Bajka o śwince Babuć Kulo sie po placu babuć we marasie, rod w gnojoku ryje, po pije w kalfasie, kaj je reszta wopna i stare pająki, co się przipryczyły zza płota łod łąki. Gryzie babuć wongel jak słodki bombony, po pije go wodom, kaj gebiz łod omy leżoł zmoczony. Woda zzielyniała, skuli tego bardzij mu tyż szmakowała. Zeżro wieprzek mucha, ślywki ze swaczyny, po ym se po prawi resztom pajynczyny. Godali nom oma, że nikierzi ludzie som gynau zmazani, choćby te babucie. Dejmy na to ujec, jak przidzie naprany, tyż jak wieprzek śmierdzi i je okulany. Śmiejymy sie z wieprzkow, ale wszyscy wiedzom- kożdego babucia kiedyś ludzie zjedzą.
Korzeń pierścionek gołębia schodzi do matecznika. rdza wgryza się w korzeń czereśni. wyrosną owoce zaobrączkowane z pestką w środku. będą tańczyć z liśćmi – taka tradycja. burzy splamionej czereśniowym sokiem zostało niewiele czasu. też będzie historią korzenia. Ziemia nim zakręci i wyrosną nowi ludzie ulepieni z tej samej gliny. będą żyć wrastając. bedą zaobrączkowani jak gołębie. będą dreptać wkoło gruchając o wolności. w korzeniu zostanie zło przodków. czereśnia karmi je czerwonym sokiem. będzie drzemać w podziemiu. rdzewieć aż ktoś je naostrzy. wtedy zmieni się w burzę.