyjaźniły się od lat do czegoś zobowiązywał. Nie mogła odmówić jej spotkania, tym bardziej, że to właśnie dzięki niej poznała Jerzego. Umówiły się w kawiarni – pomyślała, że tak będzie najlepiej, kiedy rozmowa stanie się niewygodna zawsze będzie mogła wyjść zasłaniając się brakiem czasu, albo czymś podobnym.
Ewa zachowywała się jednak bardzo swobodnie, przez dłuższy czas rozmawiały o zakupach i gotowaniu potraw świątecznych, zupełnie jakby przyjaciółka nie zauważyła jej nieobecności na spotkaniach grupy, a może pomyślała, że Irena nie czuje się zbyt dobrze w towarzystwie abstynentów i postanowiła nie poruszać tego tematu. Po dłuższym namyśle doszła jednak do wniosku, że to niemożliwe – nie w przypadku Ewy, która zawsze musiała się do wszystkiego wtrącać, uważała się przecież za dobrego psychologa, który zna się na ludzkiej naturze i na każdym kroku podkreślała te swoje,  niby umiejętności. Irena przygotowała się do spotkania zaopatrując się w śliczne, czerwone klipsy – znała gust przyjaciółki i wiedziała, że będzie zachwycona, kiedy podaruje jej taki mały prezent na gwiazdkę. Tym sposobem miała nadzieję odwrócić jej uwagę od tematu Jerzego. Korzystając z tego, że rozmowa toczy się po bezpiecznym torze sięgnęła do torebki.
         Z najlepszymi życzeniami, wesołych świąt – podała Ewie, która od razu się rozpromieniła.
Ona również przygotowała dla niej miłą niespodziankę – niewielki flakonik perfum o pomarańczowym zapachu. Sprytnie zaczekała, aż Irka skończy z  okrzykami zachwytu, by po chwili sięgnąć jeszcze raz do torebki. Wyjęła z niej kolejne zawiniątko.
         To od naszej grupy – położyła jej na otwartej dłoni żółtą ozdobę świąteczną w kształcie stajenki – Przekazuję ci, bo nie byłaś na ostatnim spotkaniu – dodała przewiercając ją wzrokiem.
         Dziękuję. Nie mogłam być, byłam... z mężem na zakupach – zająknęła się.
Pomyślała, że było to niemądre tłumaczenie, Ewa jednak pokiwała głową ze zrozumieniem.
         To miłe, że robicie wspólnie zakupy – uśmiechnęła się w taki sposób, że Irka nie miała wątpliwości, iż wyczuła jej kłamstwo.
         Czasem wychodzimy gdzieś razem. – stwierdziła bez przekonania – Wspólne wyjścia nie sprawiają mi już takiej przyjemności jak kiedyś – dodała, choć właściwie nie chciała, żeby to tak zabrzmiało, zawsze przecież próbowała przekonać Ewę, że to ona jest stroną, która dąży do zgody w swoim małżeństwie w przeciwieństwie do Mariana.
         Wychodzenie z Jerzym sprawia ci za to frajdę, prawdą? - niespodziewanie dodała Ewa.
Co prawda przeczuwała, że przyjaciółka wspomni coś o jej kochanku, nie myślała jednak, że zrobi to tak obcesowo. Poczuła się urażona
         O czym mówisz?! - naskoczyła na Ewę czerwieniąc się jak pensjonarka.
         Przestań – Ewa machnęła ręką, jakby chciała odgonić natarczywą muchę sprzed nosa – W naszej grupie wszyscy już się domyślają, że coś was łączy. Myślisz, że nikt nie widzi jak wlepiasz w niego wzrok? Macie to wypisane na twarzach. Zresztą oboje opuszczacie spotkania, nawet głupi by się domyślił. Nie o tym zresztą chciałam z tobą rozmawiać.
         A, o czym? - nie mogła powstrzymać tonu urażonej księżniczki.
         Chciałam zapytać, czy na pewno wiesz co robisz? On ma rodzinę, ty też, choć twoje dzieci są dorosłe, ale Marian...
         Nic nas już nie łączy! - palnęła
         Czyżby? A co łączy was z Jerzym? Przecież to tylko zwykłe zauroczenie.
         Rozumiemy się i...
         Wydaje wam się, że się rozumiecie – przerwała jej – Nie chcę prawić ci kazań, a tylko prosić cię jako twoja przyjaciółka, żebyś zastanowiła się nad tym co robisz i nad tym, że krzywdzisz nie tylko siebie, ale i rodzinę Jerzego.
         Nie chcę o tym rozmawiać! - oburzyła się – Zresztą ty nic nie rozumiesz.
         Być może.– Ewa wzruszyła ramionami nie przestając świdrować ją wzrokiem – Oczywiście nie musimy o tym rozmawiać, zbliżają się święta i mam nadzieję, że ten czas poświęcisz rodzinie.
         Oczywiście – znów poczuła się bardzo urażona.
         I pamiętaj, że możesz na mnie liczyć
         Dziękuję – ciężar spadł jej z serca.
Zdaje się, że Ewa dała sobie spokój z tym swoim pouczaniem. A swoją drogą nie przypuszczała, że jej romans jest tak łatwy do rozszyfrowania. Wciąż myślała, że poza Ewa nikt nie domyśla się, że ma kochanka. W każdym razie przynajmniej była pewna tego, że sprawa nie wyjdzie poza grupę, nikt z jej członków nie opowiada o rozmowach podczas spotkań - takie mają zasady i nie złamią ich dlatego, że ona zakochała się do szaleństwa.

Xxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxx

Codzienność zabija powoli każda namiętność, potem zostaje tylko miłość, bo ona potrafi przetrwać mimo wszelkich przeciwności losu. Tylko dzięki miłości można wytrzymać czyjeś chrapanie, pierdzenie pod pierzyną, niepotrzebne narzekanie, widok rosnącego brzucha. Namiętność może przeminąć równie szybko jak się pojawia w naszym życiu, za to miłość może zmienić zwykłą szarość dnia w coś, dla czego warto żyć. Taka prawdziwa miłość zdarza się najczęściej tylko raz, dlatego warto ją pielęgnować, karmić wyobrażeniem niezwykłości osoby, którą darzymy uczuciem, a wtedy wszystko staje się proste.

Komentarze

Gwara śląska najgryfniejsze wlazowania

Kuloki i hajcongi

Jak już przidzie styczyń to praje dycko je bioło za łoknym, aże bioło, autami ludzie niy poradzom wyjechać ze swojich placow skuli śniegu, a kaj człowiek sie yno niy podziwo, lotajom ludziska po szesyjach z roztomańtymi hercowami i inkszymi łopatami i łodciepujom te wielki hołdy. Wszyndzi je gładko i trza dować pozor jak sie idzie we ważnej sprawie na klachy do somsiadki, abo do roboty. A jak je zima w chałpach! Trza hajcować we wszystkich piecach, bo inakszy pazury łod mrozu ulatujom. Jo dycko myślach że nojlepszy sie majom ci, kierzi miyszkajom na blokach, bo dycko majom ciepło, niy muszom sie marasić wonglym, ani wachować piecow, coby w nich niy zagasło, ale ostatnio słysza, że i na blokach ni ma tak blank dobrze, bo bezmała som tam jakiś haje o liczniki przi tych fojercongach. A zajś jak kiery miyszko we swoji chałpie, to musi już na jesiyń sie o wongel starać, a w zimie niy umi se bez żodnej komedyje ponść z chałpy, bo zarozki we piecu zagaśnie i kaloryfer zamiast parzić po puk

Bebok - straszki śląskie

Bebok Starki i ciotki, opy i omy, somsiod i potka dobry znajomy, kożdy sztyjc straszy i yno godo, że zmierzłe bajtle, to bebok zjodo. Jak niy poschraniosz graczek z delowki, jak we Wilijo niy zjysz makowki, jak locesz, abo straszysz kamratki, jak klupiesz wieczor w dźwiyrze sąsiadki, to już cie straszom, że bebok leci. Zaroz wylezie i zeżro dzieci. Choć żejś go jeszcze niy widzioł wcale, bo sztyjc kajś siedzi som na powale, abo za ścianom szuści i klupie, abo spi w szparze w starej chałupie. Bebok w stodole, bebok je w rzece, a jak tam przidziesz, to łon uciecze. A je łoszkliwy, jak mało kiery, choć ni mo kryki, ani giwery. A jednak, bojom fest sie go dzieci, bo żodyn niy wiy, skoro przileci. Toż, kożdy dumo i rozważuje jak tyż tyn bebok sie prezyntuje. Czy łon je wielki jak kumin z gruby,   Abo, jak mrowca bebok łoszkliwy je mały, abo ciynki jak szpanga. Czy łon mo muskle i dźwigo sztanga, abo je leki jak gynsi piyrzi, abo si

Bajka o śwince po śląsku

Bajka o śwince                                     Babuć Kulo sie po placu babuć we marasie, rod w gnojoku ryje, po pije w kalfasie, kaj je reszta wopna i stare pająki, co się przipryczyły zza płota łod łąki. Gryzie babuć   wongel jak słodki bombony, po pije go wodom, kaj gebiz łod omy leżoł zmoczony. Woda zzielyniała, skuli tego bardzij mu tyż szmakowała. Zeżro wieprzek mucha,   ślywki ze swaczyny, po ym se po prawi resztom pajynczyny. Godali nom   oma, że nikierzi ludzie som gynau zmazani, choćby te babucie. Dejmy na to ujec, jak przidzie naprany, tyż jak wieprzek śmierdzi i je okulany. Śmiejymy sie z wieprzkow, ale wszyscy wiedzom- kożdego   babucia kiedyś ludzie zjedzą.