Stacja VI
ścieram się dzień po dniu zostawiając siebie
na szmatkach meblach chustach prześcieradłach.
ktoś układa obraz ze zlepków mojej skóry.
może kiedyś oprawi go
w ramki.
czasem wieszam za pomocą klamerek do bielizny
własne linie papilarne na podwórkowym trzepaku.
wystawiam na widok publiczny drzazgi zza paznokci
i wszystkie
wydzieliny.
wcieram je w ciała i w myśli obcych ludzi.
maluję ich obrazy pod własną skórą.
spodobało się artyście malować nasz obraz grupowy.
mieszać farby do włosów wraz z pigmentami skóry.
kiedyś oprawi w ramki nasz grupowy obraz
i będzie to piękny obraz który przetrwa wieczność.
może będzie na
chuście albo w czyjeś w pamięci.
Stacja VIII
że mam naderwany bok?
może kiedyś z niego zaczerpniesz
ty masz zbrukaną macicę i całe wnętrze
od brzucha po uda.
dlatego nie płacz z powodu mężczyzny
nawet jeśli jest
Bogiem.
jest taki upał że krew zastyga mi w żyłach.
w tobie zaś tkwi kawałek lodu
który tak trudno rozkruszyć
bo nie dopuszczasz tam ciepła.
nad Bogiem nie trzeba płakać.
mówi że nad tobą płaczą dziś aniołowie
do siedmiu nienarodzonych pokoleń –
armii nieśmiertelnych
z chłodu twojego wnętrza.
płaczą dziś nad tobą wszyscy aniołowie.
Komentarze
Prześlij komentarz