A przecież
lubiła deszcz.
mawiała że są nieporadni.
lubiła podkreślać że są niepotrzebni.
lubiła piwo i tłuste kiełbasy.
chełpiła się tym że lubi tłuste kiełbasy bo są tłuste.
miała w ustach kawał kiełbasy.
piła piwo gdy przyszedł.
na dworze pada
to takie przygnębiające - powiedział.
chociaż lubiła deszcz.
chciała zaprosić go do środka
ale czuła się tłusta jak kawał kiełbasy
który pęczniał jej w ustach.
pomyślała że jej skóra jest gorzka jak piwo.
powiedziała że lubi deszcz
a potem długo płakała w poduszkę.
za oknem padało i piwo wylało się na podłogę.
powiedział że deszcz przypomina mu o niej
bo przecież lubiła deszcz.
bo przecież zawsze lubiła deszcz.
Myślę że jestem niewidzialny
biegnę za plecami słyszę tętent koni. rżenie własnej śliny.
zaciskam dłoń na talizmanie. ma kształt pięciozłotówki
z dziecięcej skarbonki.
coś jakby szloch. może to wiatr zawodzi
a ja jestem w innym matrix-ie.
przede mną już tylko aniołowie na motorach.
przybyli by zadać mi ból. policzek mi krwawi.
ziemia wdziera się w mój policzek.
drobinki ziemi rozrywają mi policzek.
czuję ucisk na plecach.
robicie mi krzywdę dobrzy aniołowie!
robicie mi krzywdę dobrzy aniołowie!
za placami jakiś ojciec z innego wymiaru.
nie martw się synu tata kupi ci rower.
tatuś kupi ci rower kiedy to coś się skończy.
jestem to coś.
znów jestem tym czymś.
Powiedział witaj mała
czy chcesz wypróbować mój nowy szampon do włosów?
pachniał cukierkami a z kieszeni wystawał mu lizak.
wesoła buźka. miętowy uśmiech. truskawkowe spojrzenie.
ciepły landrynkowy świt.
ściany nasiąknięte zapachem pieczonej kiełbasy.
w kuchni obcy mężczyzna wkłada moje dziecko
do kieszeni kuchennego fartucha.
w jego ustach rozpływa się masło orzechowe.
w sklepie za rogiem sprzedają takie masło.
zdaje się że wraz z masłem kupiłam tego mężczyznę
a może było to zanim
wyjęłam moje dziecko z własnej kieszeni.
wykąpałam go w szamponie do włosów
a potem wytarłam go do kuchennego ręcznika.
ciepły landrynkowy świt.
łóżko pachnące potem zmieszanym z szamponem do włosów
i zimne słowa że jestem jak lód.
i słowa że jestem jak lód który nigdy nie topnieje.
lubiła deszcz.
mawiała że są nieporadni.
lubiła podkreślać że są niepotrzebni.
lubiła piwo i tłuste kiełbasy.
chełpiła się tym że lubi tłuste kiełbasy bo są tłuste.
miała w ustach kawał kiełbasy.
piła piwo gdy przyszedł.
na dworze pada
to takie przygnębiające - powiedział.
chociaż lubiła deszcz.
chciała zaprosić go do środka
ale czuła się tłusta jak kawał kiełbasy
który pęczniał jej w ustach.
pomyślała że jej skóra jest gorzka jak piwo.
powiedziała że lubi deszcz
a potem długo płakała w poduszkę.
za oknem padało i piwo wylało się na podłogę.
powiedział że deszcz przypomina mu o niej
bo przecież lubiła deszcz.
bo przecież zawsze lubiła deszcz.
Myślę że jestem niewidzialny
biegnę za plecami słyszę tętent koni. rżenie własnej śliny.
zaciskam dłoń na talizmanie. ma kształt pięciozłotówki
z dziecięcej skarbonki.
coś jakby szloch. może to wiatr zawodzi
a ja jestem w innym matrix-ie.
przede mną już tylko aniołowie na motorach.
przybyli by zadać mi ból. policzek mi krwawi.
ziemia wdziera się w mój policzek.
drobinki ziemi rozrywają mi policzek.
czuję ucisk na plecach.
robicie mi krzywdę dobrzy aniołowie!
robicie mi krzywdę dobrzy aniołowie!
za placami jakiś ojciec z innego wymiaru.
nie martw się synu tata kupi ci rower.
tatuś kupi ci rower kiedy to coś się skończy.
jestem to coś.
znów jestem tym czymś.
Powiedział witaj mała
czy chcesz wypróbować mój nowy szampon do włosów?
pachniał cukierkami a z kieszeni wystawał mu lizak.
wesoła buźka. miętowy uśmiech. truskawkowe spojrzenie.
ciepły landrynkowy świt.
ściany nasiąknięte zapachem pieczonej kiełbasy.
w kuchni obcy mężczyzna wkłada moje dziecko
do kieszeni kuchennego fartucha.
w jego ustach rozpływa się masło orzechowe.
w sklepie za rogiem sprzedają takie masło.
zdaje się że wraz z masłem kupiłam tego mężczyznę
a może było to zanim
wyjęłam moje dziecko z własnej kieszeni.
wykąpałam go w szamponie do włosów
a potem wytarłam go do kuchennego ręcznika.
ciepły landrynkowy świt.
łóżko pachnące potem zmieszanym z szamponem do włosów
i zimne słowa że jestem jak lód.
i słowa że jestem jak lód który nigdy nie topnieje.
Komentarze
Prześlij komentarz