Więzienie
ktoś patrzy w głębinę studzienki kanalizacyjnej.
świecą w niej oczka zardzewiałych kluczy
I kotyliony bilonu – kawałki życia za kratami.
ktoś widzi twarze więźniów znikające we mgle.
czuć dymem z papierosów albo siarką z piekła.
Danuta milczy
za oknem mruga tylko śnieg. nawet czerwony kogut zamknął
zielonkawe światełka oczu. w pokoju cisza rozjaśnia tęczę
śnieżnej poświaty.
w przytulnym jasnym domu za miedzą przykucnęła
pod łóżkiem choroba. Danuta widzi białe plamy na ścianie
podobnie jak człowiek który właśnie zdjął różowe okulary.
oboje nie poddają się prawu ciążenia. fruwają wraz z
płatkami śniegu.
są podobni kształtem. oboje są gwiazdkami na ciemniejącej
kopule nieba. oboje mijają przeźroczyste ptaki.
jednak Danuta jest tu cudzoziemką która zbyt wcześnie
zawisła
pomiędzy podwórkiem a chmurą rozpłaszczoną nad horyzontem.
musi więc wrócić za stół gdzie leży chleb i rozgrzewająca
herbata
z dodatkiem cynamonu. Danuta milczy.
Danuta idzie na przyjęcie
niechciana muzyka siedzi sobie w kącie
słowa
przetaczają się obok jej uszu.
niektóre łaskoczą ją po małżowinach.
przygląda im się z ciekawością.
widzi jak ludzie rzucają nimi po pokoju.
słowa odbijają się od sufitu i spadają w dół
zasłaniając światło. może któreś włoży sobie w usta.
połknie go jak ziarno
by wykiełkowało.
może zaniesie go do domu i ugotuje z niego rosół
albo dołoży do porannej modlitwy.
Danuta obrabia słowa. w blasku świec
jej ubranie błyszczy jakby miało spłonąć.
pewna jej część wyszła już przez ścianę.
wraz z niechcianą muzyką pójdą na własne
przyjęcie. Danuta połknie muzykę jak ziarno
albo wygładzi ją jak poduszkę albo odda
ją innym ludziom na
pożarcie.
a może rzuci nią o sufit żeby spadła
z wielkim hukiem. żeby nabrała mocy.
Komentarze
Prześlij komentarz