Przejdź do głównej zawartości

Irka cz. V i VI


V
Od trzech dni przystaje przed tym samym sklepem i  przygląda się ekskluzywnej bieliźnie z wystawy. Czarny komplet był uszyty jakby z myślą o niej – wysokie, koronkowe majteczki mogłyby ukryć nieco pomarszczony brzuszek, a biustonosz z push upem wspaniale podkreśli piersi, ramiączka piękne, dosyć szerokie i wszędzie te koronki.
         Lubię kiedy kobieta nosi koronkową bieliznę – wyznanie Jerzego wywołało uśmiech na twarzach całej grupy. Pewnie uznali to za dobry żart – rozmawiali przecież o ulubionych potrawach i o tym co kto lubi robić w wolnym czasie. A tu nagle takie stwierdzenie!
Od tygodnia ciągle zastanawia się czy to zdanie było skierowane do niej. Może Jerzy chciał jej w ten sposób coś zasugerować, a może się myli, ale i tak codziennie przystaje przed sklepem i wciąż zastanawia się, czy ten komplet dobrze by na niej leżał. I nie może też pozbyć się  
myśli, że Jerzy pewnie byłby zachwycony gdyby go na niej zobaczył. Wszystko w tym sklepie było drogie, nie miała wątpliwości, że podobnie będzie z bielizną z wystawy, ale kupowała ostatnio najprzeróżniejsze prezenty dla wnuczki i dzieci – wybierali się przecież do nich z wizytą. Marian nie zorientuje się ile wydała na te koronki. Z drugiej jednak strony dotychczas nie przywiązywała zbytniej wagi do bielizny, kupowała ją głównie na targu, albo w tanich sklepach. Zawsze ubierała się elegancko i długo dobierała stroje i dodatki zanim zdecydowała się na jakiekolwiek wyjście z domu. Nigdy nie chodziła dwa razy w jedno miejsce w tej samej sukience ( oczywiście wyłączając pracę), kupowała sobie często nowe ubrania. Żeby jednak sprawić sobie co jakiś czas nowy sweterek, albo spódnicę trzeba było z czegoś zrezygnować. I tym czymś była właśnie droga bielizna – nie było jej przecież widać. Marian doskonale o tym wiedział, zdziwiłby się, gdyby zobaczył na niej piękny, koronkowy komplet, być może nabrałby podejrzeń, że kupiła go dla innego. Zastanawiając się nad tym zawsze w końcu wsiadała do samochodu i odjeżdżała nie wstępując do środka. Potem tłumaczyła sobie, że kupienie seksownej bielizny jeszcze nie świadczy o tym, że zamierza zdradzić męża – nie miała przecież takiego zamiaru. To prawda, że Jerzy pociągał ją, ale nie chodziło tu nawet o coś związanego z seksem, po prostu lubiła na niego patrzeć i lubiła wsłuchiwać się w jego głos. Nareszcie czwartego dnia tłumacząc sobie po raz kolejny, że nie robi nic złego kupiła komplet, ale schowała go na dnie szafy nie mając odwagi go założyć. Liczyło się jednak to, zże był jej własnością, leżał w szafie i w każdej chwili będzie go mogła włożyć, jeśli tylko nabierze na to ochoty. Potem jednak postanowiła, że założy go na kolejne spotkanie grupy. Jerzy zaprosił ją na kawę – pojadą zaraz po spotkaniu do restauracji, będą pić kawę i rozmawiać, a ona będzie miała na sobie seksowna bieliznę – oczywiście Jerzy nie będzie o niczym wiedział, to będzie jej słodką tajemnicą. Od zeszłego spotkania nie mogła zebrać myśli i nadal wciąż zastanawia jak to się stało, że Jerzy umówił się właśnie z nią. Żadne z nich tego nie planowało, to stało się zupełnie przypadkowo, a jednak nie mogła oprzeć się wrażeniu, że to jakaś siła wyższa planowała za nich co ma między nimi się wydarzyć. Przekonywała siebie, że dzięki temu tylko utwierdzi się w przekonaniu, iż Jerzy jest mężczyzną jakich wielu - żonatym facetem nie wartym jej zachodu. I dzięki tej myśli nabierała coraz większej ochoty, by się o tym przekonać. A kiedy już utwierdzi się w prawdzie o Jerzym zacznie bardziej doceniać swoje małżeństwo, bo przecież Marian, choć starszy jest przystojniejszy i zna go na wylot, pomimo wszystkich jego wad może na nim polegać i w dodatku niedługo wspólnie wybiorą się do Szwecji do dzieci i ta wspólna podróż będzie zupełnie wyjątkowa, a kiedy już wrócą przestanie myśleć o Jerzym. To, że idą razem nie ma większego znaczenia, dlatego postanowiła przemilczeć ten fakt przed Ewą. Po prostu kolega zaprosił ją, by mogli spokojnie porozmawiać poza towarzystwem z klubu, bo jest tam nowa i dlatego Jerzy chciałby się czegoś więcej o niej dowiedzieć. Tak właśnie powiedział, kiedy odwoził ją do domu.
Ostatniej niedzieli przed spotkaniem coś zaczęło jej szwankować w samochodzie. Nie chcąc ryzykować, że stary grat stanie gdzieś po drodze pojechała autobusem w nadziei, że Ewa odwiezie ją z powrotem. Okazało się jednak, że Jerzy wracał do domu w tym samym kierunku, a Ewa mieszka przecież w kierunku zupełnie odwrotnym. Wtedy Jerzy całkiem niewinnym tonem zaproponował, że może ją podrzucić, nie ma przecież sensu żeby Ewa nadkładała drogi. Zgodziła się natychmiast głośno wyrażając wdzięczność. I tak w zupełnie niewinnej atmosferze po chwili znalazła się w samochodzie Jerzego. Droga do domu minęła jak z bicza trzasł, a Jerzy nie chciał zatrzymywać się tuż pod jej blokiem, bo jak  zresztą słusznie stwierdził, mogłoby to zrodzić w głowie jej męża jakieś zupełnie bezpodstawne podejrzenia. Oczywiście miał rację. Kto wie czy Marian akurat nie wyglądał przez okno i kto może wiedzieć, co pomyślałby sobie widząc ją z obcym mężczyzną w samochodzie. Tak więc chcąc porozmawiać przez dłuższą chwilę musieli umówić się na kawę. Faktem oczywistym było, że nie powinni się tym przechwalać przed resztą grupy, kto wie, czy pozostali nie zaczęliby podejrzliwie na nich spoglądać, a to byłoby zupełnie bez sensu.

Xxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxx

Jesteś podobna do Marii, dlatego chcę być przy tobie, pomimo tego, że nie możesz mnie zobaczyć, być może nawet nigdy nie będzie ci dane zobaczyć mojego światła. Mimo tego będę przy tobie w nadziei, że będziesz kiedyś tym, kim ja zawsze chciałam być. Będę ci pomagać, choć wcale tego nie oczekujesz, ta pomoc będzie sprawiać radość przede wszystkim mnie. Bo ja nadal chcę mieć na coś wpływ, na coś co jest po twojej stronie. Jeśli będziesz mnie słuchać możesz poczuć ciepło, którego mnie nie udało się zaznać. Bo moje ciepło odeszło, nie potrafiłam go zatrzymać, żyłam tylko teraźniejszością – pięknie było kochać nie myśląc co będzie dalej. Teraz jednak czuję ból, bo wiem, że tylko wieczne zespolenie daje prawdziwą radość. Dopóki jesteśmy tam, nie zdajemy sobie z tego sprawy. Wydaje nam się, że zawsze możemy o sobie decydować, myślimy, że jesteśmy tacy ważni, samodzielni i niezależni, że obejdziemy się bez tych, których kochamy jeśli tylko będziemy dość silni. Nie na tym jednak polega siła, ale na tym, by przyciągnąć do siebie bratnią duszę na całą wieczność. Jeśli tego nie zrobimy w porę, tamta osoba będzie należeć tylko do przeszłości i do swojego przeznaczenia. Ja zbyt długo nie zdawałam sobie z tego sprawy. Wydawało mi się, że tamta chora kobieta, do której on ciągle wracał jest na tyle żałosna, że można jej tylko współczuć. Nigdy jej nie doceniałam. Nie popełnij tego samego błędu. Zawsze walcz o spełnienie swoich pragnień, dopóki możesz wybieraj to, co jest dla ciebie najważniejsze, a kiedy już wybierzesz, nie oddaj swojej zdobyczy, nie pozwól, by ktoś przynosił dla ciebie tylko ochłapy miłości. Ciało jest ważne dopóki jest na tyle interesujące, by można z niego zrobić użytek, a tak wiele można zdziałać za pomocą interesującego ciała – jednak ciało tylko toruje drogę. Jeśli kogoś naprawdę pragniesz bierz go tylko dla siebie, nie pozwól, by coś wspaniałego przeszło ci przez palce, bo druga szansa  może nie nadejść.

Xxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxx

Marian wychodzi na rozgrywki szachowe, wróci późno, pewnie spotkanie skończy się pogaduchami z kumplami, które z pewnością zaowocują butelką wódki, co przedłuży wszystko o kolejną godzinę. Małgosia wróciła z uczelni, ale chce się spotkać z koleżankami z liceum. Irka wybiera się na spotkanie grupy. Ma czas, po powrocie pewnie nie zastanie jeszcze męża ani córki, czuje się więc usprawiedliwiona i może wybrać się z Jerzym na kawę. Nikt nie będzie się o nią martwił.

VI
Obsesyjne myślenie o kimś takim jak on nie prowadzi do niczego dobrego. Zaczynasz wpadać w sidła namiętności – na początku wszystko wydaje się niewinne, potem już wiesz, że coś jest nie tak jak być powinno, ale nie chcesz i nie potrafisz przestać. Tłumaczysz się sama przed sobą na różne sposoby, usprawiedliwiasz się, zaczynasz coraz częściej oskarżać innych o swoje błędy, ale ostatecznie to ty decydujesz. Też kiedyś lubiłam takie gierki, ale teraz już wiem, że życie polega na tym , by skupiać się na tym co naprawdę ważne, bo pamięć zostaje na zawsze i potem ta pamięć wciąż będzie ci przywodzić na myśl różne sytuacje, których tak łatwo można było uniknąć - wystarczyła odrobina dobrej woli, albo zwykłego rozsądku. Po co wciąż od nowa rozstrzygać dlaczego, po co żałować gdy jest już za późno, bo przecież straconego czasu nie da się odzyskać. Dopóki byłam taka jak ty, jak tamta Laura, którą byłam, zdawało mi się, że braknie mi czasu na tak wiele rzeczy, że muszę gonić czas, ale czasu jest nieskończenie wiele, z tym, że w niektórych momentach jest akurat czas na to, by przystanąć, po to,  nie zrobić czegoś, co zostanie w pamięci na zawsze i nie będzie to coś dobrego. Na razie  nie rozumiesz co znaczy zawsze, ja jednak już wiem, że pamięć krzywdy nigdy się nie kończy i chyba w ten sposób najlepiej można określić słowo zawsze.

Xxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxx

Dla siebie zamówiła duże lody malinowe z bitą śmietaną. Było to pewnego rodzaju szaleństwo z jej strony. Nie powiedziała o tym Jerzemu, kiedy zamawiał lody, zgodziła się od razu, choć przebywając w kawiarni w towarzystwie Mariana nigdy nie zamówiłaby dużej porcji i to jeszcze z bita śmietaną! Miała problem z lekką nadwagą, przywiązywała więc wielką wagę do liczenia kalorii – oczywiście robiła to głównie w miejscach publicznych. Była przecież smakoszem wszelkiego rodzaju ciast i deserów. Nie mogła pohamować swojego wilczego apetytu w domowych pieleszach i z tego powodu wciąż dręczyły ją wyrzuty sumienia. Zupełnie inaczej było w miejscach publicznych, gdzie  miała wrażenie, że wszyscy spoglądają na jej wypukłe fałdki na brzuchu i nie mogła znieść myśli, że ktoś mógłby uśmiechnąć się ironicznie na widok pałaszowania przez nią słodkości. Marian doskonale o tym wiedział i nawet nie proponował jej tego rodzaju poczęstunku, kiedy gdzieś razem wychodzili. Właściwie mąż nie zwracał uwagi na jej figurę, nie przeszkadzała mu ani lekka nadwaga, ani coraz bardziej obwisłe piersi, a jednak, kiedy ktoś na nią patrzył nie mogła oprzeć się przykrej myśli, że nie jest doskonała. A teraz siedzi sobie z Jerzym, człowiekiem, który ma własną żonę i być może nawet ta żona ma piękne ciało – jednak Irka tego nie wie, bo przecież nigdy jej nie widziała – a jednak wcale nie przeszkadza jej, że pałaszuje duże lody z bitą śmietaną mimo swojej lekkiej nadwagi i mimo tego, że ludzie z pewnością gapia się na nią. Ona jednak nie widzi nikogo, wyczuwa, że Jerzy wpatruje się w jej usta kiedy zjada swoją wielką porcję lodów i uzmysławia sobie, że wcale nie czuje zażenowania, a nawet wręcz przeciwnie – ma wrażenie, że dla Jerzego jedzenie przez nią lodów jest niesłychanie zmysłowe.
Wracając z nim z grupy i udając się do  restauracji przez całą drogę zastanawiała się, co takiego pociąga ją w Jerzym i była pewna tylko jednego, że jest to coś czego brakuje Marianowi. Teraz wie, że tym czymś jest fakt, iż w towarzystwie Jerzego czuje się swobodnie i jest całkowicie spontaniczna. Może z nim rozmawiać o rzeczach, o których nie powiedziałaby nigdy mężowi i wcale nie czuje się skrępowana. Przecież to z Marianem spędziła wiele lat, a wstydzi się podejmować z nim niektórych tematów. Te ciągłe podchody, domysły, niejasności, jakich ciągle doświadcza w ich związku, no i nadal nie wie co mąż najbardziej w niej lubi, a co mu się nie podoba. Zanim skończyła jeść lody wiedziała już, że Jerzemu podobały się jej nogi i że lubi zapach jej perfum i jeszcze że pasuje jej w zielonym, bo to podkreśla kolor jej oczu. Wiedziała też już wcześniej, że Jerzy lubi koronkową bieliznę i buty na wysokich obcasach, sam jednak woli ubierać się na sportowo, lubi tez obdarzać kobiety drobiazgami, albo robić im niespodzianki – jednym słowem jest cudowny! I jeszcze podobnie jak ona lubi, kiedy przyroda jest taka wybujała i zielona, jakby straciła nad sobą panowanie i jeszcze podobnie jak ona lubi podróże, nawet te zupełnie niedalekie. Cudowny, jednym słowem cudowny! Po dwóch godzinach  beztroskiej rozmowy zorientowała się, że żadne z nich nawet słowem nie wspomniało o swoim współmałżonku, zupełnie jakby oni nie istnieli, bo kiedy są razem z Jerzym liczą się tylko oni. I to też było absolutnie cudowne!
Jerzy zaproponował żeby w przyszłym tygodniu spotkali się jeszcze przed mityngiem, mógłby odebrać ją spod domu , ale nie chciała żeby Marian wypytywał z kim jeździ więc umówili się w połowie drogi na parkingu. Zostawią tam swoje samochody i pójdą dalej piechotą po to, by móc znów porozmawiać, bo tak wspaniale im się rozmawiało i oboje mieli wielki niedosyt, kiedy wreszcie odwiózł ją do domu. Wysiadając nie zwróciła się do niego twarzą, ich usta nie zeszły się, żadne z nich nie zaproponowało pocałunku na pożegnanie, ani niczego co byłoby niestosowne. Oboje byli przecież związani i żadne z nich nie miało zamiaru zdradzać współmałżonka – byli po prostu parą przyjaciół, pomiędzy którymi iskrzyło jakieś uczucie, ale nie potrafili go nazwać. Wiedzieli tylko, że muszą spotykać się częściej, by móc czuć się tak wspaniale jak w chwili, gdy razem jedli lody z bitą śmietaną i patrzyli sobie w oczy jak para zakochanych nastolatków. Wychodząc z samochodu wymienili się numerami telefonów. Kiedy tylko samochód Jerzego odjechał i zniknął jej z oczu, zanim jeszcze weszła do klatki nie mogła pohamować się, by nie napisać do niego SMS a, że było cudownie. Już po krótkiej chwili życzył jej dobrej nocy, a ona poczuła się szczęśliwa jak nigdy dotąd.

Xxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxx

Nie widzisz mnie, ale stoję za twymi plecami, popycham cię, a ty coraz bardziej stajesz się Marią. Odkąd zaczęłaś myśleć w podobny sposób towarzyszę ci częściej, napawam się twoją radością i twoją tęsknotą,  chcę, by trwało to wiecznie. Ty tego nie wiesz, nie możesz wiedzieć, ale pragnąc go przyzywasz mnie. Bo ja wciąż jeszcze myślę o takich prostych rzeczach, od których odwykłam, ale czasem chciałabym poczuć jeszcze raz zwykłą kroplę deszczu, albo promyk słońca na policzku, chcę poczuć to, co było kiedyś dla mnie takie pospolite, że nie warte by o tym myśleć. Brakuje mi zwyczajności, a nawet tego, od czego kiedyś chciałam uciec – jak choćby zapach potu. Dlatego właśnie tacy jak ja wracają do takich jak ty, chcemy dzięki wam mieć znów cząstkę życia, choćby cudzego, chcemy być jego uczestnikami, ale też chcemy dać wam  coś od siebie, po to, by być podobnymi do kogoś, kto jest tam, gdzie nas już nigdy nie będzie. Jeśli ty poczujesz namiętność całą sobą i zatracisz się w niej, a ja będę stać obok, wtedy może poczuję choćby namiastkę tej namiętności, którą także czułam, gdy mogłam jeszcze czuć. A wtedy zapomnę na krótki czas o cierpieniu, którego doznałam podczas opuszczania. Bo zostałam opuszczona, odtrącona na wieczność, a to jest najgorsze odrzucenie, dlatego nie chcę, byś i ty mnie odtrąciła. Dlatego jestem tu i pomogę ci zdobyć dla siebie to, co najlepsze, co najbardziej pociągające, pomogę ci zrobić to, co sprawi ci największą przyjemność, a największą przyjemnością dla ciebie będzie czysta namiętność. A kiedy już pomogę ci zdobyć tego, którego najbardziej pragniesz szepnę ci, byś nie pozwoliła mu odejść, by nie zostawił cię pogrążonej w rozpaczy i samotnej. Nie bądź jak Maria, która tłumaczyła sobie, że tak być musi. Nie bądź Marią, bo wkrótce przekonasz się, że nie ty jesteś wybranką, która jest towarzyszką na całą wieczność. Jeśli pragniesz mężczyzny nie dziel się nim z nikim, żądaj, by traktował cię jak swoją królową. Bierz wszystko i nie zadowalaj się ochłapami, bierz co najlepsze i nie miej litości dla tych, którzy zechcą ci w tym przeszkodzić, niezależnie od tego kim są i jakie mają intencje.

