65
Możecie się karmić moim szczęściem lepiąc
pierogi z serem albo pluć gorzką wydzieliną
chorób zmieszanych z pogardą kiedy drżę
z rozkoszy oparta o poręcz fotela. moje obwisłe
piersi stają się jak dojrzale jabłka frunąc
z motylami rzęs opadając niczym pierwsze
jesienne liście pośród miękkiego podszytu lasu.
możecie się ze mnie śmiać kobiety z łechtaczkami
jak wymięte ścierki do mycia podłogi zapomniane
przez swoich mężczyzn karmiących się filmami
porno. jestem zakochana w tobie staruszku naprzeciw
dorosłym wnukom i wszelkim konwenansom
IX piętro
raca. niebo jak krew po transfuzji
tłum niczym rozkładające się ciało,
skanduje.
gasnę bezszelestnie.
nie chcę słuchać lecz niezdrowa ciekawość
bierze górę. cały jestem niezdrów.
mojej skargi nie słyszą
choć dusza skanduje biegnie na ulicę
prawie czuje ziąb zimowego wieczoru.
nikt nie spogląda w górę
spoglądam w dół
żyję
fedruję z wami
fedrowałem z wami
teraz gasnę
zapalam racę której nikt nie dostrzeże.
zazdroszczę wam chłopcy
przepasani flagą
zazdroszczę wam bólu od gumowej kulki
i tego że skandujecie i łakniecie życia
które liżę przez szybę.
Szpital Wojewódzki w Jastrzębiu – Zdroju
ul. Jana Pawła II obok siedziby JSW
Dwie godziny temu
leżę na wznak pachnę moczem. moje dorosłe dzieci
śpią albo rozmnażają się. jest mi to obojętne.
oddałem śmierci całe życie a ona nie zwróci mi nawet minuty.
czeka w jakieś dziurze jak szczur. jeszcze nie teraz
pleśń na klatce schodowej daje życie nowym organizmom
teraz pchają się w moja starość.
na zewnątrz wiosna opluwa mury nasionami mchów które
nadleciały wraz z południowym frontem.
wraz z nimi coś we mnie zakwitło. nie wiem czy jest aniołem
z pęczkiem rzodkiewek pod fartuchem sprzątaczki
czy moją byłą żoną której ciała już nie ma.
coś jednak zakwitło dlatego wiem że byłem jaki byłem
ale nadal mogę być jaki chcę być i wiem że czasem
trzeba oddać więcej niż życie by zacząć żyć
choćby przez jedną jedyną chwilę którą daje nam wieczność.
Możecie się karmić moim szczęściem lepiąc
pierogi z serem albo pluć gorzką wydzieliną
chorób zmieszanych z pogardą kiedy drżę
z rozkoszy oparta o poręcz fotela. moje obwisłe
piersi stają się jak dojrzale jabłka frunąc
z motylami rzęs opadając niczym pierwsze
jesienne liście pośród miękkiego podszytu lasu.
możecie się ze mnie śmiać kobiety z łechtaczkami
jak wymięte ścierki do mycia podłogi zapomniane
przez swoich mężczyzn karmiących się filmami
porno. jestem zakochana w tobie staruszku naprzeciw
dorosłym wnukom i wszelkim konwenansom
IX piętro
raca. niebo jak krew po transfuzji
tłum niczym rozkładające się ciało,
skanduje.
gasnę bezszelestnie.
nie chcę słuchać lecz niezdrowa ciekawość
bierze górę. cały jestem niezdrów.
mojej skargi nie słyszą
choć dusza skanduje biegnie na ulicę
prawie czuje ziąb zimowego wieczoru.
nikt nie spogląda w górę
spoglądam w dół
żyję
fedruję z wami
fedrowałem z wami
teraz gasnę
zapalam racę której nikt nie dostrzeże.
zazdroszczę wam chłopcy
przepasani flagą
zazdroszczę wam bólu od gumowej kulki
i tego że skandujecie i łakniecie życia
które liżę przez szybę.
Szpital Wojewódzki w Jastrzębiu – Zdroju
ul. Jana Pawła II obok siedziby JSW
Dwie godziny temu
leżę na wznak pachnę moczem. moje dorosłe dzieci
śpią albo rozmnażają się. jest mi to obojętne.
oddałem śmierci całe życie a ona nie zwróci mi nawet minuty.
czeka w jakieś dziurze jak szczur. jeszcze nie teraz
pleśń na klatce schodowej daje życie nowym organizmom
teraz pchają się w moja starość.
na zewnątrz wiosna opluwa mury nasionami mchów które
nadleciały wraz z południowym frontem.
wraz z nimi coś we mnie zakwitło. nie wiem czy jest aniołem
z pęczkiem rzodkiewek pod fartuchem sprzątaczki
czy moją byłą żoną której ciała już nie ma.
coś jednak zakwitło dlatego wiem że byłem jaki byłem
ale nadal mogę być jaki chcę być i wiem że czasem
trzeba oddać więcej niż życie by zacząć żyć
choćby przez jedną jedyną chwilę którą daje nam wieczność.
Komentarze
Prześlij komentarz