Uciekając
w noc przed ciepłą poduszką.
daleki puszczyk gdzieś rozbija ciszę
na kropelki rosy.
wilgoć mieszka na wargach kwiatów.
ciemność jest próbą oddalenia.
stara znajoma ławka ucieka w zaświaty.
obce kształty znajomych drzew
kiwają się żałośnie. nawet własne dziecko
płacze cudzym głosem.
jestem na czyimś obrazie.
w górze Wielka Niedźwiedzica
waruje. dyszy.
Świetliki
na podmokłej łące tańczą
u wezgłowia nocy. znikają gdy
zbliżasz się na odległość łokcia.
twoje szczęście jest tu i teraz
a ty gasisz je wyciągnięciem ręki.
Z głębokości
Światło wydaje się kolorową kokardą
Bóg schodzi po drabinie.
mówi że tu i teraz nie zaciskać pięści
I że w samym środku ciemności może wytrysnąć płomień.
że woda może być twardsza od głazu.
może rozkruszyć kości
choć wsiąka w nie jak w gąbkę.
i że nad przepaścią można oprzeć się o liść rozpostarty na moście powietrza.
uniesie mnie jego prąd
i wszystko będzie jak dawniej choć wszystko będzie nowe.
Komentarze
Prześlij komentarz