W wieży
rycerz i jego żona spali w krótkim łożu prawie na siedząco
tuż obok stopni. mieszkali w wieży. nocą ludzie przechodzili jak mrówki
na kolejne poziomy. zaliczali rundy. wypróżniali się z wysokości.
rycerz i jego żona siedzieli w swoim krótkim łożu bez twarzy.
wyszli z gry. znaleźli się w pustym polu. stracili piksele.
ludźmi stali się na kamiennych nagrobkach. przetrwali w nich wieki.
Okno
ciche kwilenie wprawia w ruch cały mechanizm.
ktoś rozdrapuje dłonią przesiąkniętą pieluchę.
przyjemne ciepło rozchodzi się po ciele.
zaschnięty korzeń pępowiny krwawi na brązowo.
na szyi kartka „ Jestem obywatelem świata”.
W pokoju
na twarzy kobiety pękła pajęczyna zmarszczek.
przez powstałą szczelinę do pokoju zaglądają demony.
ich cienie tańczą na suficie piszczą w szparach podłogi.
serce kobiety przetarło się jak wilgotna ścierka.
ktoś pochyla się nad nią. dotyka klatki piersiowej.
jest lekarzem pierwszego kontaktu albo samym Bogiem.
szepcze jej do ucha że nadal musi żyć.
Komentarze
Prześlij komentarz