Komentarze

Gwara śląska najgryfniejsze wlazowania

Kuloki i hajcongi

Jak już przidzie styczyń to praje dycko je bioło za łoknym, aże bioło, autami ludzie niy poradzom wyjechać ze swojich placow skuli śniegu, a kaj człowiek sie yno niy podziwo, lotajom ludziska po szesyjach z roztomańtymi hercowami i inkszymi łopatami i łodciepujom te wielki hołdy. Wszyndzi je gładko i trza dować pozor jak sie idzie we ważnej sprawie na klachy do somsiadki, abo do roboty. A jak je zima w chałpach! Trza hajcować we wszystkich piecach, bo inakszy pazury łod mrozu ulatujom. Jo dycko myślach że nojlepszy sie majom ci, kierzi miyszkajom na blokach, bo dycko majom ciepło, niy muszom sie marasić wonglym, ani wachować piecow, coby w nich niy zagasło, ale ostatnio słysza, że i na blokach ni ma tak blank dobrze, bo bezmała som tam jakiś haje o liczniki przi tych fojercongach. A zajś jak kiery miyszko we swoji chałpie, to musi już na jesiyń sie o wongel starać, a w zimie niy umi se bez żodnej komedyje ponść z chałpy, bo zarozki we piecu zagaśnie i kaloryfer zamiast parzić po puk

Bebok - straszki śląskie

Bebok Starki i ciotki, opy i omy, somsiod i potka dobry znajomy, kożdy sztyjc straszy i yno godo, że zmierzłe bajtle, to bebok zjodo. Jak niy poschraniosz graczek z delowki, jak we Wilijo niy zjysz makowki, jak locesz, abo straszysz kamratki, jak klupiesz wieczor w dźwiyrze sąsiadki, to już cie straszom, że bebok leci. Zaroz wylezie i zeżro dzieci. Choć żejś go jeszcze niy widzioł wcale, bo sztyjc kajś siedzi som na powale, abo za ścianom szuści i klupie, abo spi w szparze w starej chałupie. Bebok w stodole, bebok je w rzece, a jak tam przidziesz, to łon uciecze. A je łoszkliwy, jak mało kiery, choć ni mo kryki, ani giwery. A jednak, bojom fest sie go dzieci, bo żodyn niy wiy, skoro przileci. Toż, kożdy dumo i rozważuje jak tyż tyn bebok sie prezyntuje. Czy łon je wielki jak kumin z gruby,   Abo, jak mrowca bebok łoszkliwy je mały, abo ciynki jak szpanga. Czy łon mo muskle i dźwigo sztanga, abo je leki jak gynsi piyrzi, abo si

Przepisy po śląsku - Pikelsznita

Pikelsznita z ajerkoniakiym Pieczymy dwa biszkopty w bratrule – jedyn bioły i jedyn kakaowy. Oba mażymy ajerkoniakiym. Bierymy liter mlyka i warzymy dwa budynie śmietonkowe, mogymy tam dosuć trocha wanilie. Do krymu dodować po troszce ubitego fajnie masła, kierego bierymy kole szterdzieści deko. Sztyjc miyszać, coby sie cfołki niy porobiły. Krym mazać hrubo miyndzy biszkopty polote ajerkoniakiym i trocha po wiyrchu. Jak kiery rod, to może se to pomazać z wiyrchu polywom szekuladowom.