Przejdź do głównej zawartości

Na zlocie Amazonek

Będąc na pogrzebie patrz na ubrania.

nie bądź zbytnio ciekawa czy prywatny anioł
opuścił na dobre nieboszczyka.

a zmarły cierpiał na klaustrofobię.
nazywał imieniem swój różnokształtny cień.
choroby nie nazywał żadnym imieniem.

nie patrz okiem wroga ani sercem przyjaciela
będąc na pogrzebie. myśl o latawcach
schodach windach drabinach i chmurach -
wszystkie prowadzą do raju.

patrz na obrazy świętych jakby wciąż żyli.
myśl o ich pocie jedzeniu
i o powietrzu którego nie widać.

patrz na ubrania będąc na pogrzebie
myśląc o plonach podróżach
i o zmęczeniu które zazwyczaj kojarzysz z butami.

zagwiżdż bo jeszcze możesz.
wychodząc z pogrzebu
myśl o mężczyźnie czekającym
w rozgrzanym łóżku bo jeszcze możesz
o nim myśleć wychodząc z cudzego pogrzebu.




Na zlocie Amazonek

jest też pokaz mody dla koneserów.
zapewniają że są dobre w łóżku
bo łóżko jest dla nich jak pędzący pociąg
któremu grozi wykolejenie.

sięgają po sposoby nieosiągalne
dla kobiet które boli głowa.
bardzo głośno się śmieją z dowcipów
które serwuję wstydliwie się pochylając.

zakrywam swe małe nieco pomarszczone
lecz mocno przytwierdzone
do własnego ciała piersi.




Niewiele się tu zmienia

tylko ptaki urosły.
może wkrótce będą zbyt ciężkie żeby wzlatywać
i zwyczajnie odejdą jak wszyscy pielgrzymi.
tymczasem depczę butami własną obojętność
próbując patrzeć poza.

opierał się o krawężnik
jakby był zabawką albo malutką duszą.
może był czyimś wspomnieniem.

od lat wydeptuję ten sam chodnik
zmieniając ubrania na coraz bardziej obszerne.
nie chcę żeby coś do mnie przylegało.

opierał się o krawężnik
wyciągając rękę jakby o coś prosił.
był jak zagubione dziecko choć czułam
wyraźny zapach stęchlizny jakby wyszedł z trumny.

tymczasem wydeptuję tą samą ulicę
licząc ptaki i zasapane autobusy
na zatłoczonych przystankach.

w tej właśnie chwili coś wydaje się najważniejsze.
odpowiednia strona i podróż autobusem
jak najbardziej słuszna.

opierał się o krawężnik będąc na rozdrożu.
wszyscy dążymy do tego miejsca.
uciekając w kółko staram się nie oglądać
by czasem nie zobaczyć swoich własnych pleców.

Komentarze

Gwara śląska najgryfniejsze wlazowania

Kuloki i hajcongi

Jak już przidzie styczyń to praje dycko je bioło za łoknym, aże bioło, autami ludzie niy poradzom wyjechać ze swojich placow skuli śniegu, a kaj człowiek sie yno niy podziwo, lotajom ludziska po szesyjach z roztomańtymi hercowami i inkszymi łopatami i łodciepujom te wielki hołdy. Wszyndzi je gładko i trza dować pozor jak sie idzie we ważnej sprawie na klachy do somsiadki, abo do roboty. A jak je zima w chałpach! Trza hajcować we wszystkich piecach, bo inakszy pazury łod mrozu ulatujom. Jo dycko myślach że nojlepszy sie majom ci, kierzi miyszkajom na blokach, bo dycko majom ciepło, niy muszom sie marasić wonglym, ani wachować piecow, coby w nich niy zagasło, ale ostatnio słysza, że i na blokach ni ma tak blank dobrze, bo bezmała som tam jakiś haje o liczniki przi tych fojercongach. A zajś jak kiery miyszko we swoji chałpie, to musi już na jesiyń sie o wongel starać, a w zimie niy umi se bez żodnej komedyje ponść z chałpy, bo zarozki we piecu zagaśnie i kaloryfer zamiast parzić po puk

Bebok - straszki śląskie

Bebok Starki i ciotki, opy i omy, somsiod i potka dobry znajomy, kożdy sztyjc straszy i yno godo, że zmierzłe bajtle, to bebok zjodo. Jak niy poschraniosz graczek z delowki, jak we Wilijo niy zjysz makowki, jak locesz, abo straszysz kamratki, jak klupiesz wieczor w dźwiyrze sąsiadki, to już cie straszom, że bebok leci. Zaroz wylezie i zeżro dzieci. Choć żejś go jeszcze niy widzioł wcale, bo sztyjc kajś siedzi som na powale, abo za ścianom szuści i klupie, abo spi w szparze w starej chałupie. Bebok w stodole, bebok je w rzece, a jak tam przidziesz, to łon uciecze. A je łoszkliwy, jak mało kiery, choć ni mo kryki, ani giwery. A jednak, bojom fest sie go dzieci, bo żodyn niy wiy, skoro przileci. Toż, kożdy dumo i rozważuje jak tyż tyn bebok sie prezyntuje. Czy łon je wielki jak kumin z gruby,   Abo, jak mrowca bebok łoszkliwy je mały, abo ciynki jak szpanga. Czy łon mo muskle i dźwigo sztanga, abo je leki jak gynsi piyrzi, abo si

Przepisy po śląsku - Pikelsznita

Pikelsznita z ajerkoniakiym Pieczymy dwa biszkopty w bratrule – jedyn bioły i jedyn kakaowy. Oba mażymy ajerkoniakiym. Bierymy liter mlyka i warzymy dwa budynie śmietonkowe, mogymy tam dosuć trocha wanilie. Do krymu dodować po troszce ubitego fajnie masła, kierego bierymy kole szterdzieści deko. Sztyjc miyszać, coby sie cfołki niy porobiły. Krym mazać hrubo miyndzy biszkopty polote ajerkoniakiym i trocha po wiyrchu. Jak kiery rod, to może se to pomazać z wiyrchu polywom szekuladowom.