Bajka o śwince                                            Babuć   Kulo sie po placu babuć we marasie,   rod w gnojoku ryje, po pije w kalfasie,   kaj je reszta wopna i stare pająki,   co się przipryczyły zza płota łod łąki.   Gryzie babuć   wongel jak słodki bombony,   po pije go wodom, kaj gebiz łod omy   leżoł zmoczony. Woda zzielyniała,   skuli tego bardzij mu tyż szmakowała.   Zeżro wieprzek mucha,   ślywki ze swaczyny,   po ym se po prawi resztom pajynczyny.   Godali nom   oma, że nikierzi ludzie   som gynau zmazani, choćby te babucie.   Dejmy na to ujec, jak przidzie naprany,   tyż jak wieprzek śmierdzi i je okulany.   Śmiejymy sie z wieprzkow, ale wszyscy wiedzom-   kożdego   babucia kiedyś ludzie zjedzą.     
    Korzeń    pierścionek gołębia schodzi do matecznika.    rdza wgryza się w korzeń czereśni.      wyrosną owoce zaobrączkowane z pestką    w środku. będą tańczyć z liśćmi – taka tradycja.      burzy splamionej czereśniowym sokiem zostało    niewiele czasu.  też będzie historią korzenia.      Ziemia nim zakręci i wyrosną nowi ludzie    ulepieni z tej samej gliny. będą żyć wrastając.      bedą zaobrączkowani jak gołębie. będą dreptać     wkoło gruchając o wolności.      w korzeniu zostanie zło przodków. czereśnia    karmi je czerwonym sokiem.      będzie drzemać w podziemiu. rdzewieć    aż ktoś je naostrzy. wtedy zmieni się w burzę.