Wiersz szaro – bury
podwórko jest ciasne i brudne. mały chłopiec spluwa przez
otwarte okno.
środkiem przechadza się szara zakonnica i mały wróbel. oboje
skubią skórkę z chleba.
kobieta z nogami do pasa kłania się zakonnicy ukazując
majtki w żółte pomidory.
mięsokrwiste wargi układają się w burą podkówkę.
nie wiem dlaczego klnę i złorzeczę ludziom – może z
przepracowania.
starszy pan który nienawidzi polityków przegląda gazetę.
muszę zrobić coś bo zwariuję albo popełnię samobójstwo nie
robiąc nic.
uspakajam siebie obejmując się wpół.
myślę o wszystkich małych draństwach których się dopuszczam.
klnę i palę papierosy. myślę że mój ostatni dzień będzie
dniem powszednim
i spędzę go na tym podwórku w objęciach małego wróbla
karmiąc
skórką z chleba szarą zakonnicę a wtedy może uśmiechnie się
do mnie.
Komentarze
Prześlij komentarz